Zabieraj swoje manatki! —
skruszony, wrócił do wody,
choć z pochodzenia podobny
bardziej do słonia niż krowy.
A co się stało — nikt nie wie.
Poszło o motyle w brzuchu?
Ostentacyjną nadwagę,
czy lepszą przyszłość maluchów?
Ma na to wytłumaczenie,
solennie tak spolegliwy:
Lubię słodkowodne trawy
i żywot w cieple, szczęśliwy.
Fałd skórny ma nad oczami,
ma nad oczami lagunę.
Fale i giętkość nocami,
do samic z torped surfuje.
Gdy małym dzieckiem, kieł rośnie
mu (uuu..), morsa śmie przypominać.
Odkurza, ściera trzonowce,
dorasta w całuśny wyraz.
Łatwo nie dojrzysz go, lustro
zasłoni alg żywy dywan,
na plecach otwarty w toni
śpiewnej, a trąbką wygrywa.
***
Terkot silnika
Przejmują palce dziecka
Latem na szybie