Co?
To brzmi jak „Lew czarownica i stara szafa” C.S. Lewisa. –
Może ciut, lecz będzie o czym innym, więc podobieństwo „mi zwisa”.
Na tyłach domu rozstawił swój namiot cyrk, a były to czasy
Kiedy jeszcze były pokazywane tresowane zwierzęta.
Dziś tego zakazuje prawo, ale człek ciut starszy pamięta.
A miałem trąbkę plastikową czerwoną, tę biorę ze sobą,
Gdy mnie Matka wiedzie na przedstawienie nieświadoma, że da się
Coś by zobaczyć choć chwilę nie zabawkę a lwa w jego krasie.
Zatrąbiłem a lew się zdenerwował i zaczął groźnie ryczeć, –
Treser go bez problemu poskromił, mnie Matka wyprowadziła.
Niby tani chwyt przedszkolaka, a chwila prawdy warta była!
Wolałem bestię od fałszu słodyczy domowego pupila;
Bo bestia i tak w bestii pod cieniutką warstewką tresury.
Ale coś więcej, miast bać się lwa, bałem się mamusinej bury.
Ilustrował obrazem „Chłopiec z trąbką i lew” program „Imagine”, pod moje dyktando.