Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ostatni tydzień leżałem chory w łóżku. Tymczasowo pozbawiony jakiejkolwiek wartości, (którą wyznacza produktywność) mogłem tylko podpierając się na parapecie, śledzić świat zza okna. Za każdym razem kiedy jestem chory, lub doświadczam w życiu innego nieszczęścia na nowo zadziwia mnie ta sama realizacja, że świat się nie zatrzymał. Świat nie czeka na mnie, nie trwa w żałobie, nawet gorzej, jakby specjalnie pięknieje, może aby ze mnie szydzić, może aby dać mi otuchy, i tak z mojego wdowiego transu wyrywa mnie dawno niesłyszany śpiew ptaka lub nadzwyczaj pełny błękit nieba. Niezależnie od motywu natury, jest to nadal uczucie gorzko-słodkie, świadomość że przyroda nie tylko nie przeżywa rozłąki ze mną, ale że beze mnie rozkwita, że nie byliśmy nigdy dobraną parą. Taka alienacja na chwilę obnaża samotność, którą na co dzień mogę przykrywać masą parasocjalnych relacji, lub "brakiem czasu".

 

Ostatnimi dniami zacząłem zaglądać do lokatorów z bloku naprzeciwko.  
Nie uważam się za wścibskiego, zresztą i tak najczęściej mogę ich oceniać tylko po żaluzjach. Ciemne, jasne,  dzień-noc, wiecznie zakryte lub otwierające się na słońce z rana, z nich próbuję odczytać ich właścicieli. W nocy zamieniają się w teatr cieni, w nerwowo chodzącą sylwetkę, w gotującą starszą Panią lub po prostu w czystą żółć. Stwierdziłem, że wygląda to wszystko jak jedna wielka tabelka, z rzędami i kolumnami, pouzupełniana życiem przypadkowych ludzi. Potem przyszła mgła. Szczerze mówiąc, ucieszyła mnie bardzo. Nie tylko estetycznie, albowiem od zawsze mgłę lubiłem, ale również duchowo - była ona tym sennym welonem, woalką, której oczekiwałem od świata (albo chociaż od mojego miasta) w reakcji na mój brak. Zawsze przed pójściem spać, kiedy jeszcze nie mogę zasnąć, lubię roztrząsać różne kwestie, a dzisiejszy dzień był jednym wielkim przedsnem, stępionym i paradoksalnie - stworzonym do tego aby człowieka męczyć. Z racji mojego wieku, a może po prostu naszych czasów, zadałem sobie pytanie - "Co mi dzisiaj nie odpowiada?"

 

Jest to sprawa o istocie ciężkiej i kanciastej, którą trudno z jakiejkolwiek strony złapać. Próbowałem gryźć ją z różnych stron w poezji, lecz zawsze czułem, że albo zadowolę się ochłapami, albo wezmę więcej niż jestem w stanie przełknąć. Z braku idealnego słowa (które może czeka gdzieś na mnie - we francuskim? niemieckim?, mówi się że język kontroluje jak myślimy), uznaję dzisiejsze czasy za puste. tępe? niewyraziste?
Każda rzecz, każdy aspekt ludzkiego życia jest jedynie parodią tego czym był kiedyś. 
Każda miłość, afekcja, pasja, ideologia, myśl, religia, zostały uznane za słabość człowieka, za stronę od której można go podejść, aby włożyć mu rękę do portfela. Po skapitalizowaniu wszystkiego, aby nie zatrzymać tendencji rosnącej w zyskach, zaczęto ciąć koszty, i tak skończyliśmy z tanimi plastikowymi wersjami, którymi się dzisiaj otaczamy. Relacje są plastikowe, miłość jest plastikowa, pasje, ideologie, religie, są plastikowe.  Wszystko wokół straciło swoje ostre krawędzie. Wydaje mi się że podświadomie, ludzie również zdają sobie sprawę z tego, że to co kochają to ich słaby punkt, a więc powstrzymują się od wyższych uczuć. Może dlatego tak popularny jest dziś stoicyzm? 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Lidia Maria Concertina wg. Miodka czy innego gracza cofając się w stecz jest nieuprawnioną frazą moim zdaniem nie jedziemy po torach czasu czasem chodzimy czas porusza się wektorowo my możliwością swoją możemy się obrócić przeciwnie do wektora wtedy cofamy ( idziemy) zgodnie z wektorem . cofając w stecz dla mnie to nie masło maślane tylko tak jak w ruchu szachów cofnięcia myślą w stecz czyli przeciwnie do wektora - zatem cofanie w przód nie jest sprzeczne, to wyjście przed wektor z całym jego bagażem doświadczeń. Wiersz mówi o postępowaniu o rozkładaniu się w około i wtedy może zrozumiemy sens korony cierniowej bo ona to wciąż popełniane błędy i jak ktoś powiedział wszyscy jesteśmy Chrystusami.Twoja z wiersza droga to obu być przed wektorem musimy podobnie cierpieć, mając innych za swój bagaż. To jedyny sposób by już bez korony wyprostować drogę i przestać krążyć - no przynajmniejisietak  Pozdrawiam 
    • Kiedy umrę, mnie nie chowajcie, tylko prochy me wiatrom oddajcie.  Miast ginąć w nieznanym rzędzie, niech burze poniosą je wszędzie, aż ślad mój waszym się stanie.   Bo kiedy umrę, ja być nie przestanę, tylko wspomnieniem waszym się stanę. Jednym miłym, kochanym, innym znów mniej zrozumianym, a jeszcze gdzie i mocno zgorzkniałym.   Więc zamiast chować, odpust mi dajcie: od nieczułości i bezzrozumienia, od win minionych, czasów straconych, co ich nie dałem, a tak pożądałem. Od bezsilnosci i niezaistnienia niech mnie umyją wiosenne deszcze. I światłograniem w strudze słońca niech się stanę, we wszystkich kolorach, losem rozdanych wzorach, gdzie bywać chciałem, odwagi nie miałem, osiądę teraz skroplonym kurzem. Smugą cienia wam zagram na murze. Ku zadziweniu i dla przebudzenia, dla nowej myśli wskrzeszenia śladem palca na szybie was wzruszę i odpocznę na chwilę waszym przebaczeniem zanim dalej w drogę wyruszę. I żył będę, bo muszę. Tylko odpust mi dajcie.
    • Najwolniej jak się da: pędem.  Przez życie idziemy razem: całkowicie sami.  Cofając się wstecz widzimy przyszłość:  pałęta się gdzieś ze wspomnieniami.  Tuż przy nas kroczy Bóg: widoczny w swej niewidzialnej odsłonie.  A człowiek? Dziś jakoś bardziej w siebie wierzy: w przyciasnej cierniowej koronie ...     
    • Każdy dzień dla mnie to jak łza nad pudełkiem wybrakowanych puzli. Zastanawiam się nad ludzkością, nad tym, z czego wynikła i czego jest rezultatem. Możliwe, że jednak pomyłki. No bo skąd się bierze ten samopowielający wzorzec, gdzie co -nty człowiek na ziemi jest "niedopasowany," " niekompatybilny," nie trafia "na swojego," odstaje od przyjętych norm i "nie ma dla niego miejsca"? Człowiek szuka i nie ma, nie może odnaleźć siebie w kilku miliardach innych poszukujących.  ... Czego? Chciałabym po prostu usiąść kiedyś w barze i zamówić lustro. I niech przysiądzie się do mnie ten, kto zamówił to samo ... (Z tego właśnie powodu z reguły omijam bary.) Wolę śnić o granatowych łabędziach - tylko dlatego, że nie wiem, w jakim kolorze jest antracyt Wolę cofać się do przodu - wiem, dokąd wracają błędy.  Wolę być otwarcie zamknięta - w końcu każdy może podejść i sam sobie otworzyć. Kiedy mijam ludzkość, nigdy się nie rozpoznajemy, nie witamy, nie pytamy o samopoczucie.  Kupiłam dziś belę jedwabiu i właśnie upycham ją do butonierki Boga, który jasno mówi, że "nie szata zdobi człowieka."  Odwracam się, by jeszcze raz na Niego spojrzeć.  Bardzo przystojny.  Podejrzanie ludzki! Kaszmir. Z metra.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Wochen Jesiennie i ten szelest litości niesłyszany odbija się echem.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...