Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                                                     - dla Belli

 

   -  Claro, oczywiście że wchodzimy - Bella, uśmiechając się, odpowiedziała telepatycznie na upewniające się spojrzenie męża. - Miejscowy mistrz już czeka... 

   Minęli przestrzeń pomiędzy bramami, wychodząc na dziedziniec, rozświetlony słonecznym blaskiem. O tyle nietypowy, że nie wybrukowany, jak w większości zamków, ale będący zwyczajnie niezwyczajnym trawnikiem * . Na jego drugim końcu, przed kolejną bramą - wiodącą do głównego zamku - stała postać, wspomniana przez Bellę jako oczekująca na Nich Trojga. 

   - Ja que, amado marido, voce sabe onde estamos - skoro, ukochany mężu, wiesz gdzie jesteśmy - powiedziała Bella - to wiesz również, kto tam na nas czeka. 

   - Cóż, minha Querida - odparł Mil - rozumiem, że w tych murach miano Miejscowego Mistrza może nosić tylko jedna osoba.  

   - Meu Mil, dobrze rozumiesz - potwierdziła Bella. 

   W międzyczasie postać profesora Dumbledore'a stała się bardzo dobrze widoczną.

   - Ola, Madame Bella. Witaj, Milu - powitała nadchodzących lekkim ukłonem. - Cieszę się ogromnie, że zawitaliście w nasze skromne progi. 

   - Nao Diretor, nie takie skromne - odrzekła Bella, również kłaniając się lekko. Mil poszedł za Jej przykładem, ze swojej strony też składając ukłon. - Sława twoja i twojej szkoły znaną jest w różnych światach i wymiarach. Nie tylko w tym, przedstawionym przez Jane Rowling.** 

   - Coś mi się zdaje - dyrektor uśmiechnął się lekko - że na to właśnie wygląda, skoro wy Troje przybywacie tu w gościnę. Zresztą zapowiedzianą, o czym zapewne wiecie. 

   - Teraz sim, tak - zorientowali się szybko, któż to mógł zapowiedzieć Ich wizytę.  

   - Zapraszam, moi drodzy - Dumbledore uczynił gest w stronę widocznej za nim, również szeroko otwartej, bramy... 

 

                              *     *     *

 

   - Madame Bella - rozpoczął Miejscowy Mistrz  - przybywasz tu więc w określonym celu. I również w tym celu twój mąż ci towarzyszy, zarazem pozostając - że tak to ujmę ogólnie - towarzyszem podróży. 

   - Sim Diretor, tak dyrektorze - przytaknęła Bella. 

   - Tak, Profesorze - dopowiedział Mil. 

   - Madame, jak widzę i jak czytam w twoich myślach - kontynuował dyrektor - Narodziny nastąpią wkrótce. 

   - Tak - przyznała. - A ze względu na fakt, jakiej natury jest To Dziecko, ów zamek stanowi miejsce najbardziej właściwe do Jego Narodzin.

   - Masz rację, Madame - teraz dyrektor przytaknął Belli.

   - Dlatego, jak rozumiem - uśmiechnęła się - nasz apartament w skrzydle Gryffindoru *** już czeka. A w części szpitalnej opieka Pani Pomfrey. 

   - Tak jest, droga Madame - Dumbledore przytaknął ponownie, wskazując kierunek - chociaż z twoimi zdolnościami i z umiejętnościami, duchowymi lub magicznymi, co przecież jest jednym i tym samym - ta ostatnia nie będzie potrzebna. 

   - Masz wiele racji, dyrektorze - Bella bez zwłoki ruszyła we wskazaną przezeń stronę - ponieważ jednak "Zawsze w ruchu jest przyszłość" **** , potrzebuję mieć na uwadze i jej fachową wiedzę i pomoc. 

   - Oczywiście, Madame - Dumbledore szedł tuż za Nią i Milem. - To już blisko, jeszcze tylko kilka skrętów korytarzem, jedne schody i już będziemy na miejscu. 

   - To świetnie - Bella z Milem równocześnie uśmiechnęli się z wdzięcznością. 

 

   * Pozwoliłem sobie na odstępstwo od przedstawionej w powieści i w filmie rzeczywistości. 

   ** Kim jest Jane Rowling, nie ma potrzeby specjalnie wyjaśniać. 

   *** Spośród czterech Domów Hogwartu Gryffindor wydał mi się najbardziej odpowiednim jako miejsce gościny Belli i Mila i Narodzin Ich Kruszynki.

   **** Trudno, żeby Bella nie znała nauk Mistrza Yody... 

 

   Cdn. 

 

   Voorhout, 11. Maja 2023

   

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Corleone 11
Dodanie pliku (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Corleone 11 piszę od kilku miesięcy wiersz o kobietach na podstawie najnowszych badań grobowców, które były skatalogowane, jako męskie... ponieważ było złoto, broń, artefakty... okazuje się że władza nie ma płci, czasem były to kobiety... jarlowie, wodzowie...

Opublikowano

@Corleone 11 Wiersza jeszcze nie ma, ale pomysł powstał, gdy około 2019 pewna badaczka zauważyła, że w szkielecie jednego z skandynawskich dostojników miednica ma kobiecy kształt... Niemieccy, angielscy i skandynawscy badacze z 19 wieku z rozpędu do miejca bogatego pochówku dopisywali płeć męską... przez myśl im nie przeszło, że może być inaczej... teraz są inne metody, a mężczyźni mają mniej materiału genetycznego więc płeć ławo oznaczyć...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...