Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Uczulam się bardzo łatwo.

Wystarczy drobnostka, pyłek nic nieznaczący.

Zasłania czerwienią błękit oczu, podrażnia gardło.

Jest jeden, a trafia wszędzie, zajmuje wszystkie organy.

 

i piecze.

i swędzi.

 

Mówią, że to przez złą kondycję naczyń krwionośnych.

Skruszały przez to co z krwią przepływało, osłabły, straciły siłę do walki.

Niech teraz płynie wszystko!

 

Polecają wapno z kwercetyną, w celu zmniejszenia przepuszczalności.

To już za późno, trzeba było zapobiegać.

 

Pozostało się przyzwyczaić, polubić z pieczeniem,

swędzenie czuć jak łaskotki.

Czerwień to ładny kolor.

Opublikowano (edytowane)

@Roma

 

Po alkoholu jestem gadatliwy, zaczynam śpiewać i tańczyć, także: słuchać wojskowe piosenki, dokładnie: odbierać drgania za pośrednictwem smartfonu, tak: jestem osobą niesłyszącą, słuch straciłem po operacji na nosie - prawdopodobnie przez źle użytą narkozę, otóż to: szyba na mnie spadła jak byłem dzieckiem - lekarze mi ledwo życie uratowali, tak więc: posiadam nabytą niepełnosprawność o stopniu umiarkowanym, wykształcenie: zawodowe średnie - jestem komputerowym składaczem tekstu - poligrafem, mam również egzamin dojrzałości - maturę i już wszystko pani o mnie wie, wystarczy pani?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Roma

 

Uniknąłem trzy razy śmierci: raz po operacji na nosie, drugi raz - przez noszenie aparatów słuchowych i trzeci raz - kiedy zostałem bezprawnie wyrzucony na warszawską kostkę brukową przez Hannę Gronkiewicz-Waltz i jako osoba nielegalnie bezdomna omal w samoobronie nie zabiłem człowieka, zostałem zaatakowany nożem na Wawrze, jak już mówiłem pani: jako były pracownik Archiwum Akt Nowych miałem szkolenie z Obrony Cywilnej, więc: bez problemu położyłem napastnika na ziemię i jego własnym nożem - ciach! Szczury mu ucho zjadły... Pokocha pani takiego jak ja? Gdyby pani zechciała więcej coś o mnie wiedzieć, to: serdecznie zapraszam na esej rodzinny pod tytułem - "Saga".

 

Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński to na pewno były ciężkie chwile... ale nie da się zaprzeczyć, że się u Pana dużo dzieje.

Ja już się nie zakochuję, ale chętnie dowiem się o Panu więcej, poczytam w wolnej chwili .

Co do "Samotni w tłumie"... przejmujący tekst.

Pozdrawiam i dobrej nocy.

Opublikowano (edytowane)

@Roma

 

Bo miłość jako taka nie istnieje, zresztą: gdzie na samym końcu ona ląduje? Sprostowanie: u mnie się nic nie dzieje - po prostu opowiadam w czasie przeszłym, mówiła pani, iż szuka pani szczęścia - na czym ono polega według pani?

 

Łukasz Jasiński 

 

Może pani rzucić jeszcze okiem na "Na granicy frontu" - musi pani wreszcie zacząć czytać innych ludzi i dawać komentarze - jest pewnego rodzaju granica - ludzie zaczną w końcu tracić siły i cierpliwość i wtedy pani nie będzie otrzymywała komentarzy, niby dlaczego inni mają ciągle dawać i dawać i dawać i w zamian nic nie otrzymując (tak też jest w realnym życiu)? Istotą współżycia w społeczeństwie jest współpraca, dlatego też: żywiciele szerokim łukiem omijają pasożytów...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break Tak, powinien ją uprzedzić.  Miałam podobne przeżycie, napisał mi że zanim ewentualnie się zobaczymy, musi mnie przygotować. Co ja sobie mogłam wtedy pomyśleć?  Ale mnie to nie zraziło, bo wcześniejszy  kontakt był odpowiednio podparty.   
    • @Simon Tracy Wiesz, co mi przyszło do głowy? Zaczęłam się zastanawiać, co by się wydarzyło, gdyby po wspólnym "dymku" podmiot liryczny i duch mężczyzny w kaszkiecie postanowili wyruszyć razem na miasto. Jak ja bym chciała to zobaczyć! A co tam, raz się (nie) żyje! Zaciekawiła mnie ta opowieść, bo jest niemal "flmowa". Tak mógłby się zaczynać interesujący obraz, może taki trochę w stylu Tima Burtona, nawiązujący technicznie i estetycznie do "Gnijącej panny młodej". Ze stosowną dawką wisielczego humoru, przełamującego wyjściową depresyjność.
    • @tie-breakBardzo dziękuję za opinię. Co do schematyczności to się, jak wiesz, zgadzam. Ale oprócz treści jest jeszcze forma przekazu. A wracając do tego, że chłopak mógł ją uprzedzić o swojej niepełnosprawności. To nie zawsze działa tak, jak nam się wydaje. Mój znajomy, trochę starszy ode mnie miał wypadek na motocyklu, przeżył ale jako niepełnosprawny. Szybko opuściła go dziewczyna (po 2 latach wspólnego życia),  Po wyjściu z psychicznej depresji, zaczął pisać na portalu randkowym, po prostu nie chciał być sam. Potem opowiedział mi, jak reagowały dziewczyny na wiadomość o tym, że jest na wózku. Jedna stwierdziła, że niepełnosprawni są mało inteligentni a ona chce mieć mądre dzieci, a inna zażartowała - to po co się tu pchasz z tym wózkiem.  Fenrir może bał się tak szybkiego odrzucenia a może chciał zobaczyć fizyczność Febe.   @Alicja_WysockaBardzo dziękuję! Napisałam to opowiadanie pod wpływem impulsu. Wyciągnęłam z "szuflady" to stare - wróciłam do niego, bo mama tego chłopaka o którym już wspominałam tie-break, poinformowała, że leci do Toronto na ślub syna. Chłopak wyjechał z Polski dzięki rodzinie w Kanadzie i znalazł tam żonę. Ucieszyło mnie to, ale moi bohaterowie zostali w Polsce. 
    • @Simon TracyDziękuję :-) W zupełności się zgadzam. 1-2 listopada cmentarz przypomina raczej jarmark, albo piknik i bywa to męczące. My potrzebujemy raczej otoczenia sprzyjającego smutkowi. Chociaż w wielu kulturach nie jest to święto ponure, a raczej okazja, aby zaprosić bliskich zmarłych - nawet na chwilę - do swojego życia i cieszyć się ich - trochę magiczną - obecnością (o ile ktoś w nią wierzy i ją odczuwa). Pamięć to z kolei bardzo osobista sprawa. Jeśli ktoś nigdy nie czuł się związany np. z jakąś daleką, raz widzianą w życiu ciotką, albo praprapradziadkiem, którego nawet nie znał, to raczej zrozumiałe, że nie przejawia potrzeby odwiedzania ich na cmentarzu częściej, niż raz do roku, "bo wypada". Co innego wizyty na grobie ukochanych rodziców, dziadków, bliskiego przyjaciela...  @GerberDzięki :-)
    • @Annna2 Dzięki, również zdrowia życzę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...