zastygły w nieistniejącym locie
piedestał pod nimi
a one
one wpatrzone
w niebo Rusałkę
zastanawiają się gdzie wybrać
pierwszy lot
mienią się w słońcu
kolorami z palety malarza
pióra nastroszone
jakby się bały
lub dodawały sobie odwagi
otacza ich przepiękna
sceneria parku Kasprowicza
czują się wspaniale wśród przyrody
już dawno opuściły
Śródmieście miasta
widząc je tutaj
artyście stanęłyby pewnie
łezka radości
niestety odfrunął do wieczności
z aniołami tworzy cuda
Miłosierdzie Boże nie ma granic
można go spotkać i w Zakopanem
podarował nam swój skansen
7.2025 andrew
Dzieło Hasiora za trzecim razem
znalazło właściwe miejsce
nie mogę mieć ci za złe
że piękna jesteś śliczna;
jak z kolan ni'żej padłem
po chęci gniew rozliczać
nie umiem stronić blasku
w samotność słać udrękę
bo od momentu własność
zaczepiam w lęk pod ręką
czyż szczęście ma sandały
bez skarpet oraz czerwień
gdy w łóżeczkach dojrzałą
odmyka spójną przestrzeń