Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                      - dla Siostry

 

   - Zgadza się, Jezusie - Oleg odpowiedział absolutnie przytomnie, jakby zupełnie nic się wydarzyło. Po czym popatrzywszy wokół, dodał, wciąż mając na twarzy uśmiech pełen zakłopotania: - Ale jakoś nie pamiętam, jak tu wszedłem... ani powitania... jak to? Przecież chyba nie było tak, że przyszedłem tu, polożyłem się i zasnąłem, miast rozmawiać z naszym gospodarzem?... - spoglądał niepewnie to na Jezusa, to na Piłata. - Tak nie wypada, to nietakt... 

   Pierwszy z przed chwilą wymienionych zatrzymał znacząco spojrzenie na drugim ze wspomnianych. 

   - Opowiedz Olegowi, jak było - rzekł. - O nietakcie - tu współczesnym Soi, Belli i Milowi gestem uczynił palcami obu dłoni znak cudzysłowu - który niedawno wobec niego popełniłeś. 

   Na szczęście dla namiestnika, siedział on w tej chwili za stołem. Bowiem zbladł zauważalnie do tego stopnia, że po raz drugi dzisiejszego dnia barwa jego twarzy zbiegła się z bielą marmuru. Gdyby stał, najprawdopodobniej straciłby równowagę - aż do przewrócenia się. Dłuższego momentu potrzeba było, nim zebrał się w sobie. Chociaż widział wiele i wiele doświadczył. 

   - Byłeś martwy - powiedział wolno Poncjusz Piłat. - Zostałeś zabity strzałą, wystrzeloną przez jednego z moich ludzi, a Jezus... - tu wziął słyszalnie głęboki wdech - a Jezus cię wskrzesił - następny głębszy wdech po powoli wypowiedzianych słowach był tak samo głośny.

   Teraz dla odmiany - bladym jak marmur stołu, przy którym  siedział - zrobił się Oleg. Popatrzył najpierw na Jezusa, potem po sobie, przesunąwszy po ciele dłońmi w poszukiwaniu rany; wreszcie, gwałtownie czerwieniejąc, na prokuratora Judei. Potem znów na Jezusa, by zaraz wrócić spojrzeniem do gospodarza. Wstał i oparł ręce na stole ruchem wystudiowanie powolnym - dla zaznaczenia emocji, które oczywistym było, że zaraz uzewnętrzni w słowach.  

   - Kazałeś - mnie - zabić? - zapytał z całą swoją rosyjską emocjonalnością. Jasnym było, że zamierza nie taić tego, co czuje i tego, co myśli.  - Kogoś zupełnie ci niewinnego?? Ot tak? Po prostu?

   Piłat, patrząc na niego, nie odważył się wstać. Poczuł nagle pustkę w umyśle. Całkowitą tak bardzo, iż żaden wyraz nie chciał powrócić mu do pamięci. Ale część jego rzymskiego "ja" - a może tylko część duszy? - kazała mu trzymać podniesiony wzrok. Trzymać go uniesionym, a siebie wyprostowanym, z rękami na stole. Mimo że widział, jak wzburzony Oleg powolnym ruchem sięga do lewego boku. Po zawieszony tam przy pasie długi, owalny przedmiot, którego przeznaczenia Piłat nie znał, ale łatwo mógł się domyślić. Przede wszystkim z faktu, że w tym miejscu zazwyczaj przypinało się i nosiło broń. 

   Oleg ujął prawicą miecz świetlny,  odpiął go od pasa i włączył, kierując ku siedzącemu bez ruchu i w milczeniu namiestnikowi. Gdy energetyczny promień,  niebieski jak oczy jego żony rozbłysnął w powietrzu z charakterystycznym poszumem, Oleg, blady teraz z ledwie powstrzymywanej złości - by nie napisać: wściekłości - przybliżył go najpierw do szyi, a po momencie namysłu - do serca człowieka, który rozkaz zabicia innego człowieka wydawał na zimno i bez emocji. Chociaż po dogłębnej i dokładnej analizie. Po przemyśleniu wszystkich możliwych - a na pewno wszystkich znanych sobie - pro et contra, za i przeciw.

   - Ty khotel menya ubit' ? - jak, mój Czytelniku, już się domyśliłeś - zbiegiem okoliczności wypowiadane przez Olega rosyjskie slova, słowa, Poncjusz Piłat słyszał jako łacińskie. - Ty zaplatish' mne za eto, zapłacisz mi za to! 

   Po czym wolnym ruchem oddalił świetlne ostrze od torsu namiestnika Judei, czyniąc sobie przestrzeń do śmiertelnego pchnięcia i... 

Cdn.

 

   Voorhout, 24. Września 2023 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...