Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Między pracą z pędzlem i srebrem

pochyla się w kuchni i kroi 

czerwone, dojrzałe pomidory.

 

Sadzi na balkonie kwiaty, patrzy jak rosną

i może raz na jakiś czas

łzami podlewa ich dusze.

 

Kiedy spojrzysz jej w oczy

możesz się zgubić.

W labiryncie źrenic i tęczówek

radość ze smutkiem się miesza.

 

Z jubilerską precyzją słucha

i zażegnuje ludzkim dramatom.

Celnym słowem, myślą lotną

ucina hydrze nieśmiertelną głowę.

I przypala ranę w miejscu cięcia.

 

Pan Cogito obecnych czasów.

Myśli i jest. W rzeczywistości

lustrem, odbiciem, poświatą.

 

Gdy obejmie Ci świat ramionami

będziesz mógł się poczuć bezpiecznie.

Jest światłem jasnym, bezkresnym,

z ciemności wyłaniają się kształty.

 

Ciepłem rozleje się w Twoich tętnicach.

Poczujesz coś czego nie nazwiesz nigdy.

I będziesz chciał zatrzymać tykanie zegara.

 

Potem wrócisz, do domu. Bardzo powoli.

I nic nie będzie już takie samo.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @MIROSŁAW C. brzmi jakby znajomo

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zatrzymał mnie ten wiersz  Nie od dziś wiadomo że łatwiej skryć się za maską niż wyjść drugiemu człowiekowi naprzeciw tak po prostu bez całej wspomagającej otoczki   
    • Skóra biała niczym papieru ryza. Dłoń moja po jej udzie niby łódź płynie. Zakochałem się w jej zimnych oczach. Zakochałem się w zimie. Włosy z czoła na plecy prowadzą, niby ściółka leśna. Znaczą drogę mym palcom. Chwytam ją za nie i znów zimnym oczom daję wiarę. Mówią: „chodź do mnie, kocham cię skarbie”. Niby urok co rusz rzucany, niby woda opadająca z przelanej wanny. Widać, że emocji w tych słowach za dużo, aby lód oczu mógł je wypowiedzieć. Widzę, że zwabić mnie chce i w potrzasku zimnych ramion trzymać. Zakochałem się w jej zimnych oczach. Płynąc ręką po jej udzie, zakochałem się w zimie. Patrząc w lód otchłani oczu jeziora, zakochałem się w ułudzie. I płacić mi przychodzi za to. Po zimie rozstopy, dziś mamy lato, a ja dalej mrozu wypatruję. Bo zaufałem jej oczom Bo poczułem zimno ramienia Bo pocałowałem usta, w których tyle cierpienia Bo pogładziłem ją po skórze Bo w talii objąłem Bo za włosy złapałem Płakałem, a łzy w lód na moich policzkach się zmieniały. Ona się śmiała, a ja stałem oniemiały. Ni dźwięku z siebie nie wydałem. Zamarzłem wpatrzony w nią tam, gdzie stałem. I tak czekałem do lata, ale nic mi to. Czekałbym nawet do końca świata, bo... Zakochałem się w jej zimnych oczach. Płynąc ręką po jej udzie, zakochałem się w zimie. Patrząc w lód otchłani oczu jeziora, zakochałem się w ułudzie. I płacić mi przychodzi za to. Po zimie rozstopy, dziś mamy lato, a ja dalej mrozu wypatruję.
    • @Migrena jestem ciekawa. Masz szeroki wachlarz zalet w pisaniu więc może byc zajmująco.
    • Na brzegu ciszy rodzi się słowo,   jak oddech świtu po ciężkiej nocy.   Papier szeleści, chłonąc krople mocy. Litery układają moje ścieżki na nowo.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...