Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 163


Rekomendowane odpowiedzi

                                          - dla Siostry

 

   - Drogi Olegu, odebrałam twoje telepatyczne zaproszenie - uśmiechnęła się Soa, wchodząc do komnaty. - I przyznam ci od razu, że zadziwiłeś mnie po raz kolejny. Spodziewałam się raczej zaproszenia przez dworzanina-posłańca. A tu proszę! Telepatyczny przekaz! Najpierw wiązanka niebieskich róż, a potem... 

   - Zatem ogromnie mi miło, że udało mi się ciebie zadziwić - Oleg odwzajemnił uśmiech, odsunąwszy krzesło i wstawszy, gdy tylko Soa zaczęła otwierać drzwi. - Chociaż co innego było - a właściwie wciąż jest - moim zamiarem. Mam dla ciebie małą przedślubną niespodziankę - uśmiechnął się ponownie - i chcę zaprosić cię na spacer. Oprócz pokazania ci czegoś - zakończył. 

   - Ogromnie mi miło - powtórzyła Soa, dygając wdzięcznie. - Pokazuj zatem tę niespodziankę - zachęciła. 

   - Pierwszą jest ten oto drobiazg - Oleg podszedł do stojącego kilka kroków odeń ogromnego biurka, po czym schylił się lekko, otworzył znajdujące się z prawej strony pod blatem drzwiczki i wysunął trochę górną szufladę. - Słyszałem od twojego Mistrza, że lubisz takie rzeczy... więc proszę - uśmiechnął się, wyciągając ku niej otwartą dłoń z postawionym na niej małym, metalowym etui. 

   - Jezus czasami stanowczo za dużo mówi - roześmiała się Soa. - Ale tylko czasami. Żartowałam - dodała dla pewności widząc, że Oleg zachował ten sam spokojny wyraz twarzy. 

   - Wiem, droga Soo - uśmiech i słowa były równie spokojne. - Ale to dopiero pierwsza niespodzianka. Jako że uprzednio wspomniana składa się z trzech mniejszych. Drugą jest ta butelczyna, na którą, jak widzę, zwróciłaś od razu uwagę - Oleg podążył swoją myślą za myślą Soi i spojrzeniem za jej spojrzeniem. 

   - Skoro to likier z daktyli - Soa przetłumaczyła napis z etykiety - mm,  dwudziestodwuprocentowy. O, proszę, proszę: wyrób tunezyjski. Czyli to prezent od Mila, jak widzę. Jezus wspominał mi, że był tam razem z Bellą. 

   - Tak - przyznał Oleg. - I oboje pamiętali o tobie - sięgnął po odstawioną butelkę i nalał do oczekującej - przecież tak należy to ująć - szklanki. Do jednej trzeciej wysokości naczynia. - Chcemy spróbować? - zapytał, podążywszy za kolejną Soomyślą. 

  - Chcemy - w odpowiedzi na zachętę Oleg sięgnął po drugą, stojącą obok szklankę. 

   - W takim razie wypijmy - uniósł ją w toastowym geście, przelawszy z butelki dokładnie tę samą ilość likieru. 

   - Jakie słodkie - Soa upiła łyk. - Nic dziwnego, przecież to z daktyli - przełknęła kolejny. 

   - Przyznam, że mi też smakuje - powiedział narzeczony Soi. - Słodki i delikatny. Jak owoce, stanowiące podstawę destylatu - dodał. 

   - Prezent prezentem - zaczęła pytanie Soa - ale jak to się stało, że owe dwie rzeczy tu trafiły? Mój drogi, chyba nie chcesz powiedzieć, że teleportowałeś się do Tunezji beze mnie? - uniosła lekko brwi. 

   - Ależ co ty - Oleg odwzajemnił starannie odmierzoną bezpośredniość. - Twój Mistrz uczynił nam tę grzeczność, przesyłając mi je tu, do komnaty. Po uprzedniej telepatycznej rozmowie - uzupełnił wiadomość. 

   - A trzecia część niespodzianki? - Soa zostawiła w szklance odrobinę na czwarty łyk. 

   - Leży tam, na przykątnym stoliku - zapytany ujął Soę pod ramię, odstawiwszy opróżnioną szklankę. - I mam nadzieję, że i ta znajdzie twoje uznanie. 

   Soa zaniemówiła, podszedłszy i zobaczywszy... 

Cdn.

 

   Voorhout, 2. Lipca 2023

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...