Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Ojciec, Matka, Ja i powiedzmy

Siostra i Wujek Antoni

Wszyscy ludzie tacy jak my to My,

A wszyscy inni to są Oni.

A Oni za morzem mają domy

Gdy my tu pośród jabłoni,

Ale - dałbyś wiarę? - Oni myślą, że My

To tylko jeszcze jedni Oni!

 

Raczymy się szpekiem i wołowiną

Tnąc nożami z rogową rękojeścią

Oni, gdy Swój ryż w liście zawiną

Myślą o czymś takim z boleścią;

A Oni co na drzewach mają domy,

Jedząc pędraki trzymane w dłoni,

(Czy to nie skandaliczne?) sądzą, że My

To po prostu obrzydliwi Oni!

 

My wyciągamy śrut z ptactwa ustrzelonego

Oni na włócznie nabijają lwy.

Ich pełnym strojem jest bez niczego.

Po samą szyję stroimy się My.

Lubią gdy przyjaciele na herbatę zostają.

U Nas też od przyjaciół się nie stroni;

A przy tym wszystkim Oni opinię mają,

Że z Nas kompletnie ciemni Oni!

 

Nam gotowane jedzenie podają

Drzwi z klamką mają nasze domy

Oni mleko lub krew popijają

Pod otwartą strzechą ze słomy

My naszym Lekarzom płacimy

Ich danina Szamanowi goni

I (bezczelni poganie!) Oni myślą, że My

To całkiem nieznośni Oni!

 

My dobrzy ludzie się ze sobą zgadzamy,

Że ku temu dobry człowiek się skłoni,

Wszyscy mili ludzie, jak My, to My

A wszyscy inni to są Oni:

Lecz kiedy za morze płyniemy

Zamiast przejść się pośród jabłoni,

Możemy skończyć (pomyślcie tylko!) sądząc, że My 

To tylko jeszcze jedni Oni!

 

I Rudyard: 

 

Father, and Mother, and Me

Sister and Auntie say

All the people like us are We,

And every one else is They.

And They live over the sea,

While We live over the way,

But - would you believe it? - They look upon We

As only a sort of They!

 

We eat pork and beef

With cow-horn-handled knives.

They who gobble Their rice off a leaf,

Are horrified out of Their lives;

And They who live up a tree,

And feast on grubs and clay,

(Isn't it scandalous?) look upon We

As a simply disgusting They!

 

We shoot birds with a gun.

They stick lions with spears.

Their full-dress is un-.

We dress up to Our ears.

They like Their friends for tea.

We like Our friends to stay;

And, after all that, They look upon We

As an utterly ignorant They!

 

We eat kitcheny food.

We have doors that latch.

They drink milk or blood,

Under an open thatch.

We have Doctors to fee.

They have Wizards to pay.

And (impudent heathen!) They look upon We

As a quite impossible They!

 

All good people agree,

And all good people say,

All nice people, like Us, are We

And every one else is They:

But if you cross over the sea,

Instead of over the way,

You may end by (think of it!) looking on We

As only a sort of They!

 

Edytowane przez Andrzej P. Zajączkowski (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kiedyś wieczorem od niechcenia, Gdy przeleciałem pilotem po kanałach, Ujrzałem na ekranie plazmowego telewizora, Jak jakiś głupkowaty celebryta, Swoim nowym stylem się przechwalał… A z oczu jego biła pogarda, W pogardliwym uśmieszku wykrzywiły się usta, Gdy tak ochoczo nad ,,plebsem” się wywyższał...   Szpanując drogim ciuchem markowym, Jak to przeważnie celebryci, Także i ten nie stronił od pogardy, Od szaraczków czując się lepszym… Przeto myśląc niewiele, Dla celebryty zaraz ułożyłem ripostę I rymując od niechcenia wersy kolejne, W taki oto zakląłem ją wiersz:   ,,To mój styl jest najlepszy na świecie, Bo samemu takim oto jestem, Na przekór konwenansom wszelakim, Czerpię z życia pełnymi garściami. Dni codziennych przygody, W sny zaklinam prawem księżycowych nocy, By piękna ich zazdrościły mi nawet gwiazdy, Na firmamencie świata uwięzione na wieki...   Mój styl jest najlepszy na świecie, Choć gołym okiem go nie dostrzeżecie, Utkany z bezcennych z całego życia wspomnień Niewidzialny noszę swój sweter… Jednym ruchem znoszonej czapki, Zgarniam z nocnego nieba całe gwiazdozbiory, By niczym cukru kryształkami, Grzane piwo wieczorem nimi posłodzić…   Mój styl jest najlepszy na świecie! A niezaprzeczalnym tego dowodem Że kruczoczarną noszę swą bluzę, Od kuzyna gwiazdkowy prezent… A stare przetarte spodnie, Za wygraną na loterii niegdyś kupione, Miłym dla mnie są przypomnieniem Tamtej bezcennej chwili ulotnej…   To mój styl jest najlepszy na świecie… Bo niby dlaczego nie??? Kto zabroni mi tak myśleć, Tego będę miał gdzieś! Zaraz też wyłączyłem telewizor, A z dumą spojrzawszy w lustro, Sięgnąłem po stare wysłużone pióro, By podzielić się z Wami tą myślą…"
    • Gdy za oknem pada deszcz, piszę wiersze o zapachu jesieni. Życie znów prosi do tańca, a ja wciąż nie umiem tańczyć. W tłumie tamtych ludzi zawsze czułem się jak Stańczyk. Dlatego teraz — ja i goździkowa kawa. Uwielbiam ten klimat goryczy. Nie muszę być miły, siadam spokojnie i spuszczam demony ze smyczy. Zawsze lubiłem ten półmrok. Wiosna rodzi kwiaty, a ja czekam, aż umrą.
    • 10/10/2025 „Tak samo”   Czasami przychodzi znienacka, w zwykły, nużący wieczór. Tak! Zrobię to — odważę się. Idę, jestem, chodzę, mówię, poznaję. Raz czuję zachwyt, częściej przychodzi znużenie. Serce rozpalone lawą fizyczności, ciśnieniem ogromnym, próbującym wydostać się na powierzchnię po latach uśpienia. I nagle przychodzi chwila, która mówi: błędne koło. Przecież tym razem miało być inaczej. Było inaczej, a skończyło się tak samo.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Kto wie, czy winni                       są, czy niewinni;                      t a m /c i  nadają                      na innej linii...                        Ja zaś odbieram                      na  własnej  fali,                      więc myślą żeśmy                      się nie spotkali.                                   ***                         (Jakąż ma  o w a                       minę zawziętą...                       Nie, ja nie jestem                       owej k l i e n t k ą)            
    • @Berenika97    Jak w rzeczywistym życiu: czasem tym, czego potrzeba, aby "(...).Wszystko poszło świetnie (...), jest <<(...) "Stuprocentowy, najprawdziwszy, autentyczny grzech" (...)>> . Przy założeniu, że przy Osobowym Wszechświecie, mieszczącym w Sobie dobro i zło, grzech jako taki w ogóle istnieje.     Dobrze napisane opowiadanie, które  przeczytałem z zaciekawieniem. Serdeczne pozdrowienia.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...