II.
Drzewo, przy którym jestem.
W tym samym
momencie — kobietą, dzieckiem.
Starcem, nieważne
jak długo jeszcze. Wciąż małym dzieckiem,
które wiatr głaszcze.
Ziemia tak ciężka, już rozmrożona.
Wilgocią zwarta. Z wilgoci cena.
Po drugiej stronie małego świata
ktoś patrzy na dąb. Dębi się data.
Ławka i trumna.
Stół kredens koncha.
Dębowa szafa trzydrzwiowa — ołtarz.
Na dębach gniazda. Oliwny żołądź.
— Wszystko jest z dębu?
— Co tylko pragniesz.
Co ukrzyżować.
Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego.
Mt, 25,1