Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

                                          - dla Siostry

 

   - Olegu - odezwała się Soa, dygnąwszy wdzięcznie na powitanie, któremu to dygowi towarzyszył równie wdzięczny uśmiech. - Miło mi bardzo znów cię zobaczyć. I jestem wdzięczna za przyjęcie mojego zaproszenia na spacer. 

   - Droga Soo - Oleg postanowił pójść za uczuciowym impulsem i poprzedzić bezpośrednie zwrócenie się tym właśnie wyrazem. - Mnie natomiast jest miło ponownie znaleźć się w twojej obecności. Z przyjemnością będę ci towarzyszył. 

   - Dziękuję, Olegu - Soa dygnęła ponownie i uśmiechnęła się ponownie. Jeszcze bardziej wdzięcznie. 

 

                              *     *     * 

 

   Po pewnym czasie, wypełnionym podziwianiem kwiatów, zatrzymywaniem się przy drzewach, by posłuchać mieszkających w nich dusz i zaczerpnąć energii i dzieleniem się myślami - zatrzymali się, by usiąść na ławeczce. Znajdującej się trafem właśnie w tym, a nie w innym miejscu. 

   - Usiądźmy - zaproponował Oleg, widząc w myślach Soi zamiar złożenia takiej propozycji. 

   - Dziękuję ci za zrozumienie - Soa obdarzyła Olega kolejnym uśmiechem.

   Usiadłszy i ująwszy jego dłoń, rozejrzała się wokół. 

   - Pięknie tu... - wypowiedziała myśl. - Tak cicho i spokojnie. To miejsce ma szczególnie dobrą atmosferę, jak zresztą cały Hogwart. No, prawie cały - poprawiła samą siebie. 

   - To prawda - zgodził się ostrożnie Oleg, nie chcąc zbytnio podkreślać, że myśli Soi są dlań dostrzegalne. - Zatem jest to jak najbardziej odpowiednia chwila. Zgodnie z zasadą połączenia miejsca i czasu - dodał wstając. 

   Tego, co zrobił, Soa bynajmniej nie spodziewała się. A w każdym razie nie tak szybko. 

   Oleg przyklęknął przed nią na lewe kolano, celowo to od serca, i wyciągając ku Soi lewą rękę, przymknął na moment oczy. Na jego dłoni zmaterializowało się małe pudełeczko, zaś tuż obok zajętego przez nią miejsca, wyrósł powoli różany krzew. Najpierw w postaci małej, niepozornej roślinki, która w ciągu sekund rozrastała się do coraz większej. Z coraz bardziej licznymi pączkami, rozchylającymi się w czerwone,  białe i niebieskie kwiaty.

   - Wooow! - Soa po amerykańsku wyraziła zachwyt. - Woow... - nieoczekiwanie dla samej siebie zarumieniła się na pewną, niespodziewaną myśl. 

   - Otwórz je, proszę - po chwili milczenia Oleg wskazał spojrzeniem pudełeczko. - Mam nadzieję, ze zawartość spodoba ci się tak samo, jak krzew - słowom towarzyszyło kolejne spojrzenie. 

   Soa, wciąż zarumieniona, ale teraz z zupełnie innej przyczyny, z wystudiowaną nieśmiałością sięgnęła do pudełeczka.

   - Pod kolor twoich oczu... - powiedział cicho Oleg po następnej dłuższej chwili ciszy. 

   Oderwała wzrok od srebrnego pierścionka z opalem i podniosła oczy na Olega. Uśmiechnęła się doń promiennie. I równocześnie do myśli, całkowicie nie związanej z zaręczynami. 

   - Właśnie odniosłam wrażenie, że szanse w pojedynku na znajomość Mocy między nami byłyby wyrównane... 

Cdn.

 

   Voorhout, 8. Czerwca 2023

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię myśleć i rozwiązywać.  Planować i dociekać.  Od bezsensownej piłki,  wolę mecz curlingu czy snookera.  Partię zaciętego tenisa.  Nie polubisz mnie.  Bo ja lubię, skąpany w świeżej ciszy dzień. Samotny spacer,  wśród nagich, wichrowych szczytów. Odseparowanie od poznania ludzkiego myśli. Odpoczynek na leśnym zboczu  z widokiem na stada rozciągnięte,  wśród pastwisk.  Dorodne konie, jaki i kozy.  Nie patrz.  Nie dotykaj.  Nie krzywdź.  Ja się cofam i kurczę przed ludzkim dotykiem, jak listki bezbronnej mimozy.  Nie polubisz mnie. Bo ja obcuję ze starymi bóstwami i demonami Chodzę ścieżkami umarłych  poza ziemskimi eonami.  Dzięki składam Matce Mokoszy  a krew z mych ran spływa do ust,  śpiącego pod ziemią Welesa. Ty potrzebujesz oparcia w męskiej skale, której wichry i tajfuny losu nie straszne.  Na cóż Ci oblicze marsowe i milczenie złote, ociosanego surowo czasem okrutnym, porośniętego mchem i bluszczem dzikim, posągu o kamiennym spojrzeniu i sercu. Porzuconego na pastwę wściekłych biesów. Zimnego i na żale  i na płacze dźwiękochłonnego.  Dorosłem, by osiąść w swej oddalonej od blasków dusz samotni.  Przeczekam miłość i śmierć,  jak wiekuiste, wieczne dęby.  Nie ma na mój żywot kosy,  dość sprawnej i ostrej. Czemu tak patrzysz na mnie  góro śnieżna i samotna? Nie widziałaś nigdy duszy utraconej?  Ześlij lawinę.  Któż będzie szukał posągu  w przepaść strąconego.
    • @Berenika97 Twój wiersz dotyka cierpienia tak samo, jak czyni to Księga Hioba - od środka, przez mrok, przez pytanie „dlaczego?”, które brzmi w człowieku bardziej niż odpowiedzi. Ale warto pamiętać, że w samej historii Hioba to nie Bóg był sprawcą jego nieszczęść. To Szatan twierdził, że człowiek kocha Boga tylko wtedy, gdy wszystko mu sprzyja. Bóg jedynie dopuścił próbę - bo wierzył w serce Hioba bardziej, niż Szatan wierzył w ludzką słabość. Hiob nie wiedział, co dzieje się „za kulisami”. Nie znał przyczyny swojego bólu. A mimo to nie złorzeczył. Powiedział tylko: „Bóg dał - Bóg wziął.” Słowa, które rodzą się z pokory, a nie z oskarżenia. Dziś ludzie często widzą świat odwrotnie: gdy im się poszczęści  mówią o "diabelskie szczęście miałem" gdy ich spotka nieszczęście  mówią „kara Boska”. Szczęście przypisują złu, a ból - Bogu.   A przecież Księga Hioba jasno odsłania, jak niewłaściwa jest taka logika. I właśnie dlatego Twój wiersz tak dobrze koresponduje z tamtą opowieścią: wchodzi w tę samą przestrzeń pytań, w której człowiek próbuje uchwycić sens, którego nie widać - a jednak, mimo ciemności, nie wypuszcza z dłoni światła. Ojej, ale się rozgadałam, sorry.
    • @Laura Alszer   Lauro.   to jest cudny, sensoryczny wiersz.   wyraża intensywne wrażenie luksusu i blasku, które prowadzi do głębokiego, niemal kosmicznego przeżycia.   buduje napięcie od chłodnej, ekskluzywnej obserwacji do gorącej, spełnionej bliskości w ostatniej strofie.   bardzo, bardzo, bardzo..... podoba mi się .  
    • @Migrena Ano właśnie. Otóż to. Więc gardłujmy się lepiej dalej i pogarszajmy stosunki z naszymi sprzymierzeńcami. To nas od Rosji uratuje. No i zamiatajmy przy okazji wykroczenia naszych współbraci pod dywan. Brawo   A w wersji hard. Podczas wojny niejeden polski szubrawiec wzbogacił się na żydowskim nieszczęściu. Po wojnie Polacy sobie nawzajem uczynili piekło. A i dzisiaj w niektórych kręgach szerzy się antysemityzm a nawet faszyzm.     Mimo wszystko jest to piękny kraj i żyją w nim w większości wspaniali ludzie. Tylko że w innych krajach jest tak samo.
    • Twoja krew  Morze wspomnień    Twoje ciało  Zaproszenie do tańca    Twój ból  Tak szybko świta    Twój krzyk  Ulice nocą nigdy nie są puste    Bez ciebie...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...