Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Corleone 11

Corleone 11

          Ten cykl opowiadań dedykuję Gabrysi 

 

 

                     Prolog

 

   - Nie żałujmy sobie - powiedział Jezus. Co powiedziawszy, spojrzał w lewo, następnie w prawo. Na WspółMistrzów. 

   - Aha - z ledwie widocznym uśmiechem przytaknął Siddharta, stojący po Jego lewej stronie.

   - Aha - tożsamosłownie odezwał się stojący po Jego prawicy Muhammad, mający - tak samo jak Siddharta - trwałą, energetyczną więź z Jezusoumysłem. Oczywiście tażsama więź istniała również pomiędzy ich umysłami. Zatem - z natury rzeczy - wypowiadanie słów było zbędne, chociaż one same stanowiły konieczność. 

   - Cóż więc - Mistrz z Mekki zaczął zadawać pytanie - zastosujemy? Moc czy... - tu zawahał się lekko - narzędzia? 

   - Ależ oczywiście, że Moc - korzystając z chwili milczenia Mistrza z Nazaretu odparł Mistrz z Kapilavastu. - Przecież Ona jest z nami zawsze. Po prawdzie zatem narzędzia są zbędne. 

   - Ale bez nich jest mniej wesoło - teraz Muhammad uśmiechnął się lekko. - A jako że radość jest pozytywnym odczuciem... - uśmiechnął się ponownie, wykonawszy prawicą zamaszysty gest od lewego boku w prawo ku górze. - Ciach! Optuję za narzędziami...

   - Aha - Jezus pokiwał głową. - Mogliśmy się spodziewać.

   - Mogliśmy się spodziewać - powtórzył nazwany - i do dziś dnia nazywany - Oświeconym.

   - Mogliście - przytaknął krótko Prorokiem zwany. - Ciach! - uczynił podobny gest w kierunku przeciwnym. - Kocham to... 

   - Ach, ta jego pamięć...- Oświecony z Bet Lehem spojrzał wpierw na Proroka Siddhartę, po czym uniósł wzrok ku niebu. - Nic, tylko...

   - Ciach - z kolejnym uśmiechem potwierdził Oświecony z Mekki. - Jakbyś,  Jezusie, sam nie wojował i jakbyś sam zapomniał. Przypomnieć Ci twoje poprzednie wcielenia? Lub podróż z żonami i z padawanami po światach i wymiarach? To, co wtedy się działo?

   - Ciach! - Jezus, zmaterializowawszy miecz świetlny na wysokości swojej twarzy, zadał nim - przy użyciu Mocy - cios w lewo ku dołowi. - Działo się wiele, nawet bardzo. A że pamiętam wszystko, to i przypominać nie musisz. 

   Prorok, wizerunkowany z płomieniem nad głową, tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. I zmaterializował swój oręż - świetlny miecz z klingą o barwie - a jakże! - płomiennej. 

   - Ciach... - szeptem podpowiedział mu Muhammad. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 10. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

                     Prolog

 

 

   - Nie żałujmy sobie - powiedział Jezus. Co powiedziawszy, spojrzał w lewo, następnie w prawo. Na WspółMistrzów. 

   - Aha - z ledwie widocznym uśmiechem przytaknął Siddharta, stojący po Jego lewej stronie.

   - Aha - tożsamosłownie odezwał się stojący po Jego prawicy Muhammad, mający - tak samo jak Siddharta - trwałą, energetyczną więź z Jezusoumysłem. Oczywiście tażsama więź istniała również pomiędzy ich umysłami. Zatem - z natury rzeczy - wypowiadanie słów było zbędne, chociaż one same stanowiły konieczność. 

   - Cóż więc - Mistrz z Mekki zaczął zadawać pytanie - zastosujemy? Moc czy... - tu zawahał się lekko - narzędzia? 

   - Ależ oczywiście, że Moc - korzystając z chwili milczenia Mistrza z Nazaretu odparł Mistrz z Kapilavastu. - Przecież Ona jest z nami zawsze. Po prawdzie zatem narzędzia są zbędne. 

   - Ale bez nich jest mniej wesoło - teraz Muhammad uśmiechnął się lekko. - A jako że radość jest pozytywnym odczuciem... - uśmiechnął się ponownie, wykonawszy prawicą zamaszysty gest od lewego boku w prawo ku górze. - Ciach! Optuję za narzędziami...

   - Aha - Jezus pokiwał głową. - Mogliśmy się spodziewać.

   - Mogliśmy się spodziewać - powtórzył nazwany - i do dziś dnia nazywany - Oświeconym.

   - Mogliście - przytaknął krótko Prorokiem zwany. - Ciach! - uczynił podobny gest w kierunku przeciwnym. - Kocham to... 

   - Ach, ta jego pamięć...- Oświecony z Bet Lehem spojrzał wpierw na Proroka Siddhartę, po czym uniósł wzrok ku niebu. - Nic, tylko...

   - Ciach - z kolejnym uśmiechem potwierdził Oświecony z Mekki. - Jakbyś,  Jezusie, sam nie wojował i jakbyś sam zapomniał. Przypomnieć Ci twoje poprzednie wcielenia? Lub podróż z żonami i z padawanami po światach i wymiarach? To, co wtedy się działo?

   - Ciach! - Jezus, zmaterializowawszy miecz świetlny na wysokości swojej twarzy, zadał nim - przy użyciu Mocy - cios w lewo ku dołowi. - Działo się wiele, nawet bardzo. A że pamiętam wszystko, to i przypominać nie musisz. 

   Prorok, wizerunkowany z płomieniem nad głową, tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. I zmaterializował swój oręż - świetlny miecz z klingą o barwie - a jakże! - płomiennej. 

   - Ciach... - szeptem podpowiedział mu Muhammad. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 10. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

                     Prolog

 

 

   - Nie żałujmy sobie - powiedział Jezus. Co powiedziawszy, spojrzał w lewo, następnie w prawo. Na WspółMistrzów. 

   - Aha - z ledwie widocznym uśmiechem przytaknął Siddharta, stojący po Jego lewej stronie.

   - Aha - tożsamosłownie odezwał się stojący po Jego prawicy Muhammad, mający - tak samo jak Siddharta - trwałą, energetyczną więź z Jezusoumysłem. Oczywiście tażsama więź istniała również pomiędzy ich umysłami. Zatem - z natury rzeczy - wypowiadanie słów było zbędne, chociaż one same stanowiły konieczność. 

   - Cóż więc - Mistrz z Mekki zaczął zadawać pytanie - zastosujemy? Moc czy... - tu zawahał się lekko - narzędzia? 

   - Ależ oczywiście, że Moc - korzystając z chwili milczenia Mistrza z Nazaretu odparł Mistrz z Kapilavastu. - Przecież Ona jest z nami zawsze. Po prawdzie zatem narzędzia są zbędne. 

   - Ale bez nich jest mniej wesoło - teraz Muhammad uśmiechnął się lekko. - A jako że radość jest pozytywnym odczuciem... - uśmiechnął się ponownie, wykonawszy prawicą zamaszysty gest od lewego boku w prawo ku górze. - Ciach! Optuję za narzędziami...

   - Aha - Jezus pokiwał głową. - Mogliśmy się spodziewać.

   - Mogliśmy się spodziewać - powtórzył nazwany - i do dziś dnia nazywany - Oświeconym.    - Mogliście - przytaknął krótko Prorokiem zwany. - Ciach! - uczynił podobny gest w kierunku przeciwnym. - Kocham to... 

   - Ach, ta jego pamięć...- Oświecony z Bet Lehem spojrzał wpierw na Proroka Siddhartę, po czym uniósł wzrok ku niebu. - Nic, tylko...

   - Ciach - z kolejnym uśmiechem potwierdził Oświecony z Mekki. - Jakbyś,  Jezusie, sam nie wojował i jakbyś sam zapomniał. Przypomnieć Ci twoje poprzednie wcielenia? Lub podróż z żonami i z padawanami po światach i wymiarach? To, co wtedy się działo?

   - Ciach! - Jezus, zmaterializowawszy miecz świetlny na wysokości swojej twarzy, zadał nim - przy użyciu Mocy - cios w lewo ku dołowi. - Działo się wiele, nawet bardzo. A że pamiętam wszystko, to i przypominać nie musisz. 

   Prorok, wizerunkowany z płomieniem nad głową, tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. I zmaterializował swój oręż - świetlny miecz z klingą o barwie - a jakże! - płomiennej. 

   - Ciach... - szeptem podpowiedział mu Muhammad. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 10. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

   - Nie żałujmy sobie - powiedział Jezus. Po czym spojrzał w lewo, następnie w prawo. Na WspółMistrzów. 

   - Aha - z ledwie widocznym uśmiechem przytaknął Siddharta, stojący po Jego lewej stronie.

   - Aha - tożsamosłownie odezwał się Muhammad, mający - tak samo jak Siddharta - trwałą, energetyczną więź z Jezusoumysłem. Oczywiście tażsama więź istniała również pomiędzy ich umysłami. Zatem - z natury rzeczy - wypowiadanie słów było zbędne, chociaż one same stanowiły konieczność. 

   - Cóż więc - Mistrz z Mekki zaczął zadawać pytanie - zastosujemy? Moc czy... - tu zawahał się lekko - narzędzia? 

   - Ależ oczywiście, że Moc - korzystając z chwili milczenia Mistrza z Nazaretu odparł Mistrz z Kapilavastu. - Przecież Ona jest z nami zawsze. Po prawdzie zatem narzędzia są zbędne. 

   - Ale bez nich jest mniej wesoło - teraz Muhammad uśmiechnął się lekko. - A jako że radość jest pozytywnym odczuciem... - uśmiechnął się ponownie, wykonawszy prawicą zamaszysty gest od lewego boku w prawo ku górze. - Ciach! Optuję za narzędziami...

   - Aha - Jezus pokiwał głową. - Mogliśmy się spodziewać.

   - Mogliśmy się spodziewać - powtórzył nazwany - i do dziś dnia nazywany - Oświeconym.    - Mogliście - przytaknął krótko Prorokiem zwany. - Ciach! - uczynił podobny gest w kierunku przeciwnym. - Kocham to... 

   - Ach, ta jego pamięć...- Oświecony z Bet Lehem spojrzał wpierw na Proroka Siddhartę, po czym uniósł wzrok ku niebu. - Nic, tylko...

   - Ciach - z kolejnym uśmiechem potwierdził Oświecony z Mekki. - Jakbyś,  Jezusie, sam nie wojował i jakbyś sam zapomniał. Przypomnieć Ci twoje poprzednie wcielenia? Lub podróż z żonami i z padawanami po światach i wymiarach? To, co wtedy się działo?

   - Ciach! - Jezus, zmaterializowawszy miecz świetlny na wysokości swojej twarzy, zadał nim - przy użyciu Mocy - cios w lewo ku dołowi. - Działo się wiele, nawet bardzo. A że pamiętam wszystko, to i przypominać nie musisz. 

   Prorok, wizerunkowany z płomieniem nad głową, tym razem uśmiechnął się nieco szerzej. I zmaterializował swój oręż - świetlny miecz z klingą o barwie - a jakże! - płomiennej. 

   - Ciach... - szeptem podpowiedział mu Muhammad. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 10. Października 2024 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...