Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
andrew

andrew

gdy myślę o szczęściu 

widzę ciebie

 

słoneczny dzień 

galaktyka tuż obok 

czerwone szpilki 

różowa bluzeczka 

spódniczka gładka 

w kolorze... 

 

otwarty na myśli 

bawiące się z wiatrem 

nie marzę 

o kolacji ze śniadaniem 

wystarczą lody na deptaku 

z uśmiechem 

mniej tajemniczym 

niż Mona Lisy

 

7.2024 andrew

andrew

andrew

gdy myślę o szczęściu 

widzę ciebie

 

słoneczny dzień 

galaktyka tuż obok 

czerwone szpilki 

różowa bluzeczka 

spódniczka gładka 

w kolorze... 

 

otwarty na myśli 

bawiące się z wiatrem 

nie marzę 

o kolacji ze śniadaniem 

wystarczą lody na deptaku 

z uśmiechem 

mniej tajemniczym 

niż Mona Lisy

 

twoim 

 

7.2024 andrew



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Trzeba czekać na promocję na bandaże, z góry przepraszam za sarkastyczny komentarz, który odruchowo przyszedł na myśl. Dobry wiersz.
    • @Corleone 11 zimny pot na plecach-z zaciekawieniem-pozdrawiam serdecznie 
    • Postać, którą śniłam, a zatem którą wydawało mi się, że widzę - a może jednak nie był to sen, może widziałam go naprawdę! - znów poruszyła się. Wyraźnie czyniąc krok w moją stronę, a potem drugi. Przybliżając się ku mnie, tak jakby jej fizyczna - fizyczna? - bliskość zależała od moich myśli. A może rzeczywiście zależała - pomyślałam.    Odgarnęłam kołdrę na bok. Powoli, ruchem pełnym wahania. Wciąż wątpiąca, czy nie ulegam złudzeniu, czy widzę to, co wydaje mi się, że widzę. I uniosłam się, siadając     - Michał? - powiedziałam cicho. - Jesteś tu naprawdę? Ale... jak to? Przecież...    Kolejny, równie wyraźny krok w moją stronę wydał mi się bardziej rzeczywisty. Poczułam, że zaczynam się bać.     - Jesteś... tu... naprawdę? - wyszeptałam, wbijając spojrzenie w dywan. Znów wydało mi się, że postąpił ku mnie kolejny krok. Tym razem odniosłam wrażenie, że czuję jego energię. Jakby istotnie zjawił się tutaj, w moim pokoju. Jakby zjawił się i był rzeczywiście. Jeszcze dwa kroki - pomyślałam - i...     Prawie odczułam rzucany przezeń cień. Zrobiło mi się jakby chłodniej, splotłam dłonie, dotąd swobodnie oparte na kolanach.     - Michał... - nadal wbijałam wzrok w dywan. - Zaczynam się bać...     Z kolejnym krokiem, który zobaczyłam pomimo opuszczonych oczu, zrobiło mi się jeszcze chłodniej. Zadrżałam widząc, że stoi tuż obok. Na wyciągnięcie ręki. Powoli, bardzo powoli, uniosłam wzrok.     - Michał, nie strasz mnie... - wyszeptałam na widok jego poważnej miny i emocji, którą dostrzegłam w jego oczach. - Boję się... jest mi chłodno... wręcz zimno i...     Gdy wyciągnął rękę w moją stronę, nie wytrzymałam napięcia. Błyskawicznie chwyciłam kołdrę i cała schowałam się pod nią. Już nie drżąc, ale dygocząc. Z zimna i ze strachu.     Wydało mi się, że widzę go przez tkaninę kołdry. I że robi się jeszcze zimniej. Z trudem powstrzymałam się, aby nie krzyknąć, kuląc się. Także wewnętrznie.    - Michał...       Gdańsk, 13. Września 2024            
    • @corival pozdrawiam również pięknie i wszystkiego dobrego życzę - ukłony

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Adaś Marek Zmartwień wtedy nam ubędzie,  bez mrożenia, zamarzania, za to rozkwitnie uczucie, jak wiosenki zwiastowanie.   Pozdrawiam ponownie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...