Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ojczyzno


Rekomendowane odpowiedzi

@Bożena De-Tre

 

Nie, proszę pani, proszę teraz nie odwracać kota ogonem, niech pani wejdzie do wojskowego samolotu - F 50 i niech pani wybierze konkretnych cel, to są samoloty produkcji koreańskiej - jako podatnik - mam prawo sprawdzać, powiem coś pani - te samoloty latają jak Orły Ojczyzny - są szybkie, sprawne jak pszczoły - roje.

 

Łukasz Jasiński 

 

@Bożena De-Tre

 

Na cześć Bolesława Wincentego Roja, żołnierza, który walczył do końca własnego życia, a dla pani i narodowych socjalistów - nazistów i intersocjalistów - komunistów - zawsze będzie: "bandytą", nieprawdaż?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nata_Kruk

 

A co mam zrobić? Nie rozumie pani, jestem mężczyzną po przejściach, nie będę taki - jak mnie zapamiętali, przeżyłem najgorsze z możliwych piekło - gorsze od mojego ulubieńca - Witolda Pileckiego - on miał wsparcie, a ja co? Przepraszam, nie odmawiając mu tego - co zrobił dla Ojczyzny, szanuję Go za to, wie pani - ile razy w życiu powiedziałem "kocham", dwa razy, jak to się mówi - do trzech razy sztuka, po prostu boję się i nic więcej, teraz mam otwarte serce i rozmawiam z panią, mam nadzieję, iż pani tego nie wykorzysta i nie dobije mnie.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bożena De-Tre

 

Zaraz pani coś powiem (tylko: proszę nie śmiać się ze mnie - mówię co myślę - jestem bezpośredni), a pani tylko: Bożena i nic więcej? U mnie w Polsce są Polacy i mówią:

 

- On jest możliwy! To chyba Anioł...

 

Tymczasem: gdzie pani pójdzie, gdyby nie było Ludu - Narodowych Sił Zbrojnych? Otóż właśnie to: wszyscy, którym odbiło w głowie - pchają się na afisz, po co?

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łukasz Jasiński @Łukasz Jasiński Gdybym miała się śmiać to po co ta myśli wymiana.Do 3 razy sztuka a potem” żyli długo i szczęśliwie to też bajka.Miłość jest wieczna i odpowiedzialna. Orkiestry nie potrzebuje chociaż werble powinne być..i o nią trzeba dbać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bożena De-Tre

 

Tak, miłość jest wieczna i odpowiedzialna, dlaczego do mnie nie przychodzi? Miłość to przede wszystkim czyny, a pani co robi? Ostatnio oglądałem filmik na Facebooku: sekta zwana - Rycerze Maryji - jak dzika horda pobili jednego człowieka, który - na oko - miał siedemdziesiąt lat i to ma być miłość? Nie, proszę, pani, myli pani pojęcia, jeśli pani uważa, iż miłość to zbiorowość - to niech pani pójdzie na wojnę, zamiast tutaj głupoty pisać.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łukasz Jasiński

Filmik, 

Tak im wierzycie, gubiąc myślenie. Tylko tak można wytłumaczyć wybory,a wystarczyłoby spojrzeć na bliską okolicę jak się rozwija, na siebie... czy czułem się osobiście prześladowany jak mówią o tym filmiki wrogie Ojczyznie. 

A Pani Bożena, chyba nie drażni Cię jej młodziutka dusza... 

Pozdrawiam serdecznie, 

Miłej Niedzieli 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@andrew Dziękuję za wsparcie słowne ,ale myślę że „ pisane głupoty” ( delikatnie mówiąc) są  różnie odbierane i  nasza wymiana myśli tego dowodzi …kocham ludzi i nic na to nie poradzę(  nie chcę przestać).”Miłość to zbiorowa odpowiedzialność”.Przecież nie ja to odkryłam..a że nie spełnia oczekiwań i rodzi flustrację i ogresję!!!Milczę kiedy się odważe( wrzuciłam taki wiersz) swój…Dziękuję …za zauważenie „ duszy młodej” chociaż z ciała jeszcze nie wyleciała

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

( jest taki staropolski wierszyk” Dusza z ciała wyleciała na zielonej łace siadła………..słowa mają mocChodzi o to żeby to widzieć i odpowiadać za nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Jacek_Suchowicz Współczesny poeta jesienią u progu życia lata…myśli gubi w natłoku codziennych ludzkich spraw.Kawa już dawno wystygła ..myśli rozpierzchły się gdzieś(hen)..wrzuca do Odry wspomnienia i ciszy czuje smak.Wulkan w głowie powraca

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Bożena De-Tre ..i pisze dalejPozdrawiam serdecznie „ bezkontaktowa na wsi zaszyta dziś”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

... :) nie widzę niczego złego w zwracaniu się tutaj na orgu.. per ty.. ta pani, jakoś do mnie

nie pasuje. A jeśli o dobijaniu mowa.. to ja tylko jakiegoś pajączka, gdy mi 'wlezie' przez okno

i na parapecie "siądzie"... :)

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nata_Kruk

 

Nie, proszę pani, tutaj jest Polska, Ojczyzna - przez duże litery, a nie tak: jak chce czarna mafia - kościół, powiem pani coś, ten Sowa jest podobny do prezesa Legii Warszawy, nagle przyjechał z Ameryki i robi nowe porządki, otóż to: na moim osiedlu są murzyni, izraelitki, wietnamczycy i co? Zabili mnie? Na pewno nie zgodzę się na tak zwaną "praworządność" - praworządność w ich (biurokratów) rozumieniu - to nic innego, tworzenie problemów, mieszanie w głowach, kręcenie, manipulowanie - pilnowanie własnej pupy na wygodnym stanowisku.

 

Łukasz Jasiński 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nata_Kruk

 

Nie mogę, proszę pani, już raz do księgowej Małgorzaty Sosińskiej, a jak, Polki ze krwi i kości, jednocześnie: wdowy, była piękna, młoda, aktywna i zostałem zmuszony do jej przeproszenia, a za co? Sam już nie wiem, była ode mnie starsza o tylko o jakieś pięć lub sześć lat...

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@andrew

 

Oczywiście, że tak: ciągle wiercą, wiercą i wiercą i szukają i szukają i szukają zdrajcę, który wszedł do Polskiego Wojska i robił krecią robotę, a po co go szukają? Przecież on już nie żyje, bez względu na wszystko - więźniowie zabijają pedofilów i morderców dzieci.

 

Łukasz Jasiński 

 

@andrew

 

 

Czy żywe trupy nie istnieją, proszę pana?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Bożena De-Tre

 

Jest takie żydowskie przysłowie, mniej więcej brzmi tak: "Jeśli Ten, który coś planuje na tym okrutnym padole ziemskim, to Ten tam na górze - ma ubaw i płacze ze śmiechu." Poza tym: każdy Poeta - przechodzi trzy okresy w swoim życiu: przekomarzanie się z Tym tam na górze, wewnętrzne rozdarcie - mrok i święty - spokój.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • spotkało się zimno i deszcz   a ja ja rowerem do pracy trochę daleko czterdzieści kilometrów ufam że…   spojrzenie w górę rozmowa z... nie lubię znajomości czasami jednak...   cuda  się zdarzają  wystarczy wierzyć ruszam samochód zostaje w garażu   11.2024 andrew Czy zmoknę…
    • @Jacek_Suchowicz Super bajka Miło zasnąłem    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • Opływa mnie woda. Krajobraz pełen niedomówień. Moje stopy. Fala za falą. Piana… Sól wsącza się przez nozdrza, źrenice... Gryzie mózg. Widziałem dookolnie. We śnie albo na jawie. Widziałem z bardzo wysoka.   Jakiś tartak w dole. Deski. Garaż. Tam w dole czaiła się cisza, choć słońce padało jasno i ostro. Padało strumieniami. Przesączało się przez liście dębów, kasztanów.   Japońskie słowo Komorebi, oznacza: ko – drzewo lub drzewa; more – przenikanie; bi – słoneczne światło.   A więc ono padało na każdy opuszczony przedmiot. Na każdą rzecz rzuconą w zapomnienie.   Przechodzę, przechodziłem albo bardziej przepływam wzdłuż rzeźb...   Tej całej maestrii starodawnego zdobienia. Kunsztowna elewacja zabytkowej kamienicy. Pełna renesansowych okien.   Ciemnych. Zasłoniętych grubymi storami. Wyszukana sztukateria...   Choć niezwykle brudna. Pełna zacieków i plam. Chorobowych liszai...   Twarze wykute w kamieniu. Popiersia. Filary. Freski. Woluty. Liście akantów o postrzępionym, dekoracyjnym obrysie, bycze głowy (bukraniony) jak w starożytnej Grecji.   Atlasy podpierające masywne balkony… Fryz zdobiony płaskorzeźbami i polichromią.   Metopy, tryglify. Zawiłe meandry…   Wydłużone, niskie prostokąty dające możliwość rozbudowanych scen.   Nieskończonych fantazji.   Jest ostrość i wyrazistość świadcząca o chorobie umysłu. O gorączce.   Albowiem pojmowałem każdą cząstkę z pianą na ustach, okruch lśniącego kwarcu. I w ostrości tej jarzyła mi się jakaś widzialność, jarzyło jakieś uniesienie… I śniłem na jawie, śniąc sen skrzydlaty, potrójny, poczwórny zarazem.   A ty śniłaś razem ze mną w tej nieświadomości. Byłaś ze mną, nie będąc wcale.   Coś mnie ciągnęło donikąd. Do tej feerii majaków. Do tej architektonicznej, pełnej szczegółów aury.   Wąskie alejki. Kręte. Schody drewniane. Kute z żelaza furtki, bramy...   Jakieś pomosty. Zwodzone nad niczym kładki.   Mozaika wejść i wyjść. Fasady w słońcu, podwórza w półcieniu.   Poprzecinane ciemnymi szczelinami puste place z mżącymi pikselami wewnątrz. Od nie wiadomo czego, ale bardzo kontrastowo jak w obrazach Giorgio de Chirico.   Za oknami twarze przytknięte do szyb. Sylwetki oparte o kamienne parapety.   Szare.   Coś na podobieństwo duchów. Zjaw…   Szedłem, gdzieś tutaj. Co zawsze, ale gdzie indziej.   Przechodziłem tu wiele razy, od zarania swojego jestestwa.   Przechodziłem i widzę, coś czego nigdy wcześniej nie widziałem.   Jakieś wejścia z boku, nieznane, choć przewidywałem ich obecność.   Mur.   Za murem skwery. Pola szumiącej trawy i domy willowe. Zdobione finezyjnie pałace. Opuszczone chyba, albo nieczęsto używane.   Szedłem za nią. Za tą kobietą.   Ale przyśpieszyła kroku, znikając za zakrętem. Za furtką skrzypiąca w powiewie, albo od poruszenia niewidzialną, bladą dłonią.   W meandrach labiryntu wąskich uliczek szept mieszał się z piskliwym szumem gorączki.   Ze szmerem liści pożółkłych, brązowych w jesieni. Uschniętych...   *   Znowu zapadam się w noc.   Idę.   Wyszedłem wówczas przez szczelinę pełną światła. Powracam po latach w ten mrok zapomnienia.   Stąpam po parkiecie z dębowej klepki. Przez zimne pokoje, korytarze jakiegoś pałacu, w którym stoją po bokach milczące posągi z marmuru.   W którym doskwiera nieustannie szemrzący w uszach nurt wezbranej krwi.   Balet drgających cieni na ścianach, suficie… Mojej twarzy...   Od płomieni świec, które ktoś kiedyś poustawiał gdziekolwiek. Wszędzie....   Wróciłem. Jestem…   A czy ty jesteś?   Witasz mnie pustką. Inaczej jak za życia, kiedy wychodziłaś mi naprzeciw.   Zapraszasz do środka takim ruchem ręki, ulotnym.   Rysując koła przeogromne w powietrzu, kroczysz powoli przede mną, trochę z boku, jak przewodnik w muzeum, co opowiada dawne dzieje.   I nucisz cicho kołysankę, kiedy zmęczony siadam na podłodze, na ziemi...   Kładę się na twoim grobie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-25)    
    • Ale dlaczego więźniarką ZIEMI?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...