Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Monter koszmarów


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy bezrefleksyjnie obieram ziemniaki

nocne gołębie rozdziawiają paszcze,

pełne ostrych zębów. Za głuchym oknem

kłębi się burza, oddycham więc przez dziurkę

od klucza. 

 

Drzwia drżą od uderzeń gromów, raz po raz 

okrutna błyskawica rozrywa ciemność

klatki schodowej. Na niej dzikie koty

w ekstazie drapią tynki do kości. Strach

wciska się w gardło, nie pozwala zamknąć

oka przy judaszu.

 

Ten podobno wciąż wisi, kołysany do snu

gorącym wiatrem, a trzydzieści srebrników

brzęczy do taktu. Lecz to już inna imaginacja, 

pełna zmurszałych krzyż i powykręcanych

długoletnim artretyzmem

 

drzew oliwnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...