Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Westchnienia w otchłani nocy


Rekomendowane odpowiedzi

Okno otwarte na oścież… Ściana pełna okien. Zasłony powiewają. Wybrzuszają się firanki…

 

Za oknami szepczą… Szeleszczą tkliwie topole.

 

I w tym deszczu żółtych liści księżyc idzie na przestrzał. Przenika ciszę pełną oddechu.

 

Pada u moich stóp smugą światła.

Zanurzam się w niej.

I płynę. Posrebrzony.

 

Przepływam przez całą amfiladę

jednakowych pokoi,

w których noc. W których milczą puste fotele, jarząc się lekko. Całe w odpryskach gwiazd.

 

Kurz osiadł na sztućcach, talerzach…

 

Portrety na ścianach.

 

Spoglądające

w ciemność

owale twarzy.

 

Na mnie — rozsnuwającego pajęczynę mroku.

 

Bo i cóż mi innego zostało?

 

Gdzieś

tam,

daleko…

 

W głębokościach opuszczonego domu.

Zaraz po gongu wielkiego zegara

westchnienia mojej umarłej matki.

 

Albo umarłego jeszcze przed nią ojca.

 

Pojawiają się w samotnych snach.

Takich tułaczych, jakby to były filmy drogi. Swoiste road movies po dzikim zachodzie.

 

Są… I znowu ich nie ma.

 

Albo znowu są,

lecz

gdzie indziej.

 

W miejscu o innej symbolice znaczeń.

 

Objechali już chyba

wszystkie stany

mojej podświadomości

swoim wysłużonym fordem „junkiem”.

 

To dziwne,. bo nigdy takiego nie mieli za życia.

Pewnie wynajęli go za niebiańskie grosze. Z dala od metropolii.

 

Podroż pośmiertna

rządzi się swoimi prawami.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-22)\

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...