Grób nieznanego poety
skąd się wzięła ta mogiła
czyje kości w sobie kryła
Ile mogło minąć wiosen
nim znalazła się wśród sosen
krwią i pyłem przybrudzona
głuchą ciszą ozdobiona
gdzie bukiety się podziały
czy tu znicze ongiś stały
zali jeszcze kto pamięta
że tu żałość mchem muśnięta
leży w pnączach dzikiej flory
raptem drozdów zna utwory
ile w świecie takich dusz
których ikrę osnuł kurz
łączy je to jedno miejsce
w którym pamięć plecie wieńce
gdzie w agonii pada nadzieja
póki śmiertelnik czerń przywdziewa
gdzie cień ducha niesie w czeluści
dopóty kto z serca ostatek wypuści
co się w ludzkim sercu kryło
kiedy kruche jeszcze biło
wszystko to ukryte w wersach
w podlewanych łzami wierszach
to poetę tutaj skryto
godność jego mchem przykryto
wiecznie żywe co się tliło
serce rymy krwią kreśliło
w piórze płonął krzyk rozpaczy
słyszy ten kto krzyż obaczy
własnym sercem co głębokie
jako woda wnet szerokie
co by cierpiało z ginącymi kwiatami
co by płakało z cudzymi łzami