Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Krótka notka:

Jest to pierwszy wiersz (prequel), od którego zaczyna się cały cykl, zapoczątkowany pod koniec czerwca roku 2023.

Wyemitował tyle treści do czasu obecnego, że sam, jako autor, drapię się czasami po głowie, ponieważ większość tych wierszy wciąż nie jest ukończona.

A całość stanowią wejścia astralne, jakimi zajmuję się profesjonalnie. Zatem mogę się śmiało przyznać, że jestem poetą astralnym.

____________________________________________

 

 

Na razie dwie doby i godziny dwie 

więc się pomodlimy, na gazie rusza 

bez braku woda wszystkie pępowiny 

na fazie nie suszy — nasza pogoda

to stan ciekły nie jest, tylko mgielny

jak załogę niewidzialną z wiatrem

nie-jeden kapitan otwiera żaglem

 

Zajęły się mewy — zdążą puch cały 

ułożyć na niebie w jednym miejscu 

każde tu prądy bez burz i deszczu

z deltami rzek skurczone żyły tych lat

minione i obecne połączą w ślad!

Na powstającej dopiero z gór wieży

 

By, stać się w końcu pokarmem Żywii

innych : nie zaczynali od (Dżej WI SI);

a przyrząd? Który pozwoli(ł) zobaczyć

wizje cenionej przeszłości, będzie też:

ob(ł)ok teraźniejszości zbiorem tęczy

i skupienia stanem każdych kolorów

 

______________________________________

 

( utwór:Shades of Marble — Trentemøller )

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadza się, cały cykl, z którego niemal 30% jest gotowe, a pozostała część wciąż badana, będzie stopniowo dodawana do całości.

Dziękuję i pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @jaś słodkie, urocze, trzymacie się razem i sami zdobywacie pożywienie, musisz wiedzieć, że na łąkach rośnie biała komosa, którą możesz jesz i się nią najesz:) ja pamiętam, gdy byłam dzieckiem to jadłam różne smakołyki roślinne z łąki, a czasem zerwało się marchewkę z polanko drodze, gdy byłam na spacerze z koleżankami albo wykopało ziemniaki i robiło się pikniki nad rzeczką, to były piękne czasy. :)
    • @Mitylene Dziękuję, za tak pochlebny komentarz. Jest mi niezmiernie miło.
    • @jaśto masz piękny widok, żadnych budynków, tylko liściaste lasy :) bardzo kolorowo za oknem:) Lubię przyrodnicze filmy oglądać, kiedy była taka moda:) w moim domu:)
    • spójrz, jak ładnie wygląda w literach rozwianych, z policzkami muśniętymi atramentem (to najnowszy filtr, poetycki).   słowa starannie dobrała pod ciebie, pod ciebie , i ciebie. fitują z wyobrażeniem? to zostaw lajka.       a na brzuchu  (nie dojrzysz) niewypowiedzenia wrzynają się w skórę.   to szczury! pod rozgrzanym wiadrem wgryzają się w pępek, w początek. szukają drogi do ciebie, do ciebie, i ciebie.    
    • Mama straciła pracę, gdy upadła fabryka garnków i patelni, w której sprzątała. Ja też nie mogę znaleźć roboty. Mam tylko nieskończoną podstawówkę a do prostych robót teraz używają koparek, dźwigów, ciągników i innych nowoczesnych maszyn. Dziadek ma kolejarską rentę po tym jak zderzaki między wagonami zmiażdżyły mu dłoń .Żyjemy z niej we trójkę to nie jest nam łatwo. Mama przygarnęła jeszcze z ulicy psa o trzech łapach ale jest nieduży i mało je. Ma na imię Amik. Z biedy udajemy się z dziadkiem na zieloną wysepkę na Warcie, rzece o nazwie kojarzącej się z harcerskimi przygodami. Łowimy tu ryby, żebyśmy mieli co włożyć do garnka, jak mawia mama. Dziadka muszę nieść na barana, żeby reumatyzm go doszczętnie nie połamał chociaż i tak jest nieźle pogięty. Wiosną jest fajnie, bo znajdujemy ptasie jajka, ale teraz jest jesień i o jajecznicy możemy zapomnieć. Skończyły się już letnie jabłka w przydomowych ogródkach. Do jedzenia dżdżownic nie mogę się przekonać, choć dziadek bardzo je zachwala i mówi, że to taka wołowinka dla biedaków. Mama była wczoraj w pośredniaku, ale zaproponowali jej jedynie kurs spawania. Nie przyjęła tej oferty, bo z jednym okiem mogłaby sobie zrobić jeszcze jakąś  krzywdę. Siedzimy więc z dziadkiem na tej zielonej wyspie już od wczoraj, ale ryby w ogóle nie biorą. Dziadek złapał z pół kilograma koników polnych i usmażył je w garnku. Brzydziłem się, ale wcale nie były takie złe. Gorsza była herbata z wody z rzeki, bo śmierdziała ropuchami. Jest już ciemno jak diabli. Dziadek śpi i pomrukuje, a ja sobie myślę, jakie to szczęście, że inni mają pracę. Bo gdyby nie mieli, to na tej naszej wysepce zrobiłoby się tłoczno. A tak, przynajmniej jest spoko. Piszę to na starym otrzymanym od wujka na imieniny, posklejanym srebrną taśmą komputerze na baterie i zaraz wyślę to do literatów. A jeśli jutro zdarzy się coś ciekawego, to też o tym napiszę. A teraz dobranoc, mamusiu. Pa.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...