Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tamten radosny partyzantów śmiech


Rekomendowane odpowiedzi

   Tamten radosny partyzantów śmiech

Po Puszczy Kampinoskiej wciąż z wiatrem się niesie,

Gdy o poranku cichutki szum drzew

O burzliwych ich losach opowieści wciąż snuje…

 

Nad prastarą puszczą zarysowujący się świt

Utrudzonych leśnych partyzantów cichuteńko budził,

Niczym pośród odległego dzieciństwa beztroskich chwil

Łagodny szept nachylającej się matki.

 

Zimną wodą ze studni,

Przemywali zamglone z niewyspania oczy,

Bez żalu porzucając niedokończone swe sny,

By ofiarnie znosić partyzanckiego życia trudy,

 

Przed wschodem słońca bladym świtem,

Pozdrawiali się partyzanci dziarskim spojrzeniem,

W którym przez emocje skrzyło zaklęte,

Życzenie Polski prawdziwie niepodległej,

 

Zwyczajem ojców znak krzyża na chlebie,

Kreślili zdobycznym niemieckim bagnetem,

Nim hartowanej stali ostrze,

Przecięło rumianą spieczoną skórkę,

 

Każdy kęs twardego chleba,

Okraszony porannym śpiewem słowika,

Jawił się partyzantom niczym wytrawna uczta,

Złożona z najznamienitszych wykwintnych dań,

 

Świeże masło bladym świtem ubite,

Na twardym, spieczonym, chropowatym chlebie,

Szczyptą soli jedynie okraszone,

Nikły na twarzach rozbudzało uśmiech.

 

W blaszanym kubku zbożowa kawa,

Pomimo przeciwności losu krzepiła ducha,

Każąc tlić się Nadziei w sercach,

By niczym iskierka przenigdy nie zagasła.

 

Zgrzyt repetowanej broni

W twardych spracowanych dłoniach partyzanckich,

Choć instynktownie niepokój budził,

W ciężkich chwilach i dodawał otuchy…

 

Choć ponure dni niemieckiej okupacji,

Wypaliły swe piętno na każdego duszy,

Każdy zachował w pamięci pod powiekami,

Obraz szczęśliwych w wolnej Polsce dni.

 

I tej jednej jedynej rzeczy,

Okupant przenigdy nie zdołał zagrabić,

Polskich partyzantów snów pięknych wyjątkowych,

Tlących się jak iskierki w głębi podświadomości.

 

Choć w szaleństwie pogrążył się świat,

Tonąc cały w wojennych zniszczeniach,

Pomimo losów przeciwności nie straciła ducha,

Oddanych sprawie leśnych partyzantów brać.

 

Niczym nikły maleńki promyk słońca,

Bądź niczym maleńka rozżarzona iskierka,

W wojennych zniszczeń zimnych popiołach,

Tliła się w sercach partyzantów Nadzieja.

 

I choć każdy z nich tęsknił za domem

Bezpiecznym z dala od wojny kątem

W rodzinnym gronie niedzielnym obiadem

Okraszonym matki czy żony uśmiechem

 

I choć każdy niekiedy uronił łzę

Za utraconym w wojennej zawierusze szczęściem

Tak ulotnym jak maleńkiego dziecięcia sen

Tak nieuchwytnym jak dziewczęcy uśmiech

 

Partyzancki szlak swój znaczyli

Kolejnymi z wrogiem potyczkami,

Na niczego nie spodziewające się niemieckie oddziały

Misternie naszykowanymi zasadzkami.

 

Liczne straty zadane wrogowi

Partyzanckiego ducha tak bardzo krzepiły,

Niczym puste żołądki posiłek obfity

Kieliszkiem wybornej nalewki zwieńczony…

 

Choć każdy sygnał do wymarszu na akcję,

Ostatnich chwil życia mógł być heroldem,

W obliczu wojny rozstania się z życiem,

Nie doczekania wytęsknionej Ojczyzny wolnej,

 

Ku kolejnemu starciu z  znienawidzonym wrogiem,

Zmierzali raźnie zwartym oddziałem,

Nucąc niekiedy lasom partyzancką pieśń,

Szepcząc niekiedy dla otuchy modlitwę,

 

Choć każdy leśny partyzant

W głębi duszy śmierci się lękał,

Każdego skrycie krzepiła nadzieja,

Zadania znienawidzonemu wrogowi strat…

 

Gdy butna Wehrmachtu kompania

Na tyłach frontu bezpiecznie kwaterująca,

Celem partyzanckiego ataku padła,

Po krótkiej walce do szczętu wykrwawiona,

 

Gdy pośród niewielkich wiosek ubogich,

W cieniu rozległej puszczy malowniczo położonych,

Śmierć nagle zajrzała w oczy,

Nie spodziewającemu się żadnego zagrożenia wrogowi,

 

Gdy w krótkim okamgnieniu,

Niczego nie spodziewający się wróg,

Zaskoczony silnym ogniem partyzantów,

Nie zdołał skutecznie zewrzeć szyków,

 

Śmierć dnia tego obfite zbierała swe żniwa,

Przetrzebiając zaskoczony Wermachtu oddział,

Zabierając ze sobą młodych Niemców życia,

Unoszone kościstą dłonią z doczesnego świata…

 

Długie serie z partyzanckich stenów

Ścinały z nóg przerażonych Niemców,

Nim zdezorientowani w popłochu

Zdążyli dosięgnąć swych karabinów,

 

Niejedna partyzanckiego karabinu kula,

Zaskoczonego żołnierza Wehrmachtu nić życia przecięła,

Stawiając przed oczami całego życia obraz,

Nim krew z mózgu powoli odpłynęła,

 

Partyzanckie odłamkowe granaty

Rozpryskując się skutecznie raziły

Przerażonych wroga żołnierzy bezradnych

Daremnie kryjących się za przeszkodami…

 

Gdy z pistoletów maszynowych kilkusekundowe serie

Na polu tamtej bitwy pamiętnej

Pośród mgły porannej niosły się echem

Rażąc skutecznie wrogi cel

 

Niczym wskazówki starego zegara

Odmierzały niezłomnym partyzantom czas

Dając nadzieję zwycięskiego zakończenia starcia

Trwałego odparcia nieprzyjaciela…

 

Mimo iż III Rzeszy propaganda,

Mózgi młodych Niemców  do pnia zeszlifowała,

Daremną okazywała się ich buta,

Gdy ścierała ją śmiałych partyzantów odwaga…

 

Tamto pamiętne starcie,

Zwieńczone polskich partyzantów brawurowym sukcesem,

Na bucie Niemców odcisnęło się piętnem,

Wypalonym na duszy niczym rozżarzonym żelazem,

 

Brawurowe natarcie wielkim sukcesem zwieńczone,

Wycisnęło szczęścia niejedną łzę,

Na pooranej bruzdami twarzy zmęczonej,

Każdego niemal w partyzanckim oddziale…

 

A gdy widmo sromotnej klęski,

W cieniu doszczętnie przegranej wojny,

Dzięki odwadze partyzantów walecznych,

Zajrzało tamtego poranka w butnych Niemców oczy,

 

Gdy odwróciła się losu karta,

Wraz z zmiennym obliczem wojennego szczęścia,

A niespodziewany brawurowy partyzantów atak,

Zalążkiem był wielkiego zbrojnego powstania,

 

Tamten radosny partyzantów śmiech,

Zwycięskiego starcia wymownym będąc zwieńczeniem,

Każdego mężnego partyzanta rozpromienił oblicze,

Budząc w sercu niewysłowionej ulgi uczucie,

 

Tamten radosny partyzantów śmiech,

Po Puszczy Kampinoskiej wciąż z wiatrem się niesie,

Pozostając niewidocznym gołym okiem świadectwem,

O polskich partyzantów wyjątkowym męstwie…

 

- Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy Starcia w Aleksandrowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

@Łukasz Jasiński Jak już wielokrotnie pisałem temat partyzanckiej Rzeczpospolitej Kampinoskiej pasjonuje mnie od lat… Zależy mi żeby rozbudzić zainteresowanie tą tematyką w naszym społeczeństwie.  Polecam także łaskawej uwadze mój najnowszy tekst zatytułowany ,,Słowiańszczyzna 44"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kamil Olszówka

 

Wiem, a historię mam już powyżej uszu, bo: to - praktyka błędnego koła - wracanie do punktu wyjścia i robienie kółeczka i wracanie do punktu wyjścia, wolę - filozofię - mądrą wiedzę, zresztą: już dawno temu opublikowałem alternatywną wizję historii, którą zainteresowana będzie współczesna młodzież, patrz: "Filmoteka Kultury Narodowej", jeśli chodzi o starożytną Polskę, serdecznie zapraszam na "Nowatorską metodologię badawczą", otóż to: Biskupin to polskie Pompeje.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Te wiersze nie żyją: to smutna diagnoza Paluszki u nóg i rąk mają dobrej długości, Ich małe czoła wyobliły się koncentracją. Jeśli przegapiły, jak się chodzi jak ludzie, Nie było to przez brak matczynej miłości.   O nie umiem wyjaśnić co się z nimi stało! Kształt i ilość są właściwe i wszystkie części mają. Tak sympatycznie wyglądają w marynacie! Śmieją się i śmieją i śmieją się do mnie. A jednak serca im nie biją i płuca nie oddychają.   To nie świnie, to nawet nie ryby, Choć świńskie i rybie są ich nastroje -- Byłoby lepiej gdyby żyły i właśnie nimi były.  Ale są martwe, a ich matka bliska śmierci z zamętu, A one się patrzą głupio i nie mówią o niej.   I Sylvia: These poems do not live: it's a sad diagnosis. They grew their toes and fingers well enough, Their little foreheads bulged with concentration. If they missed out on walking about like people It wasn't for any lack of mother-love.   O I cannot explain what happened to them! They are proper in shape and number and every part. They sit so nicely in the pickling fluid! They smile and smile and smile at me. And still the lungs won't fill and the heart won't start.   They are not pigs, they are not even fish, Though they have a piggy and a fishy air -- It would be better if they were alive, and that's what they were. But they are dead, and their mother near dead with distraction, And they stupidly stare and do not speak of her.
    • @Ewelina jaki fajny wiersz, ja to nie mam zmarszczek, jest cudnie.
    • Gdy morską wodą pływasz mi przy kostkach  lub prześlizgująca się przez palce żyję wiecznie. Spoglądam na niebo ciebie słodko-słonym powietrzem mewą i bezkresnym bliskim błękitem.  Tęsknię za spędzeniem czasu nad morzem.      
    • @Duch7millenium fajne spotkanie, ja nie mam kontaktu z nikim z liceum, raz kiedyś byłam i wiele osób się bardzo zmieniło, nie poznaję i jakoś mi nie tęskno do tego. Bardziej byłam związana z podstawówką, ze studiami też, mam tylko jedną koleżankę.  Nie potrzebujesz pocieszania:)
    • A moja koleżanka zrobiła mojemu misiu operację.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Chyba biedak nie przeżył, bo to moje ostatnie wspomnienie o nim.   Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...