Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ballada stricte monetarna


Antoni Leszczyc

Rekomendowane odpowiedzi

To było gdzieś przed pierwszą.
Ja jadłem bułkę z dżemem,
gdy przyszedł facet z teczką
i jej wyposażeniem.

Patrzę na delikwenta,
co do mnie wpadł z wizytą:
wzrok smutny, gęba mętna...
Poznałem: akwizytor!

Wpuściłem. Stanął smętnie
i oparł się o ścianę,
po czem pogmerał w teczce
i zaczął sprzedawanie.

Chciał wcisnąć mi żyletkę,
nóż fiński, ruską szpadę,
brzytwę i hak na wędkę
za setek pięć z okładem.

Bym kupić miał ochotę,
chciał zagrać mi hymn brzytwą,
lecz się rozpędził trochę
i się wykrwawił brzydko.

Uprzątnąłem go prędko:
pod główkę dałem ręcznik,
otarłem krew chusteczką
i wziąłem się do teczki.

A w teczce był z Chin haszysz,
laptop, klucz od Toyoty,
bilet na letnie wczasy
i sześć tysięcy złotych.

* * *

I już jest sprawą jasną,
i już, Panowie, wiecie,
czemu się z taką pasją
wciąż pisze o żylecie.

Z takich praktyk się śmieję!
Zwalczam takie ladaco!

(I mam, psia mać, nadzieję,
że za to mi zapłacą.)

[V 2005]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...