Naucz mnie boże swego języka
i naucz modlitw, które zrozumiesz.
Naucz mnie czerpać wnioski od życia.
Tyle mnie naucz, bo potrzebuję.
Jeśli się ojcem czujesz od wieków,
jeśli swe dzieci uczysz z rozkoszą,
masz przecież patent na życie wieczne
daj przykład z góry. Podziel się proszę.
Bez abecadla, lekcji, przykładu,
kręcę się wkoło jak satelita.
Spadłeś, niestety, już z piedestału,
za chmurą znikasz...
Nie da się wtłoczyć pompą z ciśnieniem
wiary co była, chociaż naiwna.
Dorosłam boże, przerastam siebie
i widzę więcej, choć nie powinnam.
Jak każde dziecko odczułam wielkość
rodzica w formie, kształcie i treści.
Im jestem starsza, pełna doświadczeń
tym jesteś mniejszy.
Dojrzewam boże, nie jestem mała,
straciłam cnotę, wiarę, niewinność.
Ale i Ciebie bać się przestałam.
Masz jakiś pomysł na naszą przyszłość?