Nie polubisz mnie.
Bo ja lubię myśleć i rozwiązywać.
Planować i dociekać.
Od bezsensownej piłki,
wolę mecz curlingu czy snookera.
Partię zaciętego tenisa.
Nie polubisz mnie.
Bo ja lubię,
skąpany w świeżej ciszy dzień.
Samotny spacer,
wśród nagich, wichrowych szczytów.
Odseparowanie od
poznania ludzkiego myśli.
Odpoczynek na leśnym zboczu
z widokiem na stada rozciągnięte,
wśród pastwisk.
Dorodne konie, jaki i kozy.
Nie patrz.
Nie dotykaj.
Nie krzywdź.
Ja się cofam i kurczę
przed ludzkim dotykiem,
jak listki bezbronnej mimozy.
Nie polubisz mnie.
Bo ja obcuję
ze starymi bóstwami i demonami Chodzę ścieżkami umarłych
poza ziemskimi eonami.
Dzięki składam Matce Mokoszy
a krew z mych ran spływa do ust,
śpiącego pod ziemią Welesa.
Ty potrzebujesz oparcia
w męskiej skale,
której wichry i tajfuny losu
nie straszne.
Na cóż Ci oblicze marsowe
i milczenie złote,
ociosanego surowo czasem okrutnym, porośniętego mchem
i bluszczem dzikim, posągu
o kamiennym spojrzeniu i sercu.
Porzuconego na pastwę
wściekłych biesów.
Zimnego i na żale
i na płacze dźwiękochłonnego.
Dorosłem, by osiąść w swej
oddalonej od blasków dusz samotni.
Przeczekam miłość i śmierć,
jak wiekuiste, wieczne dęby.
Nie ma na mój żywot kosy,
dość sprawnej i ostrej.
Czemu tak patrzysz na mnie
góro śnieżna i samotna?
Nie widziałaś nigdy duszy utraconej?
Ześlij lawinę.
Któż będzie szukał posągu
w przepaść strąconego.
@Berenika97
Twój wiersz dotyka cierpienia tak samo, jak czyni to Księga Hioba - od środka, przez mrok, przez pytanie „dlaczego?”, które brzmi w człowieku bardziej niż odpowiedzi.
Ale warto pamiętać, że w samej historii Hioba to nie Bóg był sprawcą jego nieszczęść.
To Szatan twierdził, że człowiek kocha Boga tylko wtedy, gdy wszystko mu sprzyja.
Bóg jedynie dopuścił próbę - bo wierzył w serce Hioba bardziej, niż Szatan wierzył w ludzką słabość.
Hiob nie wiedział, co dzieje się „za kulisami”.
Nie znał przyczyny swojego bólu.
A mimo to nie złorzeczył.
Powiedział tylko: „Bóg dał - Bóg wziął.”
Słowa, które rodzą się z pokory, a nie z oskarżenia.
Dziś ludzie często widzą świat odwrotnie:
gdy im się poszczęści mówią o "diabelskie szczęście miałem"
gdy ich spotka nieszczęście mówią „kara Boska”.
Szczęście przypisują złu, a ból - Bogu.
A przecież Księga Hioba jasno odsłania, jak niewłaściwa jest taka logika.
I właśnie dlatego Twój wiersz tak dobrze koresponduje z tamtą opowieścią:
wchodzi w tę samą przestrzeń pytań, w której człowiek próbuje uchwycić sens, którego nie widać - a jednak, mimo ciemności, nie wypuszcza z dłoni światła.
Ojej, ale się rozgadałam, sorry.
@Laura Alszer
Lauro.
to jest cudny, sensoryczny wiersz.
wyraża intensywne wrażenie luksusu i blasku, które prowadzi do głębokiego, niemal kosmicznego przeżycia.
buduje napięcie od chłodnej, ekskluzywnej obserwacji do gorącej, spełnionej bliskości w ostatniej strofie.
bardzo, bardzo, bardzo.....
podoba mi się .
@Migrena
Ano właśnie. Otóż to. Więc gardłujmy się lepiej dalej i pogarszajmy stosunki z naszymi sprzymierzeńcami. To nas od Rosji uratuje.
No i zamiatajmy przy okazji wykroczenia naszych współbraci pod dywan.
Brawo
A w wersji hard.
Podczas wojny niejeden polski szubrawiec wzbogacił się na żydowskim nieszczęściu.
Po wojnie Polacy sobie nawzajem uczynili piekło.
A i dzisiaj w niektórych kręgach szerzy się antysemityzm a nawet faszyzm.
Mimo wszystko jest to piękny kraj i żyją w nim w większości wspaniali ludzie. Tylko że w innych krajach jest tak samo.