Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

- dawne Beskidy zimą (moja doba) ..


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

P.S - nie nazwałbym tego poprawnym haiku ..

~~

Poranek

śnieżna zadymka

zasypała chałupy

- droga do szkoły

**

Południe

narty na nogach

utrzymują na wierzchu

- powrót do domu

***

Wieczór

lampa naftowa

oświetla mroki domu

- zadane lekcje

****

Noc

strzecha na dachu

trzaska mrożonym śniegiem

- szczekający pies

~~

Opublikowano

Strzech chyba już nie ma.

To ostatnie - szczególnie.

 

No powiem Ci, że lekcji do odrobienia też jakby nie ma. Fajnie wplecone do tematu wspominkowego :) pzdr

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Opublikowano

 

 

 

O tem że dumać na paryskim bruku,

Przynosząc z miasta uszy pełne stuku,

Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,

Za poznych żalów, potępieńczych swarów!

 

Biada nam, zbiegi, żeśmy w czas morowy

Lękliwe nieśli za granicę głowy!

Bo gdzie stąpili, szła przed nimi trwoga,

W każdym sąsiedzi znajdowali wroga,

Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha

I każą oddać co najprędzej ducha.

 

A gdy na żale ten świat nie ma ucha,

Gdy ich co chwila nowina przeraża

Bijąca z Polski jako dzwon smętarza,

Gdy im prędkiego zgonu życzą straże,

Wrogi ich wabią z dala jak grabarze,

Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą -

Nie dziw, że ludzi, świat, sobie ohydzą,

Że utraciwszy rozum w mękach długich,

Plwają na siebie i żrą jedni drugich!

 

Chciałem pominąć, ptak małego lotu,

Pominąć strefy ulewy i grzmotu

I szukać tylko cienia i pogody,

Wieki dzieciństwa, domowe zagrody...

 

Jedyne szczęście, kto w szarej godzinie

Z kilku przyjaciół usiadł przy kominie,

Drzwi od Europy zamykał hałasów,

Wyrwał się z myślą ku szczęśliwym czasom

I dumał, myślił o swojej krainie...

 

Ale o krwi tej, co się świeżo lała,

O łzach, któremi płynie Polska cała,

O sławie, która jeszcze nie przebrzmiała -

O nich pomyślić - nie mieliśmy duszy!...

Bo naród bywa na takiej katuszy,

Że kiedy zwróci wzrok ku jego męce,

Nawet Odwaga załamuje ręce.

 

Te pokolenia żałobami czarne,

Powietrze tylą klątwami ciężarne,

Tam myśl nie śmiała zwrócić lotów,

W sferę okropną nawet ptakom grzmotów.

 

O Matko Polsko! Ty tak świeżo w grobie

Złożona - nie ma sił mówić o tobie!

 

Ach! czyjeż usta śmią pochlebiać sobie,

Że dzisiaj znajdą to serdeczne słowo,

Które rozczula rozpacz marmorową,

Które z serc wieko podejmie kamienne,

Rozwiąże oczy tylą łez brzemienne

I sprawia, że łza przystygła wypłynie?

Nim się te usta znajdą, wiek przeminie.

 

Kiedyś - gdy zemsty lwie przehuczą ryki,

Przebrzmi głos trąby, przełamią się szyki,

Gdy wróg ostatni wyda krzyk boleści,

Umilknie, światu swobodę obwieści,

Gdy orły nasze lotem błyskawicy

Spadną u dawnej Chrobrego granicy,

Gdy ciał podjedzą i krwią całe spłyną,

I skrzydła wreszcie na spoczynek zwiną -

Wtenczas, dębowem liściem uwieńczeni,

Rzuciwszy miecze, siądą rozbrojeni

Rycerze nasi! Zechcą słuchać pieni!

Gdy świat obecnej doli pozazdrości,

Będą czas mieli słuchać o przeszłości!

Wtenczas zapłaczą nad ojców losami

I wtenczas łza ta ich lica nie splami.

 

Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,

W całej przeszłości i w całej przyszłości

Jedna już tylko jest kraina taka,

W której jest trochę szczęścia dla Polaka:

Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie

Święty i czysty jak pierwsze kochanie,

Nie zaburzony błędów przypomnieniem,

Nie podkopany nadziei złudzeniem

Ani zmieniony wypadków strumieniem.

Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,

Te kraje rad bym myślami powitał:

Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie

Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie

Miłe i piękne, jadowite rzucił,

Ku pożytecznym oka nie odwrócił.

 

Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny,

Jak świat jest boży, tak on był nasz własny!

Jakże tam wszystko do nas należało!

Jak pomnim wszystko, co nas otaczało:

Od lipy, która koroną wspaniałą

Całej wsi dzieciom użyczała cienia,

Aż do każdego strumienia, kamienia,

Jak każdy kątek ziemi był znajomy

Aż po granicę, po sąsiadów domy!

 

I tylko krajów tych obywatele

Jedni zostali wierni przyjaciele,

Jedni dotychczas sprzymierzeńcy pewni!

Bo któż tam mieszkał? - Matka, bracia, krewni,

Sąsiedzi dobrzy. Kogo z nich ubyło,

Jakże tam o nim często się mówiło,

Ile pamiątek, jaka żałość długa

Tam, gdzie do pana przywiązańszy sługa

Niż w innych krajach małżonka do męża;

Gdzie żołnierz dłużej żałuje oręża

Niż tu syn ojca; po psie płaczą szczerze

I dłużej niż tu lud po bohaterze.

 

I przyjaciele wtenczas pomogli rozmowie,

I do piosnki rzucali mnie słowo za słowem -

Jak bajeczne żurawie nad dzikim ostrowem,

Nad zaklętym pałacem przelatując wiosną

I słysząc zaklętego chłopca skargę głośną,

Każdy ptak chłopcu jedno pióro zrucił,

On zrobił skrzydła i do swoich wrócił...

 

O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,

Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy,

Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki,

Gdy odśpiewają ulubione zwrotki

O tej dziewczynie, co tak grać lubiła,

Że przy skrzypeczkach gąski pogubiła,

O tej sierocie, co piękna jak zorze

Zaganiać gąski szła w wieczornej porze,

Gdyby też wzięły na koniec do ręki

Te księgi, proste jako ich piosenki!

 

Tak za dni moich, przy wiejskiej zabawie,

Czytano nieraz pod lipą na trawie

Pieśń o Justynie, powieść o Wiesławie.

A przy stoliku drzemiący pan włodarz

Albo ekonom, lub nawet gospodarz,

Nie bronił czytać i sam słuchać raczył,

I młodszym rzeczy trudniejsze tłumaczył,

Chwalił piękności, a błędom wybaczył.

 

I zazdrościła młodzież wieszczów sławie,

Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu,

I którym droższy niż laur Kapitolu

Wianek rękami wieśniaczki osnuty

Z modrych bławatków i zielonej ruty.

 

 

A.Mickiewicz, Pan Tadeusz - prawda, że aktualne? Nawet całkiem bardzo.

 

Bardzo ładne słowo - strzechy.

 

:-)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • co chcesz zobaczyć   z szarych kolorów wybierasz słotę miraże szare pachną tęsknotą   co widzisz z okna   bukiet neonów wkłada się w znicze reszta odcieni to gra pozorów   co zapamiętasz   osobne słowa puste ramiona odchodzą stąd z pochyloną głową   co wybierasz   inną drogę za słońcem jak szałem z tęczy otulisz się kolorem na zwykłej łące            
    • ...bez odwołań do klasyków – z tego miejsca oświadczam: pragnąłbym cię tak samo, gdybym był Seneką, Ezopem, miał wygląd potwora Frankensteina, czy samego Quasimodo! chciałbym, by rosnąca mi na twarzy broda Arystotelesa lśniła od twojej intymnej wilgoci, palce, którymi napisałem wszystkie starożytne teksty, baśnie braci Grimm, Pochwałę głupoty i powieści detektywistyczne, zanurzały się w twoje zagłębienia. niech moim, wnikającym w twoje piękno językiem mówią Attyla, Scypion Afrykański Młodszy i Ptolemeusz, w czujących woń twojej skóry nozdrzach klują się Tomasze z Akwinu, Markowie Aureliuszowie, a nawet sam Bernard Gui! chcę cię pieścić będąc Kantem i Wolterem, Tacytem i Magellanem, przytulać się po konfucjańsku (jakkolwiek miałoby to być). tylko ty się nie zmieniaj, nie odchodź w przeszłość. wiem! skaż mnie na dożywocie! przy sobie. nie będę czekać na wzruszenie procesu. myślowego. na zmianę decyzji. zabierz mnie stąd. na ile się da. chcę zwariować. prosto w ciebie.  
    • @ViennaP Dziękuję serdecznie i... odwagi! Nie gryzę. 
    • To miał być krotki list Lecz kto teraz listy pisze ? Dziś już nawet sny  Nie trafiają do mych skrytek   Jestem znów tylko tłem  Wypełnieniem na obrazie W ramach obcych szczęść  Stoję skromnie na regale   Jak mam uwierzyć że  Ktoś wyciągnie ku mnie dłonie  By rozgonić mgłę  Ze skroplonych zimnych wspomnień    Ref.   Przecież nie może być tak Że tylko ten jest świat  Przypadek szczęść kilku Zbiór marzeń bez szans   Bo przecież musi gdzieś być  Takie miejsce gdzie nikt Nie nosi pazurów  Nie szczerzą się kły   
    • w cieniu życie wyśnione jak sen którego nie było sterta nieprzyzwoitych myśli w których i tak nie utonę tak jak nie spadnę ze szczytu mojego ja  w nicość choroba to nie wojna raczej poligon tak dla zabawy  życie jak Ether niby coś wypełnia  a samotność to i tak pustka  w tęsknocie  a co jeśli śnię ten sam koszmar jak wymiana pingpongowa w życiu nie wszystko jest możliwe  ale kto wie może po śmierci Paddington będzie żywy w Londynie  zamalować wewnętrzny głos tak czarną farbą bym zaświecił czarnym światłem pokory przed snem kolejna noc i znowu dzień oby w łóżku  szmer życia zachichotał ze mnie  dając przed oczy fachowców tfu autorytety nawet  którzy nie znają odpowiedzi na te pytania  które samego mnie trapią w punkt  czy cień błyśnie świadomością własnej przestrzeni  i wróci na kartkę a słowo będzie  znowu tylko punktem  na koniec i tak zostanie tylko  Bóg?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...