Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Idą poprzez mury, podłogi, szyby…


Rekomendowane odpowiedzi

Wiedzą, że jestem sam, dlatego dotrzymują mi czasem towarzystwa, te zwidy, mary, milczące

widma…

 

Twoje usta, twoje usta…  Twoje sine, lodowate dłonie…

 

Drżę w gorączkowym majaku, widząc leżącego na podłodze ojca, który oddycha

i jęczy, który umarł, niedoumierając, wcale.

 

Ojciec do mnie mówi. Poprzez martwy sen wyczuwam jego puls i krew.

 

Matka w drugim pokoju

rozmawia

przez telefon.

 

Z kim? A z kim można rozmawiać po śmierci?

 

Widzę, jak rozpływa się w aureoli słońca,

podążając do swoich umarłych,

znajomych widm, sama przecież będąc jednym z nich.

 

A więc,

matka

też nie żyje.

 

Objawiło się jedynie

dalekie jej odbicie

w szybie poruszanego przez wiatr okna…

 

Wracam do ojca.

 

Ojciec, o dziwo,  

podnosi się

powoli.

I jak za życia

kuleje na lewą nogę.

 

— A, dokąd to, tato?

Szepczę, łkam…

 

Ojciec ręką kreśli w powietrzu półokrąg, jakby chciał ukazać jakąś tajemnicę.

 

— Do niczego, synku.

— To tam nic nie ma?

— Nic, poza pamięcią w otchłani milczenia.

 

Jak odpowiedział,

tak znikł.

Rozpłynął się

w mżącej szarymi pikselami ścianie.

 

*

 

Czyje to

bicie?

Czyje to

serce

tak krwawi?

 

Gdzie

ja

jestem?

 

Nade mną kamienne niebo.

Pode mną absolutna czerń kosmosu.

 

Spętany bez wyjścia. W zatrzaśniętej z wielkim łoskotem obojętności.

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-21)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...