Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ptaki śpiewały o tobie


Rekomendowane odpowiedzi

Idąc wtedy, będąc w parku myślałem o moim miejscu, gdzieś tam w pół drogi. Bliżej

albo dalej.  W cieniu drzewa, w słońcu…

 

Gdzieś między krzakiem jaśminu a ceglanym murem,

bądź ławką, bądź inną pustką

wypełnioną jedynie powietrzem.

 

Szedłem, licząc, że będziesz

pod baldachimem dębów, kasztanów,

w którym migotały gwiazdy prześwitów w tej znojnej duchocie gorącego lata.

 

To było wtedy,

kilka lat temu, bądź dopiero.

 

Cóż jeszcze?

Cóż więcej?

 

Tęsknię.

 

Tak

po

prostu…

 

… zwyczajnie…

 

W tym zapachu słodkiej melancholii, w świergocie ptaków…

 

Byłaś

tam,

prawda?

 

Powiedz, czy byłaś…

 

Byłaś wszędzie. Najdalej. Bliżej. Na wyciągnięcie ręki.

Czekałem pod rozłożystym drzewem. Czekałem długo, w natchnieniu. Z nadzieją na jutro.

 

I coś się wciąż wydarzało w tej maestrii

nadciągającego zmierzchu.

 

Dobiegały zewsząd

jakieś westchnienia i szepty.

 

Skąd? Od kogo?

 

Od nikogo.

Ode mnie samego.

 

Nie przyszłaś. I nie myślałaś wcale przyjść!

Nie wtedy. I nigdy. Jednak wciąż. I być może... A nóż?

 

Tak było

wtedy.

I jest wciąż.

 

Więc staram się oswoić twoją nieobecność, przytulając się do powietrza

w nagłym wykwicie pelargonii.

W tym milczeniu parkowych rzeźb.

 

Wiesz? Spoglądają na mnie.

 

Obserwują z ukrycia,

spomiędzy gałęzi jaśminu,

omszone przez czas brodate fauny.

 

Zstępują i zachodzą mi drogę skrzydlate, splątane cienie. W tej dolinie opuszczenia i blasku.

 

(Włodzimier Zastawniak, 2024-03-01)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...