Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Poker nad trumną czyli odroczona M.


zakrzepy w wietrze
na cztery strony świata


* *
bitwy wygasły rytmicznie
partią szachów w ukryciu
nim pojawiły się pierwsze cienie

(smuga na dziennym świetle)

podzielmy przestrzeń powietrzną
szeptem na rozwidleniu dróg
tańcząc ramię w ramię z ogniem

powiedzmy wszystko zamknięcie
niech z ust popłynie magma z promocji

zakazany owoc zerwany
-w białych rękawiczkach

----------------------------------------
*
http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=21908
Opublikowano
,,...pusto było w tym ustroniu, kamienne ławki stały tak samo, tylko liście bzu poczerniały. Borowicz siadł na swym miejscu i zmartwiałymi oczami przyglądał się ławce sąsiedniej. Kiedy, niekiedy z wysokich drzew spływał liść zeschnięty, kołysał się na powietrzu i cicho padał między uwiędłe trawy...''

Stefan Żeromski
,,Syzyfowe prace''

tylko liście bzu poczerniały to nie do wiersza :)
sygnaturka nie ma nic wspólnego
bardzo lubię ten cytat :)-tylko tyle...

miłej nocy
Opublikowano

Zawsze mawiałem, że tytuł to ważna część sukcesu (no bo przynaznie mu statusu "połowy" byłoby obłudą...) - u Ciebie jest jak naprowadzanie na treść. No może nie do końca... Nie na treść, ale na sposób jej odbioru, wychwytywania skojarzeń i wątków. To co najbardziej mnie urzeka to pewne kontrasty tj. połączenie fraz stylizowanych na mocno patetyczne (np. zwrotka z bitwami) z językiem poezji współczesnej, w którym odbija się marketing, konsumpcja etc. ("magma z promocji" - ŚWIETNE!). Wg mnie to właśnie stanowi o sile wiersza!
POZDRAWIAM!

Opublikowano

Pięknie!
Lubię się zagłębić w Twoja poezję bo za każdym razem uderzają mnie Twoje połączenia słów.
Niezwykłe...
Różdżka działa i widzę, że zaczynasz używać jej na wyższym poziomie. Twoja sztuka jest ambitna.
najbardziej podoba mi się:

"bitwy wygasły rytmicznie
partią szachów w ukryciu
nim pojawiły się pierwsze cienie"

Jak zawsze odbry stary Jay...

Pozdrawiam filuternie usmiechem zza szyby :)

Opublikowano

Co za brednie, brednie po stokroć, żadnej chyba metafory same idiotyzmu, połączenia słów które nie tworzą najmniejszego sensu i tyle.

bitwy wygasły rytmicznie
partią szachów w ukryciu
nim pojawiły się pierwsze cienie

jakie bitwy, co to znaczy wygasnąć rytmicznie na miłóść boską ?! jakie partie szachów w ukryciu ?! Jezu. Ten wiersz jest o niczym.

Cholera mnie bierze jak czytam podobne badziewia, takie pseudowiersze to plucie w twarz poezji.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nigdy nie widziałem żeby Pan napisał dla kogoś przychylny komentarz, chyba, że dla Oyey'a więc się nie przejmuję. Ja tak piszę i nie mam zamiaru przestawać, nawet jeżeli będzie Pan objeżdżał mój każdy wiersz.

pozdrawiam


Atak na moją osobę ma być obroną wiersza ? Piszę komentarze zgodne z tym co uważam, czasem przychylne a czasem nie, szczególnie jest kicz dostaje pozytywne opinie.

Udowodniłem że to brednie a Pan nie może nic zrobić, więc pozostaje atak na komentującego.

Pan pisze takie brednie pewnie dlatego, że zastanowienie się nad metaforyką i wierszem wymaga z regóły trochę czasu, a takich niby-wierszy o niczym można naklepać 100 dziennie.


Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oczywiście że nic Pan do mnie nie ma, bo co Pan mógłby mieć ? Przecież się nie znamy. Nasze rozmowy dotyczą płaszczyzny poezji.

Pan kłamie że wiersz jest przemyślany bo pewnie Panu głupio, wiersz to połączenia słów które nie tworzą sensu za to cieszą oczy niby-poetów.

Podałem na potwierdzenie swoich słów przykład 1 strofy, Pan tego nie wytłumaczył, bo i się nie da sensownie tego wytłumaczyć.


Pozdrawiam
Opublikowano

Panie Natanie! Pamiętam jak kiedyś ktoś zapytał Pana o sens słów w Pana wierszu. Odpowiedział mu Pan mniej więcej tak:
,,wpływ stukotu końskich kopyt na psychikę średniowiecznych dżdżownic''

Nie mam zamiaru nic tłumaczyć, wiersz broni się sam. W większości sformułowania są jasne bez specjalnego zagłębiania się, wystarczy trochę ruszyć głową.

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W podziemnym przejściu handluje głupek. Z roztartym nosem jak majeranek. Wertykalnie przedstawia swoje dzieła. Wystawia arlekiny jak z rękawa. Nostalgia za wódą wyryła mu bruzdy na czole i policzkach. Czarne jak heban usta, przepalone fajkami, wydmuchują już tylko w dal sadze. Przechodząc obok niego, wymamrotał coś pod nosem: — Kup pan książkę. Spojrzałem. Uśmiech u stóp drabiny — Henry Miller. Nowela za uśmiech i pięć fajek. Do dziś nie mogę jej zapomnieć. Wyryła mi na czole takie same bruzdy. Tyle że ja już tyle nie palę. Nieraz, kiedy czuję fajki, wstrzymuję powietrze i nie oddycham. Po drodze tyle syfu w powietrzu. Butadien w aerozolu, brylantyna we włosach. Boję się, że wybuchnę od zapalonego papierosa. Eksploduję jak brudna bomba w Central Parku. Impreza u hermafrodyty. Tam zawsze odchodziły niezłe akcje. Umówiłem się z kumplem. Furmanek jeździł bordowym polonezem. Kurwa, strach było wsiadać — bagażnik pełen dragów. Ale co tam — imprezą pachnie. Pojechaliśmy do „Kulturalnego” na parę piwek. Tam ekipa już czekała. Z głośników zalatywało Riders on the Storm – The Doors. Zapaliłem papierosa, czekając na browara. Dwóch znajomych z roku zaparkowało pod knajpą i wciągali kolejkę „wściekłego”. Wzięło mnie na kazania: — Po pijaku to średnia jazda, chłopaki. — A poza tym, na Karmelickiej macie samochód na chodniku. Pały zholują. Po pół roku na obronie dowiedziałem się, że pały… to oni. Niezły film. A Furmanek częstował ich marychą, nie wiem ile razy. I ten bagażnik z dragami. Wiem co mówię — nie raz w nim jechałem. Siedząc z Dominikiem, oglądaliśmy laski. Pełno ich tam było — w końcu „Kulturalna” i „Rentgen” to knajpy UJ-tu. Dwie miejscówki, gdzie można było naprawdę zabalować. Siedzimy i oglądamy. W drugiej Sali jakiś performance — laski w białych kitlach mieszają koktajle. Wymalowane na kobiety-wampy. Faceci z ogonami, wymachując rękami, oddają się rytmicznym, fallicznym tańcom. A my tak ukradkiem: raz na zgrabne tyłki studentek, raz na performance. Rozmawiamy o filozofii kartezjańskiej i dualizmie. Skąd ten Kartezjusz — sam nie wiem. Ale jak mawiał Dominik: — Świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia. — Wiesz, czemu Konfucjusz jeździł tyłem na osiołku? — Bo chciał zobaczyć świat od tyłu. I tak w kółko. Zaczął się temat piękna. — Stary, wiesz czym jest piękno? — Znasz istotę piękna? Zamyśliłem się. — Piękno… rzecz względna — odpowiedziałem. — A czy brzydkie może być piękne? — No wiesz, stary… — Zrób kolejkę, to ci powiem, jak to jest. Podczas rozmowy nie zauważyliśmy, że zrobiło się ciasno przy stoliku. Wzięliśmy jakieś browary. Po chwili wracamy do rozmowy. Dominik uśmiechnięty, ciągnie swój wywód. — Bo widzisz: ona — piękna, zgrabna, rasowa blondyna. A on — niski, cherlawy, syfy na twarzy. I są razem. I się kochają. Albo odwrotnie: ona niska kulka, a on wysoki, postawny facet. Wszyscy razem, wszyscy się kochają. — No tak… w sumie często tak bywa — przytakuję. — Bo oni zanurzeni byli w tej samej boskiej materii. Dotknęli oboje istoty tego samego piękna. — Dobrze mówisz, stary. — Platon był gościem. Dominik nie zwraca na mnie uwagi, nawija dalej. — Widzisz, na rynku, przy Adasiu, jest kałuża. Brudna. Ktoś w nią splunie, ktoś zakiepuje fajkę, ohyda. Każdy ją omija, żeby nawet kaloszy nie zamoczyć. — Ale… przyświeci słońce. Odbije się w niej wieża Kościoła Mariackiego. I ta sama kałuża staje się dziełem sztuki. Możesz kupić akwarelę i będziesz się nią zachwycał całymi dniami. — Piękno, piękno i jeszcze raz piękno. Pojęcie względne. Można by o nim całymi dniami i nocami rozprawiać. Ciężko by było — gdyby się nie przysiadła Siwa. Ładna blondynka z kamienicy przy Alejach. Ojciec jakiś szych, ponoć w policji. Wiecznie go nie było — więc piliśmy i upalaliśmy się u niej w mieszkaniu. Raz o mało nie spadłem z dywanu. Siwa chodziła z Oliwią — przyjeżdżała ze Śląska. Czarnula, włosy na Kleopatrę. Rasowe kobiety, obie. Na roku było ich sporo. Ja, Dominik, Furman i Piotr — byliśmy trzy razy K. Z kilkoma jeszcze facetami byliśmy mniejszością. Rok należał do kobiet. Była drobna Kaśka — dla odmiany, ojca miała z Indii. Ładna ciemna karnacja. Była Magda z Tarnowskich Gór. Wszystkie łączyło jedno — były ładne i mądre. Ale nie o tym mowa. Siedząc z Dominem w knajpie, rozmawiając o filozofii, oglądając panienki, w pewnej chwili postanowiliśmy: — Wyruszamy. Na zachód. Na koncert do Wrocławia. Prawie wakacje, piękne lato. Wyruszamy stopem przed siebie.                                                                                              
    • Śliczny, taki czuły wierszyk.
    • Myśl pozytywna nas uratuje:)
    • @Arsis nic tylko jak się umówić na randkę:)
    • kobiecy erotyk   @Somalijakurcze ale pieczone... :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...