Kolejne pokolenia wychodzą z mody
Czerwcowy szron.
Chmury zmuszają do głębszej refleksji: "czy wziąć parasolkę?"
Starannie się pakuję - w drogę donikąd.
To ciągłe: 'skąd,' w 'jakim kierunku'?
Dlatego właśnie tam jadę.
Dłonie całe pokłute od kolców róży ... wiatrów.
Wciąż jeszcze zastanawiam się, czy ponad dachami chroniącymi złote kominki i dywany z piór kryje się jeszcze jakieś człowieczeństwo.
Człowiek? - ten z natury jest prostytutką.
Pod którą tkanką znajduje się jego "ja"?
Nie wiem, pod którym narządem się ukrywa, ale ciężko coś wyczuć: przepuszcza przez siebie zbyt wielu ludzi.
Myśli i serce przechodzą przez głowę jak przez zbyt ciasny golf.
Przez resztę ... przechodzą ci właśnie ludzie.
Co się dzieje później?
Tworzą wspólny świat - przebiegają tuż obok dyskretnym truchcikiem...
Słychać jedynie chrzęst włosienicy.
Jak oni wszyscy się wepchnęli w jedną?!
Powtarzam:
Ok, jutro gdzieś wreszcie wyjdę.
Na koniec...
... świata?