Alu
poezja owszem naszym deserem
jest w stanie ponieść wymusić łzy
albo słodyczą z pięknym uśmiechem
co rozgrzał duszę w pochmurne dni
z miłą melodią bywa złączona
cudnym wokalem uwiedzie nas
w wieczory czerwca dociera ona
w olsztyńskim zamku przepięknie gra
:)
Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem.
Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona?
Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?
Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!
Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły,
Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje.
Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy,
Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.
Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili.
Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty?
Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam.
Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”
„Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku!
Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj!
U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur.
No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.
Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka…
Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna.
Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem.
Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?
Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda.
Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania?
Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej,
Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!
„Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!”
Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa!
Fik przez okno – spadochron się otwiera,
za mną szybuje postać z nosem zagiętym.
W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa!
Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste,
Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila.
W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.
Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!”
Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie.
„Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki.
To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”