Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Do stuletniej Ratuszowej

Wchodzi Janusz w dresie nowym

I Grażyna, jego żona,

W bury sweter wystrojona.

 

Za Grażyną pędem leci

W brudnych bluzkach czworo dzieci.

Plamy z jagód na policzkach,

Kurz wraz z błotem na trzewiczkach.

 

Przy stoliku siedli żwawo,

Patrzą w lewo oraz w prawo,

Nagle Janusz na kelnera

Grubym basem się wydziera.

 

Zamówili sześć kotletów,

Z groszkiem grubych sześć omletów,

Barszczu  porcje małe cztery

Ciastek z kremem pół patery.

 

Zosia barszczyk w filiżance

W  brudne, mokre bierze palce,

Trach! I z filiżanki małej

Szczątki tylko pozostały.

 

 

Zenek zwykle na obrusie

Plam piętnaście zrobić musi,

Dzisiaj bardziej się postarał,

Oto plamek cała chmara.

 

Maja  w zupie oczka łączy,

Co się zaraz marnie skończy.

Już  wokoło pełno barszczu,

Soli, pieprzu, z uszek farszu.

 

Zosia w swym kotlecie dłubie

A sałatę  ręką skubie,

(Widział kto porządek taki?)

Już pod krzesłem są ziemniaki.

 

Zaś Ambroży w swym omlecie

Grzebie palcem – dobrze wiecie,

Że ten zwyczaj nieuroczy

Widzów wielce kłuje w oczy.

 

Już na krześle Zosi plama

(Ramionami wzrusza mama)

Na Zenkowym (co za czasy!)

Leży skórka od kiełbasy.

 

 

Gdy się czworgu dzieci miłych

Posiedzenie już znudziło,

Zenek z Mają z  wielkim krzykiem

W bieg ruszyli wśród stolików.

 

Już ściągnięte dwie serwety,

Na podłodze zaś kotlety,

Naleśniki, tortu kawał.

Jak zabawa, to zabawa…

 

Nie jest raczej niespodzianką

Dla Alicji i dla Hanki,

Że rodzinka ta upiorna,

Rozwydrzona i niesforna,

 

Bez kultury i sumienia

Chyłkiem wyszła – bez płacenia.

Wkrótce  zaś, jak co niedzielę,

Znów modliła się w kościele…

Edytowane przez Agnieszka Charzyńska (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta   Masz niebieskie baloniki?
    • @Rafael Marius w Sopocie też się pogoda popsuła. Szaro teraz i jakoś smutniej.
    • @Gosława Tak, o krokodyla lubych zawsze proszą, zawsze :)
    • @Rafael Marius mnie to nie pociąga, rzadko mnie interesuje czyjaś sztuka:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Mam ochotę polemizować z drugą strofą i indywidualizowaniem doświadczenia wspólnoty wiary, bo J. Ratzinger pisze o powszechności wpisanej w posłannictwo Jezusa, który dał nam od Boga modlitwę Ojcze nasz , wykraczającą swoim zasięgiem poza obręb gmin żydowskich, niesioną też innym narodom. Syn Boży stał się naszym bliźnim/ bratem po to, aby zniknęło wrażenie wyobcowania wobec Boga, istniejące dopóki nie zostajemy objęci jego zbawczą łaską. Sama istota ludzka jest jednak z natury relacyjna, a fałszywa autonomia może prowadzić do arbitralnych sądów i takie stanowisko jak w wierszu, że buduję kościół w sobie bliższe jest wierze protestanckiej niż katolickiej. Podoba mi się strofa trzecia z symboliką  góry/ skały, która u Ratzingera jest postrzegana dwojako, również jako nasza wewnętrzna wspinaczka do źródła. Tutaj szałas może też nawiązywać do Święta Namiotów, (gdy Bóg chciał chronić swój lud w czasie wędrówki), ale może też się odnosić do ubóstwa i marności jako wyznacznika pozycji wyjściowej dla zmagań z grzechem ( podłoże wulkaniczne sugeruje niepewność, pokusy, zawieruchę), albo może też ono być synonimem żyznego, bogatego w minerały  podłoża , czyli duszy otwartej na działanie łaski.  pozdr.     P.S.( Koment trochę mi się niefortunnie zredagował, sorry)…
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...