Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Corleone 11

Corleone 11

           Rozdział pierwszy

 

   - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. 

   - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco.

   - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam.

   - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. 

   - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku.

   - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. 

   - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. 

   - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. 

   Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'elą pojawili się bezzwłocznie.

   - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym.

   - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim...

 

   Voorhout, 13. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

           Rozdział pierwszy

 

   - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. 

   - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco.

   - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam.

   - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. 

   - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku.

   - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. 

   - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. 

   - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. 

   Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'el-ą pojawili się bezzwłocznie.

   - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym.

   - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim...

 

   Voorhout, 13. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

           Rozdział pierwszy

 

   - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. 

   - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco.

   - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam.

   - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. 

   - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku.

   - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. 

   - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. 

   - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. 

   Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'el-ą pojawili się bezzwłocznie.

   - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym.

   - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim...

 

   Voorhout, 13. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

           Rozdział pierwszy

 

   - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. 

   - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco.

   - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam.

   - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. 

   - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku.

   - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. 

   - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. 

   - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. 

   Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'el-ą pojawili się bezzwłocznie.

   - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym.

   - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim...

 

   Voorhout, 13. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

           Rozdział pierwszy

 

   - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. 

   - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco.

   - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam.

   - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. 

   - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku.

   - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. 

   - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. 

   - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. 

   Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'el-ą pojawili się bezzwłocznie.

   - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym.

   - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim...

 

   Voorhout, 13. Października 2024 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...