Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

To było, gdzieś tu. Tak daleko mi do ciebie. To było, gdzieś… Nie wiem. Nie pamiętam już.

Jakieś reminiscencje przechodzą przede mną (przeze mnie?)

Jakieś widma o zatartych kształtach. O konturach miękkich jak wata.

 

To płynie i znika. Przepływa w swojej potędze bez trudu.

 

To dla nich żaden mozół,

kiedy unoszą się tak nad kamienną posadzką,

bądź dębową klepką ułożoną w jodłę,

po której stąpali za życia matka i ojciec.

 

A więc unoszą się w tym

pokoju pustym.

W tym przedpokoju

z drewnianym wieszakiem.

 

I wiszącą na nim papierową torbą, i szpicrutą po ojcu. Zakurzoną pozostałością dawnego

życia.

 

Lecą daleko,

ku największym ostępom samotności.

 

I będą tak

lecieć,

dopóki czas

będzie trwać u zarania.

 

I będą trwać w tych swoich halucynogennych majakach.

W tych przepływach na strunach powietrza,

co czynią wiatr i deszcz w westchnieniach zmierzchu.

 

W tym szumie płynącym z gwiazd od tysiącleci trwam.

I ty też trwasz, choć o tym nie wiesz. Trwasz w ciągłych powtórzeniach.

 

W kaskadach wirującego kurzu,

w mżących smugach

zachodzącego słońca.

 

Lecisz na skrzydłach wysoko.

Jak ptak, co się wspina

ku niebu

w powolnym prologu pędu.

 

Jesteś tam. I żyjesz.

Albowiem żyjesz

w jakiejś iluminacji

przedsennych podszeptów.

 

Głosów idących z otchłani czasu.

 

*

 

Matka przychodzi do mnie, stając przede mną

w jakieś takiej pozie strudzonego podróżnika.

Przynosi coś. Wykłada. Przestawia…

 

I mówi coś do mnie (nie do mnie?)

A więc ktoś z pewnością jeszcze tutaj jest.

 

Kto?

 

Nie wiem. Nie widzę nikogo poza mną.

 

Nie rozróżniam jej słów.

Nie wyodrębniam ich

z piskliwego szumu tła.

 

Ze szmeru umykającego czasu. Umykającego dla mnie. Nie dla niej.

 

A więc nie byłem świadom tych słów.

Albowiem nie byłem.

Ponieważ wędrowaliśmy w milczeniu przez jakiś park, podczas pewnego popołudnia gorącego lata.

 

Wędrowaliśmy alejkami pociętymi cieniami gałęzi i z kleksami

słonecznych prześwitów.

 

Lecz była to tylko wyrafinowana iluzja snu,

bo tak naprawdę staliśmy wciąż na wprost

siebie.

W tej jarzącej się aureoli skończonego dla matki czasu.

 

Stała tak nieruchomo, mimo pędu

szalejących wokół wirów.

Uderzających o skały fal.

 

Skąd tutaj nagle morze? Ocean cały?

 

Nie wiem.

 

Albowiem to tylko wytwór

błądzącej wyobraźni.

 

I ten błękit skurczył się do małego punktu i rozdwoił,

by stać się błękitem jej oczu.

Albo wiszącego nade mną nieba.

 

W każdym razie,

kiedy stałem tak przed nią,

oparłem się nagle o pustkę.

 

Która objęła mnie

ramionami

chłodnej przestrzeni.

 

I wiedziałem, że stała się nicość,

kiedy wpadłem do jej wnętrza,

gdyż zamiast szyi mojej matki

objąłem smukłą szyję szklanej butelki.

 

Taką lśniącą

w słońcu.

Mieniącą się łzami.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-07-14)

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota prowadzę fundację, wcześniej przez lata na swoim. Większość ludzi tylko chce. Daj. Daj więcej. Trzeba najpierw włożyć, żeby móc coś wyjąć.  Inwestować - to podejmować ryzyko. Z tym gorzej. W samotności jest tak samo. bb
    • @Sylwester_Lasota   Kto pierwszy poda rękę kto pierwszy rzuci kamień Kto pierwszy widzi zmianę Kto się odważy złamać Wykona ruch - kto pierwszy i wyjdzie zza schematu. Projekcje to podstawa, więc pierwszy się uratuj. Samotny na pustyni i w tłumie jest tak samo, to wina jest w ludzkości czy wina w postrzeganiu? Kto nudzi się na codzień i na wakacjach nuda, to nudny świat oglada bo w nim utknęła ....   Kto poda pierwszy rękę, kto myśli samodzielnie. Kto sam pomoże sobie nie będzie już w potrzebie Wtapiam się we wszechświat, jak trybik układanki, znajduję dziuplę sobie i śpiewam kołysanki. Czasami ptak zaśpiewa, czasami i odleci, jestem jak ziarnko piasku w dziejowej tej zamieci.
    • na nic walki między sobą rozpleniają tylko zło Europy My ozdobą jeszcze czas by zmienić ją   alegoria, alegoria ma ukryty ważki cel alegoria, alegoria w dekalogu widzi życia sens
    • @Mariusz Szwonder   Panie Mariuszu.   O wytworach sztucznej inteligencji w dziale palindromów, to jeszcze nic mi nie wiadomo.   Nie zgłębiałam takiej możliwości.   Profesor Tadeusz Morawski nie poruszał tego tematu.   Nie wiem, co na to pozostali uczestnicy działu palindromów.   To była dla wszystkich uczestników dobra nauka i rozrywka.   Jeśli chodzi o nową pozycję, to gratuluję przedsięwzięcia również prawdziwemu ilustratorowi, i prawdziwym korektorkom.   Uczestnicy tego działu też są prawdziwi. (Współautorzy w niektórych książkach Profesora Tadeusza Morawskiego)   Nie umiem wykorzystywać sztucznej inteligencji do tworzenia palindromów. Jestem prawdziwa.   Nowa książka chyba nie ma prawie nic wspólnego z tym działem palindromów na poezja org?   Jednakże miło wiedzieć. Chętnie poczytam.                       Marianna_MW  - autorka palindromów w dziale palindromy    Można też kliknąć 1 stronę działu palindromy, i poczytać od końca, czyli od początku?                        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...