Najbardziej boję się słów, które ranią, nie innych, lecz mnie. Bowiem wiem, że innym będę w stanie udzielić pomocy, wesprzeć, rozmawiać, lecz samej sobie nie poradzę.
Nie ma w tej myśli egoizmu, zawsze jest Ktoś. Ja jestem na końcu. Nigdy nie umiałam myśleć o sobie, zawsze innych stawiałam przed sobą, dlatego samemu bywa się bezbronnym.
Tam gdzie już
Gasło
serce
Tak długo
Łzy upadały
Tyle łez
serca
Cisza
Koi
Otula
Łzy
Na zawsze już kochać będę polne kwiaty
Chabry
Tyle polnych kwiatów
Umrzeć musiało
Tyle płatków róż
Nim
Na poważnie
Zaprowadzono
ciszę
Mój domie
Kochany
Jesteś od dawna wśród gwiazd
Niczego Ci nie brakuje
A ja sama tu jestem
Zostałam
Nie mam wstępu do gwiazd
Komu mam powiedzieć wszystkie łzy
Kto usłyszeć chce tego serca żal
Smutek komu opowiedzieć serce
Kto poda dłoń kiedy pada deszcz
Niegdyś Twoje okno
Chroniło przy mnie to serce
Twój dom od kilku lat w niebie
Od tylu lat czekam
że wrócisz
Lecz po co masz wrócić
Do ziemskiego życia
gdy już wszystko posiadasz
na ziemi czeka tylko moje serce
na miejsce w Twoim już zajęte
nie mną
Tak samo jak wtedy
gdy modliłam się
By niebo zaniosło Ciebie
do gwiazd
Wiedząc co to znaczy
dla mojego serca
Tylko w Tobie odnalazłam sens
Za Tobą przyszłam tam domie
na ziemi czeka tylko moje serce
Mój domie
Kochany
Światło przenika przez serce
Odwiedziłam Ciebie wśród gwiazd
Przez szybę
Nie mam wstępu do gwiazd
Odwiedzam codziennie
Pewnie masz wszystko
Niczego już Tobie nie trzeba
Możesz wybrać tyle dróg
Gdybym mogła żyć ze sztuki
Codziennie malowałabym obrazy
Pisała książki rysowała tworzyła
Rzemiosło artystyczne
Sztuka jest tym co lubię
Gdy odszedłeś do nieba
Malowałam więcej
Potem przestałam
Tam gdzie jesteś
Jest już wszystko
Wszystko już masz
Niczego nie potrzebujesz
Masz piękną przyszłość
Mój domie
Kochany
Czasami czuję, że przeżyłam już całe życie
Jakbym miała dziewięćdziesiąt lat
Odczuciem życia serca duszy
Wszystkiego już doświadczyła
I nic nie będzie mnie czekać
Mój domie
Kochany
Przysiadłam obok
Wróciłam
Dopiero
Bezpiecznie słowa
Serce tu pisze tylko
Jestem tylko łzą
Jedną małą
Nieznaczącą
Odwiedzam Ciebie
Przez szklaną ścianę
Codziennie
Oglądam tam
Serce
Mój domie
Kochany
Nie wiem co będzie z moim życiem
Dokąd iść
Jak się uśmiechać
Jak wstać gdy jest smutno
Jestem tylko zwykła
Niewielka
Niewidzialna
Prowadzą w twą stronę
Moje myśli
Każdego dnia
Tu na ziemi
Smutek ogarnia przyrodę
Marzną roślinki zwierzątka ludzie
Nic już mnie nie czeka
Najjaśniejsza gwiazdo
Rozświetlasz ciemno nieba
Nigdy nie przestałam darzyć uczuciem tego serca
Które zabrano do gwiazd
Nie wiem już, czy wartość niematerialną jakąkolwiek
ma moje serce
Za czym warto biec, za monetami, czy sercem
Jak bardzo mogą inni zniszczyć człowieka
Dokąd iść, by odnaleźć ciepło dłoni
Gdy nie ma dokąd iść
Jak wrócić w miejsce gdzie
Wszystko stało się obce
Przyjacielem rodziną tamtej części
Połowy tylko są
O niczym innym nie myśli nikt
Gdzie znów przebrań moc
Węzły zacieśnia
W sercu powoduje cierpienia łzy
Wszystko czyniąc, by pozbyć się
Jaką wartość mam
Bez przebrań tych
Tylko w sercu mając wszystko
Czy dostrzeżesz mnie gdy nadal
W te barwy nie będę ubierała się
A kiedy już uczynię tak tam barwy
Eskalują w innych niechęć i gniew
Jaką wartość mam, gdy z ust słyszę
Że rodziną teraz są
Z innych jeszcze
Iż rodziną teraz prawie są
Co ma czuć moje serce
Chowam się w kroplach deszczu
Serce przemoknięte leży tu we mnie
W myślach przytulam się do płaczących wierzb
Czuję, że nie mam wartości
w deszczu płacz mój
światełka zapalam
złotawe może okryją
płaszczem koca
smutek może otulą
duszę serce
w ciemności
dnia nocy
smutek i płacz z tam
zaniosę im w oczach
codziennie
po koniec tygodnia
pozwoli tu w końcu
najbezpieczniej
być przyjść
duszy sercu
Nastała cisza
Kim jestem
Jaką jestem
Jaką mnie Świat dostrzega
Czy przez pryzmat mnie
Czy przez pryzmat
Czynów innych
Ile potrzeba czasu
By poznać człowieka
Cisza
Otula serce
Rozerwane serce
Ciągle natrafiam na słowa
Tu się powie nieprawdę tu skłamiemy
To serce bije
Było już martwe
Bez ciszy
Coś uciszyło cierpienie
Coś sprawiło to serce jeszcze oddycha
Ile razy tak było
Boję się, że cisza ta zniknie
Ile jeszcze łez zachodów słońca
Co nigdy nie wzeszło
I nie wzejdzie
Dla mnie
To serce jest za słabe
Światełka
Odbijają się w moich łzach
Świecą za mnie
Gdy już nie świecę
światłem
Tyle polnych kwiatów musiało umrzeć
Tyle płatków upaść
tyle łez
stała się
cisza tam
koi
spękane serce
Zabrali Ją zabrali
Tak zwyczajnie łatwo teraz
Powrócił poprzedni sen
Tak zwyczajnie łatwo teraz
Pozbyć się niepasujących kwiatów
Zabrali mi Ją
Bez słów bez praw bez serca
Tam nie mam już prawie nic
Prócz serca jednej
Radość euforia
roznosiła się
Jest tyle zieleni jesienią
Śmiech znów wypełnił przestrzeń
Wróciło wszystko jak było
Róża
Odizolowana
Chcę za Nią iść
Nie chcę już być tam
Moje serce krwawi