w złości z zazdrości
cudze dobro sponiewierał
kielich goryczy do dna wypił
żeby pojąc zrozumieć
stanął dumny na nogi
potem zawstydzony klęknął
o przebaczenie nie prosił
tym drugim wybaczył
kiedy umierał ....
o niczym nie marzył za nikim nie tęsknił
gdy oczy zamykał jednego pragnął
w ciszy odejść i więcej nie wracać
kolejny raz nie umierać