Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

krystalicznie czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe nurty łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Już morał z koniuszka bajki wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy w głównej  mierze wszak od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale na bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe nurty łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Już morał z koniuszka bajki wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale na bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe nurty łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Już morał z koniuszka bajki wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale na bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Już morał z koniuszka bajki wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale na bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Też bajkę by kończyć pora  morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje morałów wcale,

pojął należycie.

 

Chociaż z drugiej strony, na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale na bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

w nim bieg swój skończyła.

 

Też bajkę by kończyć pora  morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje morałów wcale,

a kto nie zna, ginie.

 

Chociaż z drugiej strony, na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

Legendy na mapach, co nam wyznacza

miejsca urodzenia.

Widok masz ze szczytu, ale bagnach

już widoków nie masz.

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

gdzie bieg swój skończyła.

 

Trzeba by też kończyć tę bajkę morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje już morałów wcale,

a kto nie zna, ginie.

 

Chociaż z drugiej strony, to na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

dwa źródełka biły. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

gdzie bieg swój skończyła.

 

Trzeba by też kończyć tę bajkę morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje morałów już wcale,

a kto nie zna, ginie.

 

Chociaż z drugiej strony, to na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

biły dwa źródełka. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

gdzie bieg swój skończyła.

 

Trzeba by też kończyć tę bajkę morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje morałów już wcale,

a kto nie zna, ginie.

 

Chociaż z drugiej strony, to na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas,

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

 

 

Sylwester_Lasota

Sylwester_Lasota

Na górze zielonej, lecz z jednej strony,

bo z drugiej skalistej,

biły dwa źródełka. Wody ich były

grające i czyste.

 

To pierwsze spływało prosto na łąkę,

na której wodopój

swój miały jelenie, sarny, zające.

Tu znalazło spokój.

 

Z drugiego płynęła woda po skale,

by spotkać po drodze

płynące z gór inne strumienie, dalej

swe wody łączące.

 

Strumyczek więc, w ruczaj wkrótce urosły,

ciągle karmiły

podobne rzeczułki. Poziom podniosły,

dodały mu siły.

 

A gdy już dopłynął na skraj równiny,

to rozparł się w brzegach,

a jego hulanki tempo zwolniły.

Już stawał się rzeką,

 

co wzięła na barki łodzie i tratwy,

kajaki i barki,

poiła, żywiła, niosła podarki,

i kary na karki.

 

A gdy już dobiegła morza wielkiego,

to wody wtoczyła,

bez żadnych oporów, prosto do niego,

gdzie bieg swój skończyła.

 

Trzeba by też kończyć tę bajkę morałem,

ale kto zna życie,

ten nie potrzebuje morałów już wcale,

a kto nie zna, ginie.

 

Chociaż z drugiej strony, to na to wygląda,

że to, kim jesteśmy,

nie zależy nigdy w głównej  mierze od nas

ale od legendy.

 

 

 

 

 

 

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...