W pałacu mieszka para
bywają królem i królową.
Na ścianach są ozdobne linie.
Wyrysowane są rośliny
- często czterolistne koniczyny.
Nie braknie morskich muszli…
Zamek ma trzy baszty
i dwanaście okrągłych okien…
Gdy przybywa słoneczny rycerz,
podnoszą zwodzone mosty.
"Najniebezpieczniejsza jest pora, gdy nic się nie dzieje, nic nie boli i nic nie dokucza.
Gdy wszystko toczy się nurtem spokojnym, a sprawy dojrzewają z wiosenną ufnością."
Rajmund Kalicki "Dziennik nieobyczajny"
wieczór nacechowany płynnością linii,
jakby go Luigi Colani zaprojektował.
łagodne daje mi w kość. ech, czuję, że
przeciąga się w środku, z hurgotem w stawach,
puchate i wszystkookie zwierzątko intelektualne,
sapacz-gryźca, co wykatulał się z chmur,
by mnie rozleniwić. rozanielić.
nawet blask słoneczny jest jakiś porowaty.
nic, tylko leżeć i się przejmować. czymkolwiek.
rozdrapywać zabliźnione.
a może: otrząsanie się z zapyziałości. mentalnej.
oto stoję przed dębową biblioteczką szczelnie
wypełnioną tomami. wszelkie problemy
ogniskują się w ich zawartości. grzeszek
w koronkach, szpetne przekleństwo
podniesione do rangi sztuki wysokiej.
opisy takie, że aż można za nie przynoblić.
i mały ja, schłostany wiechetkiem pokrzyw,
ostrym językiem prześmiewcy. nieumiejący
czytać, a więc bronić się przed jadem paszkwili,
głuchą i głupią tkanką plotek.
jeden sukinsyn z mojej wiochy, w ramach
zemsty, bo nie chcę z nim więcej pić ani ćpać,
rozpuszcza famę, że jestem pedałem
(nie mylić z gejem).
powinienem się tym przejąć, co najmniej
zwyzywać idiotę. a mi się pisze powieść
"Niewzajemne". poczciwość to welurowy czołg,
który przejeżdża mi po głowie.
obłęd.
Wiersz o poszukiwaniu drogi, celu, sensu. Przemijanie, to następstwo ograniczonego czasu, jaki mamy tu na ziemi. Zawsze takie wiersze czytam z zaciekawieniem. Pozdrawiam serdecznie.