Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

Studnia. Bose stopy ze śladami gwoździ. Jątrzą się,

zwłaszcza lewa. Wszystko jest darem Boga, kwiatem

wiśni - nawet Yakuza.

 

Kiedy spotykam kobietę, pytam – czego oczekuje. Czy

objawienia pod fatimskim drzewem, gdzie pustynny

beton, czy utkania z nitek – zabaw nimi, kukły – mnie

samego. Milczę, włączam leki, nigdy nie odpisuję.

 

200 lat temu z powodu nadmiaru głosów ogłuchł

Beethoven. 5 marca 53 umarł Stalin – z tęsknoty za

Prokofiewem. W imieniu Boga Fitelberg kazał wstać

orkiestrze. Przy odmowie modlitwy w kościołach stawiał

pytanie - panowie pewnie Żydzi? Taka anegdotka, taki

Fitelberg – prześmiewca!

 

2000 lat temu obok niedopitych poetów katatoniczny

chłopak stał z wyciągniętą ręką nad stągwią w Kanie – i

tylko w Kanie działy się cuda. Jesteśmy niekoszernymi

świniami na weselach. Głosy, głosy, głosy, halucynacje

i majaczenie.

 

2000 lat temu być może ten sam Nazarejczyk wyruszył

do Jeruzalem - dwa dni drogi z wykorzystaniem osła.

Pocił się, wycierał twarz po upadku, pił wodę i wino dla

kurażu. Może wierzę, może nie wierzę –mam szacunek

dla determinacji krzyża. W każdym razie Bóg umarł –

jak twierdzi Nietzsche – a była to myśl wyborna (może

jedynie Schopenhauer ją bije) i napis wariata w szkolnej

toalecie - Fred umarł, Bóg.

 

Nietzsche oszalał w Naumburgu, gdzie na środku rynku

stoi katedra z rzeźbą pięknej Uty. Z nią sypiał Eco. Obok

Weimar – tak samo piękny jak Uta i Beethoven, Liszt, i

Goethe, a jeszcze dalej Eisenach – ślad po Wartburgu –

i Zwickau z zemstą Honeckera.

 

Szpitale są murami Hebronu – z przykutymi do łóżka.

Papieros za kawę, kawa za cukier, cukier za talię.

Urojenia, halucynacje,

majaczenie,

Mamy rok 2025 - resztki dziecka wypływają z kobiety,

detal w historii – chłopak rzucił się z okna.

 

Bóg jest omamem i przyjmuje różne postaci.

Cenestetycznym robakiem drążącym skórę aż do ciarek

w modlitwie. W malutkiej wsi pod Rzeszowem

zgaszonym, rezurekcyjnym paschałem, triumfalnym

pochodem proboszcza na ramionach wiernych –

zmartwychwstaniem, trawestacją toruńskiej stacji –

Alleluja i na zdrowie!

 

I ciągle nawraca niepokój - wielka, czerwona plama na

nodze wojownika w izolatce, gbura - od grzbietu do

małego palca. Jeśli istnieje ten, który uzdrawiał, niech

pokryje ranę mazidłem (są 3 rodzaje mazidła – A, B i

łączone C - jak polifoniczna msza Bacha). Stopa jątrzy

się, gnije pod maścią A – jeśli istnieje ten, który

uzdrawiał, niech pokryje ranę polifonią Bacha, niech

zagłuszy głosy - śpiew umarłych Cotardów, czas, który

biegnie - od drzwi do drzwi, od drzwi do końca

korytarza, od drzwi do okna – jak u Stasiuka - i wraca.

Gubi się, cofa, z sali na salę - wbrew fizyce.

 

Diabeł naśmiewał się, przeczuwając koniec – to Alef

Borgesa. I tylko Schopenhauer – jak mówiłem - był

większy od Nietzschego. Jednak to Huxley,

eksperymentując z narkotykami, podzielił ludzi i

skończył na czarnym epsilonie. Obok Huxleyów cenię

Słonimskich i tutejszych Mollów – nieliczni wielcy z

pokolenia na pokolenie.

 

Ciekawe, co mówił Kisiel o Miłoszu w Alfabecie. Z

piedestału – wszyscy na wschód od Wilna to Polacy -  

Miłosz gardził Konwickim, na zachodzie nacjonalistyczni

Żmudzini. Ciekawe, co mówił Kisiel o Gałczyńskim, który

kolaborował z endecją szczującą na Tuwima - w

demonicznym domu obaj się zapili. To Ananke. Potem,

w warszawskim powstaniu zrobiono barykadę – z

Tuwimowskich książek o szczurach.

 

Pewien kapitan amerykańskiej armii ze wschodnim

akcentem postanowił przeczekać wojnę w moim szpitalu

– i nie ma gdzie go odesłać. Nie cenzuruje listów jak

Yossarian u Hellera, pozuje wariatowi do aktu anielicy w

czarnym body z kapeluszem w dłoni – powiedział, że

idzie pisać ewangelię trutnia.

 

Bóg nie jest nikomu potrzebny, zwłaszcza tutaj. I ciągle

zmienia zdanie - nie chce umierać, czeka. Przeszukajcie

kieszenie odwiedzających! Ich torby! „Kto daje ubogim,

nie zazna biedy; kto na nich zamyka oczy, zbierze wiele

przekleństw (Prz 28,27)”.

 

Głosy, głosy, głosy. I cisza, upragniona cisza na dyżurze;

nieznośna cisza po lekach.

 

Niedługo kupcy wyciągną Józefa ze studni, zabiorą do

domu w jakimś Egipcie. Będzie śnić i tłumaczyć sny –

każdemu z nas pisane co innego.

 

Edytowane przez Tyrs (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ten tekst nie jest tylko wierszem. To głos duszy, która ma dość świata pełnego iluzji, pogoni za pieniądzem, wojen, granic i religijnych kłamstw. To manifest duchowej rewolucji — dla tych, którzy czują, że obecny system nie ma już sensu. Dla tych, którzy wiedzą, że czas się obudzić. Jeśli czujesz podobnie — nie jesteś sam.   MANIFEST DUCHOWEJ REWOLUCJI do tych, którzy czują, że świat zwariował   Nie jesteśmy tu, by się poddać. Nie przyszliśmy na ten świat, by milczeć, gdy ku*%y są na piedestale, a świętość duszy zakopana w błocie złota.   Dość. Koniec iluzji. Koniec pogoni za pieniądzem, który nie nakarmi duszy. Koniec władzy, która łamie kręgosłupy i sprzedaje sumienia. Koniec siły, która bije z lęku. Koniec dumy, która przykrywa pustkę. Koniec materializmu, który czyni z człowieka przedmiot.   Koniec wojen. Koniec granic. Koniec narodów, które uczą nienawiści pod flagą pokoju. Państwa? Systemy? To tylko złote klatki. Nie ma “mojego” i “twojego” — jest wspólna ziemia. Planeta — matka, nie towar. Nie kop jej wnętrza, nie truj jej nieba, nie pal jej lasów. To żywa istota. Czuje. Woła.   Słyszysz?   Nie jesteśmy ciałem bez znaczenia. Nie jesteśmy robotami na kredyt. Mamy dusze. Każdy czyn, każda myśl — wraca. Prawo karmy jest starsze niż religie. Reinkarnacja to nie bajka — to przypomnienie. To światło, które prowadzi przez ciemność. To wiedza, która przetrwa wszystko. To droga, która nie kończy się w trumnie.   Religie? Zostały wypaczone. Zamiast łączyć — dzieliły. Zamiast dawać światło — straszyły ogniem. Zamiast prowadzić — ogłupiały. Czas zakończyć spustoszenie świętości.   Nie jesteśmy przeciwko ludziom — jesteśmy przeciwko iluzji, która ich więzi.   Nasza rewolucja nie ma karabinów. Nasza rewolucja nie ma prezydentów. Nasza rewolucja ma serca, które nie chcą już kłamać. Mamy oczy otwarte. Mamy sny, których nie da się sprzedać.   Wzywamy tych, którzy czują, że coś jest nie tak. Tych, którzy widzą przez szkło ekranów prawdziwe twarze kłamstwa.   Dość snu. Dość ciszy. Czas obudzić się i zacząć żyć naprawdę.   Rozwój duchowy. Świadomość. Empatia. Miłość. Planeta jako świętość. Człowiek jako istota światła. Reinkarnacja jako wieczne przypomnienie, że wszystko, co czynisz — czynisz sobie.   To jest nasza droga. To jest początek. Nie jesteś sam.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nie bój  sie  marzeń smutku ani nadziei   nie bój się myśleć że jutro bedzie lepiej   nie  bój  się grzechu oraz nocy i jej cieni   nie  bój  się  siebie jesteś tylko sobą   nie bój sie płakać łzy to uczucie   nie bój się bać tego co nie ma racji   nie bój się świata to on twoim sensem   który wie że to ty jego spełnieniem
    • Całość mi się bardzo podoba, choć czytam bez przymiotnika w przedostatnim wersie, bo jest wystarczająco poetycko.  Pozdrawiam.
    • @Claire Dziękuję za tak sympatyczną, budującą recenzję. Miłego dnia.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Claire dzięki za refleksję. Rzeczywiście te dwie  strofy " oddzielone wersem " spadam" mogłyby być odrębnymi miniaturami:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...