Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zamierzył dziś Oleg mądry, nasz kniaź
Ukarać zuchwałe Chazary,
Ich grody i niwy za krzywdy i rzeź
Skazał na miecz i pożary;
Na czele drużyny, w blasku pancerza
Na wiernym koniu kniaź pola przemierza

 

Z kniej leśnych których okiem nie zmierzysz
Wędruje pustelnik do niego,
W Boga Peruna ten starzec wierzy,
To herold przymierza nowego,
Na modłach i wróżbach strawił wiek cały.
I przed nim hufce konie wstrzymały

 

«Prorokujże wróżu – wybrańcu Bogów,
Jak widzisz mą przyszłość daleką?
Czy prędko ucieszę sąsiadów-mych wrogów,
Mogiłą, która mnie czeka?
Bez lęku, mów prawdę, nie skrywaj niczego
W nagrodę dam z rzędem konia każdego»

 

«Wołchw  nie lęka się możnych włodarzy
Hojnych darów też mu nie trzeba
Prawdziwą wróżbą cię dzisiaj obdarzę
W księdze przeznaczeń spisaną - nieba .
Gęste mgły kryją twe lata przyszłości
Lecz widzę wyraźnie co los ci przynosi

 

Pomnijże tedy, co dzisiaj ci powiem:
Twój miecz na wagę jest złota;
Wieniec wawrzynu na twojej głowie;
A tarcza na Bizancjum wrotach; 
Pokorne są morza i lądy ci;  
Zawistni wrogowie zdumieni w te dni

 

Zwodnicze sztormy w błękitach mórz 
W godzinę fatalnej pogody, 
Proce i strzały i zdradziecki nóż 
Twe serce ominą bez szkody...
Pod groźną zbroją nie zaznasz ty rany; 
Stróż niewidzialny będzie ci dany.

 

Twój koń jest dzielny, nieznana mu trwoga;
I zawsze rozumie twą wolę,
Ustać potrafi pod gradem strzał wroga,
Lub mknąć przez bitewne pole 
Chłody i deszcze są niczym dla niego…
Lecz śmierć ty przyjmiesz od konia wiernego»

 

Uśmiechnął się Oleg – tłumiąc swój żal
Zaduman i wzrok jego mętny.
Kulbaki dotknął patrząc gdzieś w dal
I z konia zstąpił posępny;
Żegna rumaka, chrapy całuje
Gładzi go, klepie, za kark obejmuje.

 

«Bywajże wierny sługo, kompanie
Godzina rozstania spełniona;
Teraz odpoczniesz! Już stopa nie stanie 
W złocone twoje strzemiona
Bywaj, raduj się – a wspominaj mnie czasem.
Zabierzcie paziowie  – konia szupasem,

 

A czołdar  złoty i derkę mu dajcie;
Do łąk moich za uzdę zawiedźcie;
Kąpcie; i ziarnem królewskim go karmcie
Wodę źródlaną mu nieście»
Na rozkaz kniazia – konia zabrano
W to miejsce zaraz innego mu dano

 

Z drużyną swych wojów Oleg ucztuje
Radośnie brzmi puchar jego.
Siwe ich włosy jak śnieg prześwitują
Na szczycie kurhanu sławnego…
Toasty sławią minione zwycięstwa
Dni chwały w boju, odwagi i męstwa…

 

«A gdzież mój przyjaciel? – padły słowa Olega, –
Mówcie, gdzie ten koń mój gorliwy?
Zdrówli ? a lekko tak samo wciąż biega?
Takoż samo figlarny a żywy?»
I mówią mu: Panie na wzgórzu, tam hen 
Usnął przed laty wieczystym on snem.

 

Posępnie głowę Oleg pochylił
Myśląc: «Cóż przepowiednia?
Stary guślarzu, jakżeś się mylił! 
Twa wróżba o koniu to brednia!
Do dzisiaj pewnie on by mnie nosił». 
Zawiedźcie do kości — książę poprosił. 

 

Rusza więc Oleg w stepowym kurzu,
Z nim Igor, i orszak druhów i gości,
Na brzegu Dniepru — widzą na wzgórzu,
W słońcu szlachetne bieleją kości;
Deszcze je myją, pył zasypuje
A wiatr nad nimi w trawach tańcuje

 

Kniaź czerep nogą przysunął do siebie
Szeptał, że: «Żal serce mu ściska!
Twój pan choć sędziwy przeżył i ciebie:
Choć tryzna  jego już bliska,
Nie tyś to w boju krew moją wytoczył
Nie tyś moje prochy swoją krwią zbroczył!

 

Więc tu się ukrywał mój żniwiarz ponury!
Końska kość mi śmiercią groziła!»
Żmija wylazła z czerepu dziury,
Przy nogach Olega się wiła;
Jak kir żałobny je otaczając,
I westchnął kniaź nagle – ducha oddając.

 

Krążą puchary, pienią się, burzą
Na stypie po kniaziu Olegu;
Kniaź Igor i Olga siedzą na wzgórzu; 
Drużyna ucztuje u brzegu; 
Toasty sławią minione zwycięstwa
Dni chwały w boju, odwagi i męstwa

 

__________________

Ciekaw jestem opinii tych, którzy czytają Puszkina w oryginale, jak również i tych. którzy <Pieśń o wieszczym Olegu> znają tylko z tłumaczenia Mieczysława Jastruna. 

Zapraszam do dyskusji

Jey Dee
 

Edytowane przez JEYDEE
Drobne korekty + tagi (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar fajny.
    • ich życie to łysa zarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - ful  aborcja od zaraz. dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.  
    • @Annna2 Miłość do przeznaczenia...to Podziękowanie za istnienie.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Roma poproszę ! Będę obok. I będzie jeszcze bardziej dziko. A póżniej wezmę Cię na barana i poszybujemy....ku przyszłości.
    • @Migrena pobiec? jak ja się o własne nogi potykam, bo ciągle z głową w chmurach... Ale jak już się potknę, to sturlać się mogę... tam gdzie dziko i pięknie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...