Poraniony Chrystus chodzi znów po ziemi,
smutny jest bezkreśnie, krwawą łzę uronił.
Chociaż dał się zabić, w ludziach nic nie zmienił.
Ten, co miał być dobry, dobrym pozostaje.
Ten, co był nijaki i się ku złu skłonił,
piekło nazwał rajem, wita się z szatanem.
Poraniony Chrystus chodzi znów po ziemi,
boską miarą mierzy sedna słów i czynów,
czasem niepojęcie, mierzy po swojemu.
Jeśli znajdzie dłonie, co mu łzę tę otrą,
znów powróci wierny do swych cór i synów,
da się za nas zabić. Przecież jest Miłością.