Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zgłoś



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dziękuję Wszystkim za czytanie mojego tekstu.  Napisałem go rano na rozgrzanie wyobraźni.  Moim głównym zadaniem na dzisiaj była napisanie słów do znanej piosenki. Moja przyjaciółka bierze ślub i grono  przyjaciół chce jej zaśpiewać kilka tekstów.  Sytuacja jak z melodramatu.  On i Ona  po rozwodach itp.  W sumie M jak miłość . Proszę o uwagi co powinienem poprawić. Dziękuję i pozdrawiam.       Hanno, dobrze wiesz, już nie będzie nigdy źle. Teraz koniec z tym, dość na sercu blizn.   Dobrą kartę Ci rozdał w końcu krupier los.  Spełniają się sny, gdy obok jest ktoś.   Zaczynasz nową grę, w niej wygra każde z Was.            REF  X  2 Czy tego chcesz, czy nie, nadszedł dziś Twój czas.   Dziś miłości mgła połączyła serca dwa. Niech to będzie znak, mamy wiele szans.   Dobra Pani eM nie lubi, jak ktoś jest sam. Zawsze pomóc chce, można drugi raz.   Zaczynasz nową grę,  W niej wygra każde z Was.                         REF  X  2 Czy tego chcesz, czy nie, nadszedł dziś Twój czas.   Czas, bezwzględny gracz, kradnie wciąż za dużo lat. Warto krzyknąć: "Nie!"  Znów zakochać się.   W miłości jest moc, kto potrafi kochać, wie. Gdy uwierzysz w nią, wszystko zmieni się.   Zaczynasz nową grę, w niej wygra każde z Was.                           REF X   2 Czy tego chcesz, czy nie, Nadszedł dziś Twój czas.
    • O, jak ja lubię brzęczące w uszach poetyckie neologizmy :) Mgieł celofany - piękne :) Jeszcze chyba nie widziałam ich w żadnym tekście, tym bardziej doceniam :)   Pozdrowionka Alu :)   Deo
    • Atmosfera podczas obiadu była trochę napięta. Chwilami rozluźniała się całkiem, do całkowitych swobody i naturalności, by wkrótce powrócić do bycia taką, jak wspomniano. Nic dziwnego: Milanek czuł się skrępowany obecnością Jerzego. Co przecież od razu zostało zauważone przez jego mamę i babcię, o ugaszczanym nie wspominając. W efekcie pierwsza z wymienionych toczyła ze sobą wewnętrzną walkę, raz wycofując się, to znowu powracając. Co oczywiście nie uszło uwagi ani jej mamy, ani Jerzego. Niemniej rosół z makaronem i naleśniki z serem oraz atypowo - a z drugiej strony czemu nie? - surówka ze startych marchewki i jabłka z odrobiną cukru oraz soku z cytryny - smakowały wszystkim. Podkreślić wypada, że gotowania rosołu, przygotowanego uprzednio i wstawionego przez mamę Milanka doglądała babcia,  równocześnie szykując drugie danie, to znaczy mieszając w mikserze składniki naleśnikowego ciasta, sporządzając farsz oraz porcjując je na rozgrzanej patelni. Usmażyła je w samą porę, surówka zaś powstawała już po wejściu gościa.    Milanek siedział obok babci po jednej stronie stołu, ja z Jerzym po drugiej. Zazwyczaj bywało inaczej: z synkiem siadywaliśmy po tej samej stronie, także wtedy, gdy jedliśmy u mojej mamy. Chociaż oczywiście bywało inaczej. Teraz miałam okazję poobserwować synka z trochę innej perspektywy. Jak starał się "dobrze wypaść" w oczach Jerzego, wkładając nieco więcej niż zwykle wysiłku w prawidłowe posługiwanie się sztućcami. Wiem, że z jednej strony nie powinnam mu "odpuszczać", ale... cóż: miękkie serce matki. Teraz, kiedy Jerzy będzie z nami - myślałam - powoli razem z nim zaostrzę wymagania. Płynnie, aby Milanek nie uznał, że to jego obecność jest przyczyną odrobinę wyższych wymagań. Właściwie nie tyle wyższych, ile bardziej konsekwetnie przestrzeganych, bo przecież kulturalnego jedzenia uczyłam go już od dość długiego czasu.    Patrzyłam więc z przyjemnością, jak się stara. Czując i zadowolenie i dumę, że moja praca owocuje. Jestem dobrą mamą, pomyślałam. Już mogę być z siebie dumna, nie tylko z synka.    Zerknęłam na Jerzego trafem w jednej z chwil, podczas trwania której uśmiechnął się, spoglądając na Milanka. Na sercu zrobiło mi się jeszcze cieplej. Starałam się odgadnąć, co myśli. Chyba energetycznie przyciągnęłam jego reakcję, gdyż w króciutką chwilę po tym spojrzał na mnie z tym swoim przenikliwym uśmiechem.     - Jesteś dumna z synka - szepnął mi do ucha. - I słusznie.     Odwzajemniłam spojrzenie i uśmiech, ściskając mu dłoń.     - Tak... - odszepnęłam.     Ale tego, co za chwilę powiedział Milanek, nie spodziewałam się ani trochę -  chociaż jako matka powinnam, a w każdym razie mogłam. Pewnie zauważył nasze wzajemne spojrzenia i uśmiechy... a może dopiero te ostatnie? Skończywszy bowiem jeść naleśnik, odłożył nóż i widelec, opierając je o krawędzie talerza, po czym położywszy dłonie płasko na stole, spojrzał z poważną miną na mnie, a potem na Jerzego.     - Proszę pana - zaczął pytanie z wyczuwalną w głosie pewnością siebie - kim pan jest dla mojej mamy?     Zdębiałam. Jak chyba jeszcze nigdy...      Voorhout, 26. Marca 2025 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.
    • takie jest życie nasze nie inne nie zawsze proste  zawsze płynne Takie jest jakie jest niestety czasem smutne czasem jak ogon komety i my nic na to nie poradzimy nic lepszego nie wymyślimy bo życie nasze to niestety nie raj wiosną pachnący jak kwiecień maj życie nigdy proste nie będzie życie to nie uroczyste orędzie jest drogą  pełną znaków Delikatnych jak płatki  maków
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...