Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy


Rekomendowane odpowiedzi

Poezja wpadła mi do zupy

i obgryzła mięso.

Nagie gnaty pukają w pokrywkę,

ściany bledną.

 

Jedyna droga ucieczki wiedzie 

krętą ścieżką,

gdzieś pomiędzy fundamentem

a kamieniem węgielnym.

 

To nie na moje buty sterane 

ciągłym chodzeniem po okręgu. 

Wpisanym w trójkąt.

Stąd wniosek – matematyka nie jest nauką

a aktem wiary. Rozpaczliwej,

w obliczu cyfr i znaków.

 

Więc bojąc się wyciągnąć średnią

chowam głowę pod dziurawą poduszkę.

Monotonny huk zegarów zagłusza

nawet tętent za oknem.

 

Żałuję, mógłbym to przespać,

jednak spałem ostatnie dwa tygodnie.

Po czubek głowy

przykryty

pustą kartką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...