Kołyszą się znużone dniem fale
Brzeg rozmywa dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Kołyszą się znużone dniem fale
Brzeg rozmywa dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Kołyszą się znużone dniem fale
Rozmywa brzeg dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Kołyszą się dniem znużone fale
Rozmywa brzeg dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Kołyszą się znużone dniem fale
Rozmywa brzeg dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Kołysze znużone dniem fale
Rozmywa brzeg dotyk kipieli
A cisza leci wciąż z wiatrem
By wracać w chwilach refleksji
Cisza to przestrzeń dla myśli
Cisza jest również samotna
Lecz w niej ocean ukryty
Zdaje się nie mieć końca
Zawieszona w oczekiwaniu
Na może tak, na może nie
Jak w lustrze się przeglądam
Gdy nie odbieram telefonu
Mówiąc milcząco
Że nie chce mi się gadać
I nie oddzwaniam
Z zamierzenia
Z zaniechania
Z zapomnienia
Gdy zwlekam z odpowiedzią
W niezdecydowaniu
Trzymam w niepewności
Zostawiając sobie furtkę
Na możliwe opcje
Na inne priorytety
Na swoje nastroje
Poddaję w wątpliwość
Tę swoją wolność
Dane sobie prawo
Nie znam odpowiedzi
Przez viola arvensis, w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory