Z daleka przybył i cicho szumiał
jak wiatr snuł się dolinami
ofiarnie pokutnie pola zraszał
rzęsiście długimi falami.
Usłysz błagania i ogrzej przeszłość
świetlnymi jak wiek promieniami niech
wzrosnę pod niebem ujrzawszy ciebie
zjednany z ludzkimi myślami.
Wskrzeszając na ziemi w mchu gęstwinie
żarzące się ledwo wzruszenia pocałuj mnie w
głowę i nie bój się bólu bo boleć będzie musiało.
Słuchajcie w krąg pola lasy i rzeki zapłaczcie
wszystkimi zmysłami bo dziś odchodzi
zagasłe słońce w potoku wyrwanych
konwalii.
Ogarnij myślami tą boleść poranka i runy
spisane na drzewie zatrzymaj odchodząc me
oczy w zarzewiu najgłębiej jak możesz w
swym niebie.