ja zawsze siebie widzę w krokusach
na śnieżnej łące w niebieskich płatkach
krzyczą na bieli gdyż rosną w grupach
wiosenny styczeń wszystko pogmatwał
:)))
od wieków ślina starczyła zawsze
a teraz pragniesz aż smoły nocy
ja zaś olejek słońcu ukradnę
zbiorę z promiennych jasnych warkoczy
i zostaw ukrop ten podkołdrzany
już się rozpływasz w cieple mych dłoni
w zimowym słońcu są zakochani
ciałem ciut starzy sercem zbyt młodzi
:)
Gasną wybuchy złote i grzmoty pąsowe,
Ku górze się unoszą kłęby burosiwe,
Rozrosłe sosny trzeszczą, jak smolne łuczywa,
Dęby boleśnie szumią ostatnie swe słowa.
Umilkły pod gruzami skrzypce połamane,
Drgają bez celu struny gitary spalonej,
Truchleją serca dzwonów, gromem porażone,
Dopalają się z wolna stuletnie organy.
I dźwięk razem z bezdźwiękiem staje się nicością,
Bezkształtem i bezbarwą, pustką, bezbytnością
Tylko echo skrwawione, umęczone, smutne
Przędzie z pogłosów srebrnych psalmy swe pokutne.
Ta muzyka nad grobem trwa wieloistnienia,
Jak elegia, przestroga lub wyrzut sumienia…