Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Nostalgi.Nemo Tak, a Anglicy byli zmęczeni Churchillem, wojną i chcieli zmiany. Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Kiedyś wrzuciłem "Paradoks "nie". Tak to szło:

 

Nie popierasz żadnej partii,

żadnej nie dasz swojej kartki,

nie uznajesz kompromisu,

nie głosujesz - głos dla PIS-u.

 

Zaznaczam, to tylko matematyka - największym beneficjentem nieobecności na wyborach jest największa partia, obecnie wiadomo jaka. 

Anglicy byli zmęczeni wojna i samym Churchillem, a Eden, jak napisałeś. Pozdrawiam

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, Churchill to największy Brytyjczyk

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

w historii swego kraju, a przede wszystkim patriota i mąż stanu, dbający o dobro obywateli i narodową spuściznę. Dlatego wciągnął nas w samobójczą walkę, dobrze wiedząc, że każdy zabity Polak, ocali życie jednemu Anglikowi. Anglików należy podziwiać i uczyć się od nich, ale nigdy nie wchodzić z nimi w sojusze.

 

Edytowane przez staszeko
Add link to the soundtrack. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Churchill zachęcał do wzniecenia powstania w Warszawie i posyłania ośmioletnich chłopców z butelkami na 56-tonowe czołgi, podczas gdy własnym obywatelom na wyspie Jersey okupowanej przez Niemców, zabraniał wszelkiej konspiracji, a wręcz zalecał współpracę, gdyż opór nie miał sensu i tylko niepotrzebnie narażał ludzkie życie. To jest mądra polityka, w której nie ma miejsca na honor i moralność, jedynie siła i rezultat końcowy mają znaczenie.

 

Tak, powinniśmy odrzucić propozycję Anglików, zawrzeć sojusz z Niemcami i razem z nimi uderzyć na ZSRR, aby odzyskać terytoria utracone po roku 1792, a potem spokojnie czekać aż Amerykanie zrzucą bombę atomową na Berlin i wtedy, dopiero wtedy ruszyć za Odrę. Mielibyśmy Polskę od morza do morza, ale Polak i przed stratą, i po stracie głupi.

 

Książkę Zychowicza „Pakt Ribbentrop-Beck” kupiłem i przeczytałem podczas pobytu w Polsce w czerwcu tego roku. Polecam ją każdemu.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

 

Opublikowano

@staszeko Książkę czytałem, jest ciekawa, chociaż mocno kontrowersyjna. jak zresztą wszystkie PZ. jedna teza jest niewątpliwie słuszna, polski rząd dopuścił do najgorszej rzeczy, jaka dla Polski mogła się wydarzyć, czyli sojuszu Niemiec z ZSRR. Wtedy już było po nas. PZ twierdzi, że sojusz z Niemcami, chociaż ryzykowny,  nie doprowadziłby do tego, co się z nami wydarzyło po 1.09.39

Temat częściowo omówiłem w mojej książce "Szczęśliwy w III Rzeszy".

 

Pozdrawiam

Opublikowano

@Nostalgi.Nemo Tak to wygląda, a przecież NSDAP to partia narodowo - socjalistyczna z nazwy. Czy do sojuszu Niemiec nie można było niedopuścić, to inna sprawa. Polski rząd ufny w sojusz z Francją i Anglią, poszedł jednak na zwarcie z Niemcami, ignorując to, czego uczył Piłsudski, że Polska powinna wejść do wojny jako ostatnia. Ten Niemiecki Gdańsk, w którym rządziła NSDAP można było odpuścić dla zyskania czasu, a pomysł eksterytorialnej autostrady wyszedł w latach 20-stych z Polski. Pozdrawiam

Opublikowano

@Marek.zak1@Nostalgi.Nemo

 

Przeczytałem z ciekawością komentarze i nie mam nic do dodania oprócz tego: moim zdaniem książki Zychowicza są kontrowersyjne, nie dlatego, że przeinaczają fakty, ale dlatego, że przedstawiają w nie najlepszym świetle działalność polityków i wodzów, którym postawiono pomniki lub nazwano ich imieniem ulice, ponadto podważają opinie znanych historyków, a mało który historyk lubi wyznać popełniony błąd, gdyż do tego potrzeba nadludzkiego charakteru. Czas pokaże, kto miał rację, tylko niestety nie dożyjemy już tego.

 

Pozdrawiam serdecznie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Nostalgi.Nemo

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Hańba w polityce nie ma znaczenia, dlatego Brytyjczycy mogli ją przełknąć. Wojna ich nie ominęła, ale ją wygrali, więc walka miała sens.

 

My ponieśliśmy największe ofiary, nic nie zyskując. Za jednego zabitego Niemca okupant rozstrzeliwał 50 zakładników z listy, ale nam było mało, wobec tego wznieciliśmy powstanie (czytaj: zbiorowe samobójstwo) zwiększając ten stosunek na 1 do 100. To tak jakbyśmy z własnej woli stanęli z rękami do góry pod ścianą, gotowi do egzekucji. Jesteśmy dziwnym narodem, który ma na uwadze dobro innych narodów bardziej niż swojego.

 

Czesi są mądrzy i pragmatyczni, nie lecą z motyką na słońce, a nikt im dziś nie wypomina, że oddali kraj Hitlerowi bez jednego wystrzału. Powinniśmy brać z nich przykład.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Nostalgi.Nemo Co do Czechosłowacji ten temat ćwiczyłem na Historykach .org. To była ostatnia szansa obrony pokoju i Polski, ale nikt, w tym niestety Polska, nie był zdeterminowany, może przez sprawę Zaolzia, którą chcieli wykorzystać nasi  politycy, może przez sowieckich agentów, może przez to, że Niemcy stanowili znaczną część populacji Czechosłowacji, a armii w szczególności Tak, czy inaczej upadek Czechosłowacji spowodował, że było po nas /vide mapa/. Przyłączenie się do Hitlera uniknęłoby najgorszego, czyli sojuszu niemiecko sowieckiego, jak pisze Zychowicz, i w tym ma rację. Węgry, Czesi na tym może nie zyskali, ale wiele, w stosunku do nas, nie stracili. 

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Nostalgi.Nemo Tak, dzięki za dyskusję. jak wspomniałem, ten temat przerobiłem dogłębnie pisząc "Szczęśliwego w III Rzeszy". To beletrystyka, dla niektórych kontrowersyjna, co wiem bo hejtu było, co niemiara, ale historia o tym właśnie, (nawet na okładce to widać) w tle. W przypadku zainteresowania, mogę przesłać PDF na maila, bo książka niedostępna, a wydawnictwo padło, zresztą nie rozliczyło się nigdy.  Marek

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Nostalgi.Nemo

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Moja również. Żałuję, że mój czeski kuleje (znam trochę, dzięki ciotce, która wyszła za Czecha z Liberca), bo z chęcią przeczytałbym ją w oryginale. Heller pisząc Paragraf 22, był zainspirowany Szwejkiem.

@Marek.zak1Gdybym wiedział, że jesteś autorem książki historycznej, w ogóle bym na ten temat nie zabierał głosu, a tak wypada mi tylko pogratulować. To nic, że wydawnictwo padło: dokonałeś wielkiej rzeczy, której nikt ci nie odbierze.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ja tę książkę odebrałem nieco inaczej: fikcja, ale nie surrealistyczna, bo amerykańscy piloci nie latali dopóki zginą (jak to miało miejsce w przypadku lotników Luftwaffe), ale określoną liczbę lotów i kiedy im zostało kilka lotów wpadali w przerażenie — co jeśli teraz ich zabiją?  Dlatego udawali wariatów, a paragraf 22 (oczywiście fikcyjny) mówił: „człowiek, który chce przeżyć wojnę i wrócić do domu, nie jest wariatem”.

 

Zresztą, sam Heller wyznał, iż nie napisałby Paragrafu 22 gdyby nie przeczytał Dobrego Wojaka Szwejka.

 

 

Edytowane przez staszeko
kilku => kilka (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...