Wyrachowanie pomieszało mi się z pragmatyzmami.
Na poezji nie szło się dorobić, a poza tym musiałbym żmudnie próbować.
No a potem ją oszukałem.
Gdzieś naplotłem, oplątałem, a nawet rozplotłem warkoczyk.
Ach te plotki, wspaniale się w nich odnajduję.
Eter teraz plecie trzy po trzy. Gromi kuksańcami wszelkie eteryczności.
Snuje taką oto tezę, że niechcący, że przypadkiem.
Swoje wiem i przepijam własne winy.
Nawet czasem duża flaszka wódki nie wystarcza, by je przepić do końca.
Proszę też czasem koleżankę karmę o wybaczenie, ale rzadko.
Bo zawsze byłem dużej próby skubańcem. Ja już się nie zmienię.
Bo jak? Bo gdzie? Bo w imię czego?
Świat sobie oskubuję z marzeń i bywa mi z tym wesoło. I bywa zaradnie.
Chodzi o zamierzenia przecież, a nie o jakieś wiotkie marzenia.
Dobra, już kończę, albowiem trzeba tutaj przede wszystkim napieprzać.
Warszawa – Stegny, 02.05.2025r.