Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Nata_Kruk

Nata_Kruk

                    Piątek

 

 

Dzień zaskoczył chłodem północy,
zagonieni ludzie jednak przystają na ulicy, 
gdy plakaty wołają o obecność. Zmierzcha.
Niektórzy grzeją gardło czystą, ktoś inny 
przygarnie kobietę dla ubarwienia dnia.
Zapowiada się rześka odsapka.

 

Grupa ciekawskich i tych - pewnych swego, 
wtula się w tłum, gdzie wiatr na krótką chwilę 
zapomina o swojej roli, a może ją powtarza.
Nagłośnienie dobre, lecz światło poraża i...
słowa... słowa... słowa... jak koślawa mantra...
żeby tak chociaż cząstka z nich...    

                          

Kiedy maj się rozmai, rozmotyli tęczami,                       
wątpiący zaczną nagarniać pyłki nadziei,
że tym razem - w końcu - przecież życie ucieka.
Który raz, to coś, co powinno długo pisać,
zostawi krzyżyk przy kimś, kto potrafi mówić.
Nam znowu zamkną usta, bo na nic one. 

 

 

 7 luty, 2025

 

 

 

 

Nata_Kruk

Nata_Kruk

                    Piątek

 

 

Dzień zaskoczył chłodem północy,
zagonieni ludzie jednak przystają na ulicy, 
gdy plakaty wołają o obecność. Zmierzcha.
Niektórzy grzeją gardło czystą, ktoś inny 
przygarnie kobietę dla ubarwienia dnia.
Zapowiada się rześka odsapka.

 

Grupa ciekawskich i tych - pewnych swego, 
wtula się w tłum, gdzie wiatr na krótką chwilę 
zapomina o swojej roli, a może ją powtarza.
Nagłośnienie dobre, lecz światło poraża i...
słowa... słowa... słowa... jak koślawa mantra...
żeby tak chociaż cząstka z nich...    

                          

Kiedy maj się rozmai, rozmotyli tęczami,                       
wątpiący zaczną nagarniać pyłki nadziei,
że tym razem - w końcu - przecież życie ucieka.
Który raz, to coś, co powinno długo pisać,
zostawi krzyżyk przy kimś, kto potrafi mówić.
Nam znowu zamkną usta, bo na nic one. 

 

 

 7 luty, 2025

 

 

 

ps... chciałam wczoraj dać, ale nie miałam jak...



×
×
  • Dodaj nową pozycję...