Bernikle skaczą
Jedna po drugiej
Wprost w skalną przepaść.
Pingwinie skrzydła
Nie pozwalają wzbić się do góry.
Gęsi nie mogą
Pomóc swym dzieciom.
Obyś nie musiał
jak pisklę bernikli
startować w przyszłość,
bo lepsze już było.
Przekazywana wraz z kodem
fałszywość —
przez pryzmat świata
w dawnej retrospekcji.
Wietrze, jeślibyś
je wszystkie przenosił,
w znacznym porywie
na śnieżne niósł kotły
w skrzydłach i by tak odrastać wciąż mogły,
goiły fale
pęknięte szwy kości —
Wymalowano
w rocznice wachlarze
rodów Feniksów,
w mandali wyzwania.
Boski algorytm,
zamiast ogon składać.
Szczęściem, nie u nas
leżą apanaże.