Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@iwonaroma Z góry przepraszam, jeśli pokalam Twój wiersz swoim wisielczym usposobieniem, ale czytam go tak, że peel szuka tak naprawdę cierpienia - i to je nazywa ukojeniem. Cierpię, więc jestem. Ludzie przychodzą, zadają cierpienie i odchodzą, a to nie wystarcza, bo zawsze coś musi uwierać. Zawsze, stale musi być coś, co wprawia w dyskomfort i to musi być pewne i zawsze na wyciągnięcie ręki. Dlatego trzeba wygrzebać to z samego siebie. Tak pozwalam sobie to widzieć i z takim widzeniem się utożsamiam. Wątpię, byś właśnie to miała na myśli, pisząc ten wiersz, ale proszę, pozwól mi rozumieć go po swojemu ;>

Opublikowano

@iwonaroma Poruszyłaś mnie tymi kilkoma słowami... A słowem "drąźę" - szczególnie, bo daje mi odczuc, jak trudno w sobie samym to ukojenie znaleźć. Ale jest wtedy trwałe. To chwile wewnetrznej harmonii, łagodnie ożywionego porządku.

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

:) Naprawdę, nie ma za co przepraszać;) Tak, myślałam odwrotnie, tj. że czasem ludzie, sprawy, natura itd.przynoszą ukojenie, ale to nie jest ukojenie trwałe.  Ale w sumie masz rację, bo jest też tak jak piszesz. Poza tym cierpienia nie można ignorować, bo lubi się mścić;) Rzeczywiście, nic tu pod dywan na dłuższą metę nie da się zamieść, trzeba to z siebie wydrążyć, wygrzebać - jak piszesz. Jednak po wygrzebaniu - nie hołubić i adorować :) tylko jakoś to zutylizować. Inaczej będziemy cierpieć wiecznie :(

Dzięki za kmt i głos.

 

 

 

Dokładnie.

Dzięki:)

 

 

 

:)) Cieszę się i... oczywiście zdrówka :) 

 

 

 

:) Jasne, trudno drążyć w sobie, bardzo trudno. Drążenie na zewnątrz jest łatwiejsze ale nas nie oczyści.

Dzięki i również pozdrawiam:)

 

 

@Monia @wolnosc_mojej_duszy @Corleone 11

Bardzo dziękuję:)

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... różne pustynie. Różne zarówno w znaczeniu precyzyjnego położenia geograficznego. Różne w znaczeniu administracyjnej przynależności do danego państwa względnie państw. Wreszcie w sensie takim, że tylko część z nich jest piaszczysta. Przykładowo, Egipt przedzielony Nilem składa się praktycznie z dwóch pustyń - Arabskiej i Egipskiej właśnie.     Jednak na naszej - załóżmy, że można tak Ją określić - Ziemi istnieją dwie pustynie solne. Jedną jest słynne Salt Lake, leżące w Stanach Zjednoczonych, drugą, większą - Salar de Uyuni. Mające długość stu czterdziestu kilometrów i powierzchnię dwunastu i pół tysiąca tych ostatnich - kwadratowych, rzecz jasna.  Spod miejscami cienkiej warstwy soli wydostaje się woda, widoczna w postaci kałuż bądź możliwa do dotknięcia, znajdując się w przerwach solnej powierzchni. Przestrzeń ta przed długim czasem - naukowe dane są tu aważne - stanowiła część oceanu. Po wypiętrzeniu się Andów i odparowaniu wody została drugą z wymienionych solną pustynią, w odróżnieniu od pierwszej - z wyspą Incahuasi. Jednak łowo "wyspa" stanowi potoczne określenie, bowiem jest to po prostu dawna podmorska - dziś nadsolna - wyższa, skalista część dna. Obecnie w dużej mierze porośnięta kaktusami.     Opowiadam Wam o niej, drodzy WspółForumowicze, głównie z chęci podzielenia się pewnym osobistym doświadczeniem. Zdaję sobie sprawę, że z racji owej osobistości odbiór może być różny. Ale przecież nikt z Was zaprzeczy, że świat, w którym żyjemy - i którego część stanowimy - jest odmienny od przedstawianego nam obrazu.     Magia. To pojęcie doskonale Wam znane kojarzy się rozmaicie, w tym z legendami i bajkami oraz z serią filmów o Harry'm Potter'ze, jego przyjaciołach i o Hogwarcie. Ale też - po prostu - z energetycznym oddziaływaniem. Mówimy także o magicznych miejscach, prawda? Otóż oprócz wymienionych w poprzednim opowiadanianiu Machu Picchu i Saqsaywaman Solnisko de Uyuni jest - od dzisiaj również w moim przekonaniu - jednym z takowych. Komu z Was bowiem zdarzyło się, dwukrotnie  spojrzawszy na zegarek w conajmniej dziesięciominutowym odstępie czasu i zobaczyć tę samą godzinę? W dodatku tak zwaną anielską: osiemnastą osiemnaście?     Byłoby dobrze - i komfortowo, a może tylko wygodnie i prosto? - aby wszystkie podobne sytuacje dało się wytłumaczyć przywidzeniem lub samosugestią. Prawda?     I czy nie jest nią również, że skoro wszystko jest energią,  tym samym wszystko jest magią?       Hotel Pedresal, okolice Salar de Uyuni, 27 Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Natuskaa    Na to wygląda, że nie zrozumieliśmy się. Ale przedstawiłaś, o co Ci chodziło, teraz więc wszystko jest wiadomym.     Nie. Nie  miałabyś dopowiadać tekstu - jest on pełnym. Wraz z przestrzenią, oczywiście.     Dzięki Ci za odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy. *((;
    • O co; pazur, gruz, a po co?  
    • Ale anioł: zło, Ina, Ela.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...