Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Florian Konrad

Florian Konrad

czasami zastanawiam się, dlaczego jestem aż tak
antykaszojadowy. w końcu wiele osób powiedziałoby,
że to nie jest za normalne, aby aż tak cieszyć się 
z pustki, znajdować perwersyjnawą radość w braku.

 

ale zaraz włącza mi się w głowie pan logiczniak,
co łagodnie i nie bez sardonicznego uśmiechu
przypomina, że jestem biedny, egociarski, do tego 
– gówniarzowaty ponad miarę i w zasadzie 
nie powinno mi się dać pod opiekę 
nawet farelki, ani – o zgrozo – pióra,
bo jeszcze pokiereszuję kogoś albo namotam 
jakiś paszkwil lub pożar.

 

jednak zobaczcie, to nieco chore: jakby hipotetyczną 
pociechuńcię wyciągnięto z basenu, jeziora czy stawu 
i natychmiast przystąpiono do reanimacji 
albo gdyby nam się spadło ze skutera, 
uderzyło głowami o asfalt
–  miałbym nadzieję, natychmiast cicho i podświadomie
zaczął się demodlić do wielkiego bezboga, by było źle.
tak pragnąłbym się uwolnić od znienawidzionego rzepa. 

 

znów odzywa się w człowieku kracznica, chęć wywieszczenia
jak najgorszego? nie, to czysty realizm, świadomość 
własnych barier. choć tak wielu twierdzi, że Tego przez
wielkie T raczej nigdy (sic!) nie powinno być dość,
że każdy wręcz musi żądać repety, kiedy już spadnie 
na niego taki skarbek – cedzę przez zęby votum
separatum. wolę być własnym rozkojarzycielem 
i zarazem uspokajaczem, który odsącza zbędną pikanterię, 
uśmiechniętym ateistą w okopie,
sołtysem nieistniejącej wisi Rozwalajówka.

tak fajnie jest mi chromolić fakt troszeńkę wielkiej 
jałowości, którą wręcz uważam za zaletę. 
bo nie dałem sobie wkręcić potrzeby posiadania potrzeby, 
wmówić, że, bardziej prędzej niż później, 
będę samotny i pogruchotany niczym słynny wrak 
Douglasa C-117D na islandzkiej plaży Sólheimasandur.

 

wyrywam się z objęć szwadronów otuleńczych
zanim zostanę zaduszony, wypluwam 
nieprzełknięty miód z muchomorów.

jeśliby ktoś chciał wgnieść, wkrzyczeć we mnie ten
całkowicie obcy rodzaj głodu – tak uroczo nim wzgardzę,
tak słodko popukam się w czoło. 

 

mam świadomość, że na końcu tej bajki z mchu
i trocin zjawi się półgłupi mistrz z jedną tylko, 
w dodatku gumofilcowatą klepką 
i natchnionym tonem objawi, że : 
"wspomnienia to nie uliczka z zawiasami, 
czy autostrada zamykana na zaszczepkę,
a człowiek – nie magazyn przeszłych rzeczy, 
osobnych wymiarów".

 

a potem rozszerzy się, tak ukochane przeze mnie,
sweetaśne Nic. 
 

Florian Konrad

Florian Konrad

czasami zastanawiam się, dlaczego jestem aż tak
antykaszojadowy. w końcu wiele osób powiedziałoby,
że to nie jest za normalne, aby aż tak cieszyć się 
z pustki, znajdować perwersyjnawą radość w braku.

 

ale zaraz włącza mi się w głowie pan logiczniak,
co łagodnie i nie bez sardonicznego uśmiechu
przypomina, że jestem biedny, egociarski, do tego 
– gówniarzowaty ponad miarę i w zasadzie 
nie powinno mi się dać pod opiekę 
nawet farelki, ani – o zgrozo – pióra,
bo jeszcze pokiereszuję kogoś albo namotam 
jakiś paszkwil lub pożar.

 

jednak zobaczcie, to nieco chore: jakby hipotetyczną 
pociechuńcię wyciągnięto z basenu, jeziora czy stawu 
i natychmiast przystąpiono do reanimacji 
albo gdyby nam się spadło ze skutera, 
uderzyło głowami o asfalt
–  miałbym nadzieję, natychmiast cicho i podświadomie
zaczął się demodlić do wielkiego bezboga, by było źle.
tak pragnąłbym się uwolnić od znienawidzionego rzepa. 

 

znów odzywa się w człowieku kraczica, chęć wywieszczenia
jak najgorszego? nie, to czysty realizm, świadomość 
własnych barier. choć tak wielu twierdzi, że Tego przez
wielkie T raczej nigdy (sic!) nie powinno być dość,
że każdy wręcz musi żądać repety, kiedy już spadnie 
na niego taki skarbek – cedzę przez zęby votum
separatum. wolę być własnym rozkojarzycielem 
i zarazem uspokajaczem, który odsącza zbędną pikanterię, 
uśmiechniętym ateistą w okopie,
sołtysem nieistniejącej wisi Rozwalajówka.

tak fajnie jest mi chromolić fakt troszeńkę wielkiej 
jałowości, którą wręcz uważam za zaletę. 
bo nie dałem sobie wkręcić potrzeby posiadania potrzeby, 
wmówić, że, bardziej prędzej niż później, 
będę samotny i pogruchotany niczym słynny wrak 
Douglasa C-117D na islandzkiej plaży Sólheimasandur.

 

wyrywam się z objęć szwadronów otuleńczych
zanim zostanę zaduszony, wypluwam 
nieprzełknięty miód z muchomorów.

jeśliby ktoś chciał wgnieść, wkrzyczeć we mnie ten
całkowicie obcy rodzaj głodu – tak uroczo nim wzgardzę,
tak słodko popukam się w czoło. 

 

mam świadomość, że na końcu tej bajki z mchu
i trocin zjawi się półgłupi mistrz z jedną tylko, 
w dodatku gumofilcowatą klepką 
i natchnionym tonem objawi, że : 
"wspomnienia to nie uliczka z zawiasami, 
czy autostrada zamykana na zaszczepkę,
a człowiek – nie magazyn przeszłych rzeczy, 
osobnych wymiarów".

 

a potem rozszerzy się, tak ukochane przeze mnie,
sweetaśne Nic. 
 

Florian Konrad

Florian Konrad

czasami zastanawiam się, dlaczego jestem aż tak
antykaszojadowy. w końcu wiele osób powiedziałoby,
że to nie jest za normalne, aby aż tak cieszyć się 
z pustki, znajdować perwersyjnawą radość w braku.

 

ale zaraz włącza mi się w głowie pan logiczniak,
co łagodnie i nie bez sardonicznego uśmiechu
przypomina, że jestem biedny, egociarski, do tego 
– gówniarzowaty ponad miarę i w zasadzie 
nie powinno mi się dać pod opiekę 
nawet farelki, ani – o zgrozo – pióra,
bo jeszcze pokiereszuję kogoś albo namotam 
jakiś paszkwil lub pożar.

 

jednak zobaczcie, to nieco chore: jakby hipotetyczną 
pociechuńcię wyciągnięto basenu, z jeziora czy stawu 
i natychmiast przystąpiono do reanimacji 
albo gdyby nam się spadło ze skutera, 
uderzyło głowami o asfalt
–  miałbym nadzieję, natychmiast cicho i podświadomie
zaczął się demodlić do wielkiego bezboga, by było źle.
tak pragnąłbym się uwolnić od znienawidzionego rzepa. 

 

znów odzywa się w człowieku kraczica, chęć wywieszczenia
jak najgorszego? nie, to czysty realizm, świadomość 
własnych barier. choć tak wielu twierdzi, że Tego przez
wielkie T raczej nigdy (sic!) nie powinno być dość,
że każdy wręcz musi żądać repety, kiedy już spadnie 
na niego taki skarbek – cedzę przez zęby votum
separatum. wolę być własnym rozkojarzycielem 
i zarazem uspokajaczem, który odsącza zbędną pikanterię, 
uśmiechniętym ateistą w okopie,
sołtysem nieistniejącej wisi Rozwalajówka.

tak fajnie jest mi chromolić fakt troszeńkę wielkiej 
jałowości, którą wręcz uważam za zaletę. 
bo nie dałem sobie wkręcić potrzeby posiadania potrzeby, 
wmówić, że, bardziej prędzej niż później, 
będę samotny i pogruchotany niczym słynny wrak 
Douglasa C-117D na islandzkiej plaży Sólheimasandur.

 

wyrywam się z objęć szwadronów otuleńczych
zanim zostanę zaduszony, wypluwam 
nieprzełknięty miód z muchomorów.

jeśliby ktoś chciał wgnieść, wkrzyczeć we mnie ten
całkowicie obcy rodzaj głodu – tak uroczo nim wzgardzę,
tak słodko popukam się w czoło. 

 

mam świadomość, że na końcu tej bajki z mchu
i trocin zjawi się półgłupi mistrz z jedną tylko, 
w dodatku gumofilcowatą klepką 
i natchnionym tonem objawi, że : 
"wspomnienia to nie uliczka z zawiasami, 
czy autostrada zamykana na zaszczepkę,
a człowiek – nie magazyn przeszłych rzeczy, 
osobnych wymiarów".

 

a potem rozszerzy się, tak ukochane przeze mnie,
sweetaśne Nic. 
 



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dobrze robisz, w górze zimno. "Wraz z wysokością temperatura powietrza spada zazwyczaj o 0,6°C na każde 100 m, ale w przypadku powietrza całkowicie suchego spadek ten wynosi nawet 1°C na 100 m."   pozdrawiam
    • kurwiarz czy romantyk  granica jest subtelna  jak nonkonformista  lub dewiant  nudne jest życie w cnocie  hipokryci  często  piszą wiersze  miłosne litanie  wzniosłe pierdolenie  o fizjologi ubrane w słowa  a jak jest naga  to nagle oburza to  zwłaszcza "facetów" i przy porodzie ponoć mdleją  w kielichu wino  a w winie prawda  żadna to żadna a każda to każda nie ma tego co na dobre nie wyjdzie dupki są potrzebni arogant nonszalancki  rozwali kolano rano  a wieczorem wypije miód z czosnkiem  posłucha reklamy w radiu  i pomyśli ,ze szkoda pióra  niech życie płynie  a uśmiech na twarzy zostanie  Petroniusz ma właściwe na życie spojrzenie       
    • Kierat zakończony, zielone zaświaty. Czas powinien zwolnić jednak pędzi nadal, niby zagubieni wśród myśli rogatych, miast często rozmawiać, zaczynają gadać. Czasem schorowani: pytają dlaczego, nie wiedzą jak długo będzie świat doświadczał. Zapomną, że zbrakło tego, czy owego i że cholesterol żyły już zarasta. W erce przetrzymają nieostatni zawał, a księdzu wyrzucą sumienia część w komżę. Czyżby zapomnieli, gdy im cukier spada, że trzeba do śmierci dojrzeć oraz zmądrzeć.
    • Zapomniałam Ci powiedzieć, że istnieję Zapomniałam Ci pokazać, że mam serce Zapomniałam wypowiedzieć swoje imię Zapomniałam być od dzisiaj...     Jeszcze tylko chwilę pooddycham Jeszcze tylko pospełniam swe marzenia Jeszcze tylko pocieszę się tym światem  A potem.. A potem Cię opuszczę..    ***   Szukam szczęścia pod nogami zamiast w górze W górze wszystko inaczej się układa Może prościej  Może trudniej Sama nie wiem... A dlaczego? ...
    • @Yavanna Co było, to się nie odstanie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...